Sean Dyche znowu nie wytrzymał. Tym razem zostanie zawieszony

04.02.2024

Sean Dyche nie będzie mógł zasiąść na ławce trenerskiej podczas meczu Evertonu z Manchesterem City w Premier League po tym, jak otrzymał trzecią kartkę w sezonie.

Trzecie ostrzeżenie i kara dla Dyche’a

Sean Dyche otrzymał żółtą kartkę podczas meczu z Tottenhamem po tym, jak narzekał na nieprzyznanie swojej drużynie rzutu karnego. Menedżer jest znany ze swoich emocjonalnych reakcji na ławce. W tym sezonie był upominany w podobny sposób w meczach z Newcastle United i Liverpoolem. W przegranym 0:2 derbowym meczu Liverpoolem, wpadł w szał po tym, jak Ashley Young wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Z kolei w wygranym 3:0 starciu ze „Srokami”, Dyche otrzymał kartkę w doliczonym czasie gry za zbyt głośne dopominanie się o zakończenie meczu.

Zapytany o dzisiejszą karę, był już bardziej stonowany:

Czy mogą je cofnąć? Nie wolno okazywać emocji w związku z decyzjami? To była zła decyzja, zareagowałem i zostałem za to ukarany. Na pewno jest w tym trochę zdrowego rozsądku.

Sean Dyche dołącza zatem do elitarnego grona zawieszonych trenerów. W tym sezonie zarówno Pep Guardiola, jak i Erik ten Hag odbyli już kary absencji na ławce po otrzymaniu trzech żółtych kartek. Sean Dyche nie należy do tych spokojnych i stonowanych. Ani do tych, którzy gryzą się w język na konferencjach prasowych

Kara dla Dyche’a to nic w porównaniu z karą dla Evertonu

Everton zaimponował kibicom swoją zaciętością i grą do końca. Maszyna Seana Dyche’a zapewniła sobie punkt w starciu Tottenhamem po bramce Jarrad’a Branthwaite’a na 2:2 w 94. minucie meczu. Każdy punkt jest w przypadku tej ekipy na wagę złota. Przypomnijmy, że w listopadzie Everton został ukarany odjęciem aż 10 punktów za nieprawidłowości finansowe. Klub wydał w tej sprawie oficjalne oświadczenie, w którym zapewnił, że odwoła się od decyzji. To nie wszystko… Everton, który już odwołuje się od 10-punktowej kary za trzyletni okres rozliczeniowy kończący się w sezonie 2021/22, został w styczniu oskarżony o kolejne rzekome naruszenie. Nic dziwnego, że Sean Dyche denerwuje się tym bardziej przy linii i walczy o każdy najmniejszy punkcik razem z drużyną. 

Fot. PressFocus