Wyjątkowy czas Adama Buksy. Dlaczego szybki transfer za granicę to nie zawsze dobre wyjście?

08.06.2022

Dla jednego z reprezentantów Polski ostatnie dwanaście miesięcy było naprawdę wyjątkowe. Adam Buksa w ciągu zaledwie roku stał się ulubieńcem kibiców New England Revolution, zadebiutował w reprezentacji Polski i z marszu stał się jednym z ważniejszych jej elementów, a ponadto, dzięki swoim liczbom na boiskach MLS, zapracował sobie na transfer do siódmej drużyny minionego sezonu Ligue 1 – RC Lens. Choć Buksa pojawił się w świecie wielkiej piłki dopiero w wieku 24 lat, to wszystko wskazuje na to, że nie pokazał nam jeszcze pełni swojego potencjału. 

Adam Buksa na pewno nie jest jednym z wielu polskich piłkarzy, którzy w młodym wieku wyruszyli na podbój Europy, by bardzo szybko odbić się od ściany piłkarskiego poziomu reprezentowanego przez zawodników silniejszych europejskich lig. Nie licząc krótkiego epizodu we włoskiej Novarze, wychowanek Hutnika Kraków, wyruszył w świat dość późno, bowiem w wieku 23 lat, mając za sobą 5.5 sezonu spędzonego na poziomie Ekstraklasy.

Nietypowy kierunek

W tym wszystkim Buksa też nie zdecydował się obrać najlepiej znanej ścieżki, bowiem z Pogoni Szczecin trafił do MLS, która jeszcze do niedawna postrzegana była w naszym kraju jako miejsce dobre na piłkarską emeryturę, ale niekoniecznie dobre do tego, by rozwinąć swój piłkarski potencjał. Postulaty dotyczące niepowoływania zawodników występujących w amerykańskiej lidze do reprezentacji Polski na szczęście nie są już podnoszone, bo gdyby kierować nimi mieli się Paul Sousa i Czesław Michniewicz, to Buksa do dziś nie miałby na koncie ani jednej bramki w biało-czerwonych barwach.

Przypomnijmy, że przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych Adam Buksa zaliczył 98 spotkań na poziomie Ekstraklasy, w których 27 razy trafiał do siatki. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze asysty, których wychowanek Hutnika Kraków zanotował 12. Buksa odchodził z Ekstraklasy jako jeden z kluczowych piłkarzy Pogoni Szczecin, który w sezonie 2019/20, a w zasadzie w rundzie jesiennej tamtej kampanii zdołał siedmiokrotnie wpisać się na listę strzelców i dołożyć do tego cztery asysty.

Nie było jednak tak, że młody napastnik opuszczał polskie boiska po rozegraniu zaledwie jednego dobrego sezonu. Buksa już we wcześniejszych sezonach pokazywał, że stać go na wiele i może mieć potencjał odpowiedni do tego, by wkrótce sprawdzić się poza granicami naszego kraju. Ostatecznie padło na transfer do MLS, który po dwóch latach ocenić możemy jako strzał w dziesiątkę.

Już w swoim pierwszym sezonie na amerykańskich boiskach były zawodnik Pogoni pięciokrotnie wpisał się na listę strzelców. Prawdziwy przełom przyszedł jednak w 2021 roku, kiedy to Adam Buksa zdobył aż 16 goli w MLS i stał się jedną z kluczowych postaci New England Revolution. Nie umknęło to uwadze Paulo Sousy, który powołał go na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski i dał okazję do debiutu.

Nowy rozdział

Buksa rozpoczął od pierwszej minuty eliminacyjne spotkanie z Albanią, w którym od razu zaznaczył swoją obecność na boisko wpisując się na listę strzelców. Wychowanek Hutnika rozegrał również 45 minut w kolejnym starciu, tym razem z reprezentacją San Marino, w którym zanotował hattricka. Po dwóch meczach w biało-czerwonych barwach Adam Buksa miał więc na swoim koncie cztery gole i wszyscy kibice zwrócili uwagę, że piłkarz klubu MLS ma potencjał na to, by stanowić jakościowe wsparcie w ataku dla Roberta Lewandowskiego.

25-latek zdobył również zaufanie Paulo Sousy na tyle, by Portugalczyk postawił na niego od pierwszych minut w spotkaniu z Anglią. Tym razem napastnik bramki nie zdobył, ale trudno mówić, by zanotował słaby mecz. Za kadencji Sousy, Adam Buksa pojawił się na murawie jeszcze dwukrotnie i zdołał raz trafić do siatki w meczu z San Marino. Na tym dorobek nowego nabytku Lens w reprezentacji póki co się kończy. Czesław Michniewicz nie zdecydował się postawić na niego ani w meczu towarzyskim ze Szkocją, ani barażu ze Szwecją.

Buksa dostał jeszcze swoją szansę w czerwcowym meczu z Walią, w którym był obecny na boisku przez 73 minuty. Jego rola w kadrze Czesława Michniewicza na pewno się jeszcze jednak krystalizuje i wiele zależeć będzie od tego, na jaki system postawi ostatecznie nowy selekcjoner reprezentacji Polski. W przypadku Adama Buksy bowiem równie ważnym aspektem co dorobek bramkowy, jest fakt, w jakim stopniu potrafi się on odnaleźć u boku Roberta Lewandowskiego. Dotychczasowe spotkania pokazały, że to miejsce u boku naszego najlepszego piłkarza nie zawsze może się znaleźć.

Nie zmienia to jednak faktu, że miniony rok był dla wychowanka Hutnika Kraków szalony, a zwieńczeniem tego jest zainteresowanie klubów z najsilniejszych europejskich lig i finalnie transfer do Lens. Nie wydaje się, by były to dla Buksy za wysokie progi i jeśli Polak będzie nadal prezentował taką dyspozycję strzelecką jak dotychczas, to powołania do reprezentacji Polski na pewno nie przestaną spływać.