We wtorkowy wieczór piłkarze Chelsea zdołali odwrócić losy rywalizacji z BVB, wygrywając mecz na własnym obiekcie 2:0 i tym samym awansując do ćwierćfinału LM. Spore pretensje do pracy arbitra mieli zawodnicy BVB.
Wczorajszy mecz na Stamford Bridge przypominał pierwszy pojedynek w Dortmundzie. Chelsea marnowała sporo szans na zdobycie bramki. Mecz otworzył Sterling, który trafił do siatki w 43. minucie. Już na początku drugiej połowy „The Blues” otrzymali rzut karny. Pierwszą próbę Kai Havertz nie wykorzystał, trafiając w słupek.
Jak się jednak okazało, piłkarze BVB w momencie wykonywania jedenastki przekroczyli linię pola karnego i dopadli do futbolówki po uderzeniu Niemca, dlatego jedenastka została powtórzona. Przy drugiej próbie Kai Havertz trafił do siatki.
Piłkarze BVB niezadowoleni z pracy sędziego
Tuż po meczu wywiadu udzielił Emre Can. Pomocnik BVB otwarcie przyznał, iż jego drużyna odpadła ze względu na pracę sędziego – Nie zasłużyliśmy na porażkę. Przegraliśmy przez sędziego. Nie rozumiem, dlaczego rzut karny został powtórzony. Arbiter był bardzo słaby. Dodatkowo odzywał się do nas w sposób arogancki.
Czy zawodnicy z Dortmundu mogą mieć słuszne pretensje? Warto pamiętać, że arbiter nie rozpatrzył sytuacji na początku meczu, gdy Can popchnął Havertza w polu karnym, gdy Niemiec oddawał strzał.