Dominika Sztandera: „W końcu coś się ruszyło”

30.01.2024

Już w lipcu rozpocznie się jedna z najważniejszych imprez dla sportowców – igrzyska olimpijskie. W ramach cyklu „W drodze do Paryża” rozmawiamy ze sportowcami, którzy wezmą w nich udział. Tym razem naszym gościem była pływaczka Dominika Sztandera, która jest w życiowej formie. Poprawia na kolejnych zawodach rekordy Polski, a w tym roku wystartuje w swoich pierwszych igrzyskach olimpijskich w karierze.

Polska kadra pływacka na igrzyska olimpijskie w Paryżu wygląda bardzo obiecująco. W ramach cyklu „W drodze do Paryża” porozmawialiśmy z Dominiką Sztanderą – specjalistką od stylu klasycznego. Będą to jej pierwsze igrzyska olimpijskie, a dyspozycja stale wędruje w górę. Pływaczka regularnie poprawia rekordy Polski i jest w życiowej formie. Z Dominiką porozmawialiśmy między innymi o przyczynach coraz lepszej dyspozycji, przygotowaniach do igrzysk, a także na temat samego udziału w tej prestiżowej imprezie.

Jak rozpoczęła się Twoja kariera pływacka? Czy ten sport był Twoim priorytetem?

Swoją przygodę zaczęłam już od najmłodszych lat. Od kiedy pamiętam, to chodziłam z rodzicami na basen. Jeszcze w przedszkolu chodziłam na zajęcia pływackie, a w pierwszych klasach podstawówki zapisałam się do klubu. Pływałam ze względów zdrowotnych. Rodzice zapisali mnie po to, abym przestała się garbić, a także ze względów bezpieczeństwa, żebym umiała zachować się w wodzie podczas wakacyjnych wypoczynków.

Twoja forma winduje w górę i na kolejnych zawodach poprawiasz rekordy Polski, notując nieustanny progres. Czym jest to spowodowane?

Cieszę się, że w ostatnim okresie zanotowałam ten progres, bo przez kilka lat stałam w miejscu. W końcu coś się ruszyło. Wydaje mi się, że duży wpływ miało na to ułożenie życia prywatnego. Mam chłopaka od trzech lat, który odegrał w tym dużą rolę. Mam też lepszy kontakt z trenerami i znalazłam fantastycznego psychologa i dietetyka. Wszystko spięło się w jedno i stąd ten progres. Udało nam się z trenerem ustalić wspólne cele i wszystko poszło do przodu.

Ułożenie życia prywatnego pomogło bardziej skupić Ci się na treningach czy wpłynęło na lepsze starty na zawodach?

Pomogło mi w organizacji życia codziennego. Jestem osobą, która często o wszystkim zapomina, a chłopak stale mi przypomina o różnych sprawach. Nawet o regularnych posiłkach, ponieważ przy natłoku spraw zdarza mi się o tym zapomnieć. Zyskałam sporą motywację i nawet w gorsze dni jestem w stanie pójść na trening i później nie mam sobie nic do zarzucenia.

2023 był dla Ciebie bardzo udanym rokiem. Które zawody wspominasz lepiej: uniwersjadę czy mistrzostwa świata w Fukuoce?

Zdecydowanie mistrzostwa świata w Fukuoce. Nie żebym miała coś do uniwersjady, ale moim marzeniem zawsze było pojechanie do Japonii, czy to w ramach zawodów, czy też prywatnie. Osiągnęłam też tam minimum na igrzyska, co było spełnieniem marzeń. Ten wyjazd był bliższy mojemu sercu, nawet mimo tego, że podczas uniwersjady zdobyłam wiele medali.

Czy zaczęłaś już przygotowania pod kątem igrzysk?

Tak, obrałam taki cykl z trenerem, aby zakwalifikować się na igrzyska. Nie spodziewałam się, że ta sztuka uda mi się tak wcześnie, bo rok przed igrzyskami. Trener może o tym myślał, ale ja nie.

