Mistrz gubi punkty. City – Chelsea znów na remis

17.02.2024

Manchester City po raz drugi w tym sezonie ligowym zremisował z Chelsea. Na Stamford Bridge w szalonym spotkaniu było 4:4. Tym razem remis był dużo skromniejszy, bo 1:1. O taki stan rzeczy należy jednak obwiniać Nicolasa Jacksona i Erlinga Haalanda, bo zmarnowali doskonałe sytuacje.

Walenie głową w mur

Manchester City długo w ataku pozycyjnym się męczył. Co z tego, że miał wyższe posiadanie piłki, prowadził grę, skoro tak naprawdę nic z tego nie wynikało? To Chelsea tworzyła groźniejsze sytuacje. Jedną z nich wykorzystał Raheem Sterling, ale też jedną zmarnował (choć prawdopodobnie przy sprawdzaniu byłby spalony). Przede wszystkim doskonałą szansę zaprzepaścił Nicolas Jackson. „The Blues” powinni po pierwszych 45 minutach prowadzić wyżej niż 1:0. Wystarczyło, że Manchester City stracił piłkę i piłkarze Chelsea mieli mnóstwo miejsca, by wyprowadzić kontrę. Connor Gallagher dwoił się i troił. Gospodarze nie mogli sobie z nim poradzić.

Disasi nowym Rudigerem?

Gdzieś około 65. minuty Chelsea przestała być groźna i chciała już tylko przetrwać. Kontry się skończyły. Druga połowa była już dużo lepsza w wykonaniu gospodarzy, bo przynajmniej przyniosła jakieś konkrety. Tyle, że Erling Haaland nie miał dnia i zawalił ten mecz. Zwłaszcza dziwne, jak zmarnował sytuację z główki z pięciu metrów i nie trafił nawet w bramkę.

Po stronie Chelsea na ogromne wyróżnienie zasługuje Axel Disasi. Stoper Chelsea zagrał rewelacyjnie. Świetnie się ustawiał, wybijał, pilnował Haalanda, wygrywał pojedynki. Udanymi interwencjami jeszcze się nakręcał, ciesząc się z nich tak, jak napastnik cieszy się po zdobytej bramce. Ściągał na siebie piłkę, jak magnez. Wszystkie dośrodkowania De Bruyne, czy innych zawodników City lądowały na jego głowie. Różnicę robił też były zawodnik City – Cole Palmer. Dopóki oczywiście miał siłę, czyli głównie w pierwszej połowie. Chelsea była naprawdę blisko wywiezienia z Etihad Stadium trzech punktów.

City ma Rodriego

„Obywatele”, gdy mają kłopoty, to mogą liczyć na prawdziwego lidera środka pola, prawdopodobnie najlepszą „szóstkę” świata – Rodriego. Znowu to on znalazł się w polu karnym i z sytuacyjnej piłki uderzył tak, że odbiła się ona jeszcze od Chalobaha i wpadła do siatki. Warto dopowiedzieć, że to jego siódma bramka w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Ma jeszcze cztery asysty. Nieźle, jak na defensywnego pomocnika.

Fot. screen Viaplay