Czy Julian Nagelsmann zawiódł? Oceniamy pierwszy sezon 34-latka w Bayernie

21.05.2022

Za nami pierwszy sezon, w którym obowiązki szkoleniowca Bayernu Monachium sprawował Julian Nagelsmann. Niemiec co prawda sięgnął z Bawarczykami po mistrzostwo kraju, ale w Lidze Mistrzów monachijczycy nie potrafili nawiązać do sukcesu z sezonu 2019/20. Zespół przeżywał również kilka słabszych momentów i w kompromitującym stylu pożegnał się z DFB Pokal już w drugiej rundzie. Czy pierwszy sezon pracy Juliana Nagelsmanna w Monachium można uznać za udany? Jakie perspektywy rysują się przed zespołem w kolejnej kampanii? 

Skąd w ogóle pytanie czy Julian Nagelsmann zawiódł? Przecież 34-letniemu szkoleniowcowi udało się sięgnąć z Bayernem po mistrzostwo oraz dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Gdyby Niemcowi nie udała się ta sztuka, to najprawdopodobniej Nagelsmanna w Monachium już by nie było. Zdobycie tytułu przez Bayern trudno nawet uważać w Monachium za cel minimum. Od kilku lat jest to swego rodzaju obowiązek Bawarczyków. Podobnie jak w przypadku PSG, dokonania szkoleniowca Bayernu powinniśmy raczej oceniać w kategoriach rezultatów osiąganych w Europie. A te pozostawiały w tym sezonie wiele do życzenia.

Nie taki udany sezon

Pomimo że Bayern sięgnął właśnie po dziesiąty tytuł z rzędu, to postanowiliśmy pobawić się dziś w szukanie dziury w całym i postaramy się przekonać was, że obecna kampania wcale nie była tak udana w wykonaniu Bawarczyków. Zacznijmy od tego, że Bayern zgromadził na przestrzeni 34 kolejek tego sezonu 77 oczek, a Bawarczykom przydarzyło się przy tym pięć porażek. Po raz ostatni Bayern zanotował tyle przegranych w trakcie jednej kampanii w sezonie 2014/15, a 77 punktów to najsłabszy dorobek od dziesięciu lat. Po raz ostatni mniejszą liczbę punktów klub zgromadził w sezonie 2011/12, który poprzedzał dziesięć kolejnych tytułów mistrzowskich.

Nawet w Bundeslidze zespół Juliana Nagelsmanna sprawiał wrażenie lekko chimerycznego. Od tak sobie potrafili przegrać na początku października na własnym stadionie z Eintrachtem i od tak Bawarczycy pozwolili w połowie lutego strzelić sobie Bochum cztery gole. Bayern miał gorsze momenty i nie sprawiał w tym sezonie wrażenia drużyny szczególnie solidnej. Obojętnie nie można przejść również obok pamiętnej kompromitacji z Borussią Monchengladbach w DFB Pokal, kiedy to rywale zaaplikowali Bawarczykom pięć goli i wyeliminowali ich z rozgrywek. Trudno uniknąć wrażenia, że Bayern Nagelsmanna w dużej mierze definiowały w tym sezonie właśnie takie wpadki.

Przez fazę grupową Ligi Mistrzów monachijczycy przeszli jak burza i wydawało się, że będą jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu. Czas pokazał, że tak się jednak nie stało. Pierwsze kłopoty pojawiły się już w 1/8 finału, kiedy to Bayern zaledwie zremisował ze skazywaną na pożarcie drużyną Salzburga. W rewanżu wszyscy przekonaliśmy się dlaczego to Bawarczycy byli murowanym faworytem tego starcia. Na własnym stadionie piłkarze Nagelsmanna rozgromili rywali 7:1 i dali wszystkim sygnał, że choć drużynie zdarzają się potknięcia, to Bayern cały czas pozostaje piekielnie groźny.

Niemcy mieli już nieco mniej szczęścia w kolejnej rundzie. Tutaj ponownie zaliczyli wtopę w pierwszej odsłonie dwumeczu. Porażka z Villarealem sprawiała, że Bawarczycy stali przed rewanżem w znacznie gorszej pozycji, ale wszyscy mieliśmy w pamięci masakrę, której piłkarze Nagelsmanna dokonali w 1/8 finału. Villareal postawił jednak Bayernowi znacznie trudniejsze warunki niż Salzburg i koniec końców, po remisie w Monachium, to Hiszpanie awansowali do półfinału. Bawarczycy już drugi sezon z rzędu pożegnali się z Champions League w ćwierćfinale i bez wątpienia trudno to nazwać satysfakcjonującym rezultatem.

Co dalej?

Ci którzy śledzili w ostatnich tygodniach medialne doniesienia mogą dojść do całkiem zasadnego wniosku, że Bayern może mieć w najbliższym czasie kilka poważnych problemów do rozwiązania. Minione tygodnie dały również podstawę do tego, by sądzić, że Bayern być może nie funkcjonuje najlepiej na poziomie organizacyjnym. Wydaje się, że obecny sezon był preludium do sporych zmian jakie czekają cały klub w kolejnych sezonach.

Z drużyny odchodzi Robert Lewandowski, a Bawarczykom nie udało się skusić Erlinga Haalanda, więc latem klub czekają poszukiwania topowego napastnika, których na rynku wcale nie ma obecnie tak wielu. Wydaje się, że nieubłagalnie zbliża się również moment, w którym trzeba będzie na nowo zdefiniować kręgosłup drużyny. W kuluarach mówi się, że Julian Nagelsmann chciałby przeprowadzić w drużynie zmianę pokoleniową, a odejście Lewandowskiego może być sygnałem do rozpoczęcia tego procesu.

Bez wątpienia Nagelsmann ma długofalowy plan na tę drużynę. Niemiec nie skupia się tylko i wyłącznie na tym co dzieje się teraz na boisku, ale myśli również w perspektywie kilku najbliższych lat. 34-latek rozpoczął ponadto swoją przygodę w Bawarii w momencie, w którym zespól nie jest już maszynką do wygrywania. W najbliższym czasie niemieckiego szkoleniowca czeka prawdziwy egzamin dojrzałości. Julian Nagelsmann będzie musiał przeprowadzić w zespole kilka poważnych roszad. Cała operacja z pewnością nie będzie taka prosta, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, drużyna Bayernu, którą przyjdzie nam oglądać za 2 – 3 lata będzie już autorskim projektem Nagelsmanna i raczej w tych kategoriach powinniśmy oceniać pracę Niemca.