Czym różnią się w znacznym stopniu od przygotowań do zawodów o niższej randze?

To wieloletni cykl, a plan przygotowań powstaje lata przed igrzyskami. Ustalamy wtedy z trenerem co robimy w danym okresie, na które zawody bardziej się szykujemy, na które idziemy z marszu. Natomiast na konkretne zawody niższej rangi przygotowania trwają jeden sezon. Minimum zdobyte już w Japonii sprawia, że mamy z trenerem spokojniejszą głowę i ze spokojem możemy przygotować się do igrzysk. Jest to spory komfort, ponieważ inni muszą jeszcze walczyć o kwalifikacje i mają presję czasu. My za to wiemy co mamy robić i celujemy z najwyższą formą na końcówkę lipca.

Postawiłaś sobie w takim razie już cel na igrzyska?

Jeszcze nie, wydaje się to jeszcze trochę odległe. Na pewno chciałabym zakwalifikować się do finału. Byłoby to fantastyczne. Są to moje pierwsze igrzyska olimpijskie i chcę na pewno poprawić swój rekord życiowy. Z tyłu głowy tli się złamana 1:06, ale zobaczymy w jakiej będę dyspozycji, bo każdy dzień przynosi coś innego i dużo czynników ma na to wpływ. Chcę zrobić życiówkę, zająć jak najwyższe miejsce i dobrze się bawić podczas zawodów.

Skoro to Twoja pierwsze igrzyska olimpijskie, to jest jakiś ich element, którego nie możesz się doczekać?

Byłam już na młodzieżowych igrzyskach czy uniwersjadzie. Jest to zalążek tego klimatu. Zobaczyć jednak wszystkie sławy i gwiazdy sportu, to będzie co innego. Z pewnością będzie to bardzo ekscytujące. Nie mogą się doczekać, aby poznać otoczkę igrzysk.

Jesteś wciąż młodą zawodniczką, a mimo to najstarszą w kadrze pływackiej na igrzyska. Czy młodsi zawodnicy pytają Cię o rady i jak oceniasz potencjał kadry?

Nie pytają, wszyscy mają wypracowane swoje systemy. Mimo młodego wieku są dojrzali i konsultują się ze swoimi trenerami. Ja mogłabym ewentualnie udzielać rad młodszym pływakom, zaczynającym swoje kariery. W tym przypadku każdy startuje na mistrzostwach świata czy Europy i ma już swój rytuał przed startem. Może gdybym była specjalistką w innym stylu, to bym mogła udzielać rad, ale żabkarek za bardzo nie ma w kadrze. Kadra jest mocno prosperująca i stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy prezentują rewelacyjną formę.

Kto jest Twoim największym sportowym idolem?

Kiedyś była to Otylia Jędrzejczak i Alia Atkinson – rekordzistka świata z krótkiego basenu i też żabkarka. Teraz Iga Świątek, która motywuje swoją determinacją i walką, ale nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Są gwiazdy z których staram się brać przykład, mogę wspomnieć też o Adamie Peatym, jeśli chodzi o męskich pływaków. Inspirację czerpię z wielu sportowców, nie tylko pływaków.

Czy poza pływaniem masz jakiś hobby?

Czy jest to tylko jedno hobby? Trudno powiedzieć. Śmieję się, że hobby zmieniam jak rękawiczki. Za wszystko się zabieram i wiele rzeczy mnie ekscytuje. Nie wiem, czy można to nazwać hobby, bo wiele rzeczy zaczynam, ale później przestaję. W ramach odskoczni gram w gry komputerowe. Na razie nie mogę spróbować uprawiać innych sportów, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na kontuzję. Lubię też górskie wędrówki.

Sponsorem Strategicznym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej jest ORLEN.

Fot. Rafał Oleksiewicz