De Bruyne: „Tego mi brakowało”

14.01.2024

Manchester City pokonał Newcastle United 3:2. Kevin De Bruyne wszedł z ławki rezerwowych, by uratować wynik. Był to jego wyczekiwany powrót do Premier League. Belg wszedł na 20 minut. Popisał się golem i asystą, pokazując, ile znaczy jego obecność dla zdobywców potrójnej korony. 

De Bruyne tęsknił

„Tego mi brakowało. Miałem bardzo poważną kontuzję i potrzebowałem czasu. Dobrze się dziś bawiłem. To było istne szaleństwo. Myślę, że to w największym stopniu była zasługa silnej woli. W tej chwili nie jestem w stanie grać tak przez 90 minut. Mogę to robić przez 30 minut. Czuję to w płucach, gdy jest zimno” – powiedział bohater tego spotkania, Kevin De Bruyne. Belg podkreślił, że nie jest emocjonalną osobą, ale ta sytuacja mocno go poruszyła i poczuł, jak bardzo kochany się czuje w tym miejscu.

Bohater De Bruyne

Wystarczyło mu niewiele ponad 20 minut, żeby odwrócić losy spotkania i zachwycić. Dawno Pep Guardiola aż tak nie szalał z radości po zwycięstwie. W Katalończyku widać było ogromną pasję po bramce Oscara Bobba w 91. minucie. Bramce, którą oczywiście w dużej mierze wypracował De Bruyne kapitalnym prostopadłym podaniem. Młody Norweg też zachował się świetnie i wszystko w tej akcji zagrało idealnie. Wcześniej De Bruyne trafił na 2:2. Uderzył precyzyjnie po ziemi zza pola karnego. Dokładnie tak, jak chciał. Manchester City wyrwał trzy punkty w ostatnich minutach, a bohater może być tylko jeden – Kevin De Bruyne.

Pół roku bez gry

Kevin De Bruyne nabawił się poważnej kontuzji 11 sierpnia i od tamtej pory nie było go w składzie meczowym. Manchester City musiał sobie radzić bez lidera. W kreowaniu zastępowali go: Phil Foden, Bernardo Silva, Julian Alvarez i zwykle udawało się jakoś tę lukę zapełnić. W niektórych meczach jednak wyraźnie brakowało lidera i kreatora, dlatego od jakiegoś czasu wszyscy kibice wyczekiwali na powrót Kevina. Wrócił w meczu FA Cup z Huddersfield, gdzie po 15 minutach miał już na koncie asystę. Teraz kolejne wejście z ławki z dużo trudniejszym już rywalem i pokazał, dlaczego należy go rozpatrywać w kategoriach legendy nie tylko klubowej, ale i ligowej.

SKRÓT MECZU

Fot. PressFocus