Bardzo słaby mecz Frankowskiego z PSG
To był bardzo słaby mecz Frankowskiego, być może nawet najgorszy, jaki rozegrał w Lens. Polak zmarnował rzut karny w 6. minucie z PSG, a później zawalił jeszcze przy golu na 0:2.
Wywiad
Niezły timing. Przed meczem Przemysław Frankowski udzielił wywiadu Mateuszowi Święcickiemu z Eleven Sports. Przyznał tam, że nigdy w karierze nie przestrzelił rzutu karnego, ale to też dlatego, że zarówno w Polsce, jak i w USA to inni zawodnicy byli wyznaczeni do wykonywania jedenastek. W Lens odpowiada za to reprezentant Polski. Wywalczył sobie to na treningach w zeszłym sezonie. W sierpniu karnego ze Stade Brestois 29 zmarnował Florian Sotoca. Dwa miesiące później ten sam piłkarz spudłował przy stanie 0:0 z Lille, co poskutkowało późniejszą porażką. Kolejnego karnego wziął na siebie Seko Fofana i także nie trafił. Od tego momentu strzelał już Frankowski, mając do wczoraj bilans 5/5.
Rok temu pokonał Donnarummę
W poprzednim sezonie Frankowski zdobył nawet dwie bramki przeciwko PSG. Na Stade Bollaert-Delelis udało się wygrać ekipie Polaka 3:1, a on strzelił wtedy z normalnej gry. Akurat włoski bramkarz wybił mu piłkę pod nogi. W Parku Książąt paryżanie się zrewanżowali i wygrali takim samym wynikiem – 3:1. Wtedy Przemysław Frankowski zdobył jedyną bramkę dla Lens – pokonał Gigiego Donnarummę z karnego. To był jeden z pięciu wykorzystanych karnych. Wyniki zawsze były na ostrzu noża, zwykle gole Frankowskiego zapewniały trzy punkty. Oprócz opisanej porażki z PSG, wszystkie mecze z bramką „Franka” z 11 metrów kończyły się jednobramkowym zwycięstwem. Dobra forma sprawiła, że przedłużył kontrakt z Lens do 2028 roku.
Słaby mecz Frankowskiego – pierwsze pudło
Dlaczego był to słaby mecz Frankowskiego? Przede wszystkim przez wspomniane pudło z rzutu karnego. Donnarumma nie ruszył się ze środka bramki i odbił mocny strzał (wideo 1:30). Grafika tuż przed strzałem pokazała poprzednie próby „Franka” w Ligue 1. Dwa razy uderzył w lewo i dwa razy w środek. Włoski bramkarz musiał mieć to rozczytane, bo został w miejscu i to mu się opłaciło. Polski wahadłowy jakby ciągle przeżywał w środku to pudło, bo później kręcił nim niemiłosiernie Bradley Barcola. To nie był słaby mecz Frankowskiego tylko przez karnego. Aż sześć razy dał się przedryblować. Wygrał mniej bezpośrednich pojedynków niż przegrał. Posłał co prawda dwa kluczowe podania, ale negatywy przeważają. L’Equipe wystawiło mu najsłabszą notę ze wszystkich – 3/10.
Fot. PressFocus