Newcastle pokazuje, jak być mistrzem (nie)zarabiania pieniędzy

27.01.2019

Słaba forma to jedno, skąpienie na transfery to drugie, a groźba Beniteza odejścia po obecnym sezonie to jeszcze coś innego. W Newcastle nie dzieje się dobrze i ostatnia dekada potwierdza, jak nieudolne osoby rządzą klubem.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz prezent!

Pieniądze w piłce nożnej we wspomnianym okresie niesamowicie poszybowały w górę – także w przychodach klubów. Wszyscy dwoją się i troją by wykorzystać nowo otwierające się możliwości, ale nie Newcastle.

W 2007 roku, ostatnim, kiedy klub był w posiadaniu rodziny Hall i Freddy’ego Shepherda, dochód komercyjny „Srok” wyniósł 27,6 mln funtów. W podsumowaniu 2018 roku, dziesiątego już Mike’a Ashley’a jako właściciela, ta kwota wyniosła 28,2 mln. Wzrost w porównaniu z tym, co było 11 lat temu, to 600 tysięcy funtów. Dużo, mało? Istnieje jedno określenie – to jest dramat…

Dla porównania słabiutki pod tym względem Everton „podskoczył” o niecałe 7 milionów i obecnie zarobił 30,1 mln. A co z klubami, które wykonały naprawdę dobrą robotę? Manchester United z poziomu 58,1 mln z 2007 roku przeszedł do… 280 mln w roku ubiegłym. Poza tym Arsenal (42,7 – 106,9), Liverpool (43,1 – 151,3), Tottenham (38,5 – 103,2), Inter (25 – 130,9), czy Schalke (35,7 – 93,7). Te kwoty to i tak nic przy Manchesterze City czy PSG, które wzbudziły podejrzenia władz UEFA.

Kolejny raz można najdelikatniej powiedzieć, że w Newcastle dzieje się po prostu źle. Klub, który mógłby i powinien walczyć o europejskie puchary, jest ściągany w dół przez niekompetentne osoby, które najwyraźniej wolą dbać o swoje kieszenie, a nie o dobro klubu.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz prezent!