Patryk Klimala o grze w trakcie wojny: „Alarm obudził mnie o 5:30…”

05.02.2024

Patryk Klimala w rozmowie z TVP Sport ujawnia kulisy swojego nieudanego pobytu w Hapoelu Beer Szewa, do którego przeszedł z New York Red Bulls. Piłkarz przeszedł tam trudne momenty na boisku i poza nim.

Patryk Klimala mocno żałuje pobytu w Izraelu. Chciał wyjechać z MLS, ale jak się okazało, trafił z deszczu pod rynnę. Zapewnia też, że gdyby tylko mógł, wróciłby wtedy do Polski z przyczyn rodzinnych. Jednak już na początku izraelskiej przygody, pożałował swojej decyzji.

Tak. To była decyzja, którą podjąłem pod wpływem emocji. Chciałem odejść z New York Red Bulls. Później powiedziano mi, że nie ma takiej opcji. Na końcu pojawiła się oferta z Hapoelu. To było wszystko tak pokręcone, zagmatwane, że nie miałem wyjścia i musiałem wyjechać do Izraela. To był ten moment, kiedy nie chciałem gdzie indziej odchodzić za granicę. Chciałem wrócić do Polski, ale wtedy to się nie udało. Nie będę mówił, dlaczego wtedy nie wyszło i kto co zrobił…

Troszeczkę żałuję, bo chciałem wrócić do Polski ze względów rodzinnych, ze względu na syna i żonę, a koniec końców wsadziłem rodzinę w większe bagno, niż w jakim byliśmy w Stanach. Wyciągnąłem wnioski z tego. Już po dwóch miesiącach w Izraelu wiedziałem, że bez względu na to czy klub będzie chciał przedłużyć ze mną umowę w styczniu, to ja tego kontraktu nie przedłużę.

Doświadczył wojny

Patryk Klimala wspomina również o chwilach grozy, które przeszedł podczas trwającej tam wojny. Był świadkiem między innymi ataku na galerię handlową, naprzeciwko której mieszkał. Wtedy postanowił wyjechać. Do ostatniego momentu nie był pewien, czy uda mu się opuścić lotnisko i szczęśliwie wrócić  do kraju:

Ciężko było mi określić na samym początku, czy to była wojna, czy nie. Alarm obudził mnie o godz. 5:30. To był mój drugi lub trzeci raz, kiedy usłyszałem ten alarm. Wszedłem do przysłowiowego bunkra do mieszkania. Po którymś z kolejnych alarmów napisałem do kierownika, czy to coś poważnego. Odpisał, że tak. Gdy zobaczyłem, że odłamki spadają na galerię, która mieściła się naprzeciwko mojego domu, stwierdziłem, że czas uciekać. Wyjechałem razem z moim przyjacielem z Hapoelu, Kristofferem Petersonem, który dziś gra w Holandii (Fortuna Sittard – przyp. ŁC). Na lotnisku było troszeczkę chwil grozy. Alarmy bombowe, odwołane loty. Na szczęście, jak już doleciałem, wszystko się uspokoiło.

Same nieszczęścia

Zdaje się, że podczas tego feralnego czasu Patryk Klimala spotkał wszystkie plagi egipskie. Podczas jednego z meczów wybito mu zęby, ktoś napadł na jego dom i go okradł, a w dodatku nie imały się go kontuzje:

Od początku mojej przygody w Izraelu wiele rzeczy się nawarstwiło. Nie tylko wojna, włamanie do mojego domu czy wybite zęby. Od pierwszego treningu borykałem się z kontuzjami. Miałem pękniętą piętę, miałem ponadrywane przywodziciele, miałem problem z plecami. To nieprawdopodobne, ile złych rzeczy wydarzyło się przez te siedem miesięcy. Wszystko złego, co miało się wydarzyć, przytrafiło mi się.

Patryk Klimala rozwiązał kontrakt z Hapoelem Beer Szewa i dołączył w listopadzie do Śląska Wrocław, by grać z nim na wiosnę w Ekstraklasie. Ze względu na przepisy FIFA nie mógł wzmocnić liderów ekstraklasy jesienią. Dlatego oficjalny debiut w nowym klubie będzie mógł zaliczyć dopiero w lutym.

Fot. PressFocus