Lech i Śląsk zawiedli. Bez bramek w hicie kolejki

24.02.2024

22. kolejka PKO BP Ekstraklasy obfitowała w kolejne starcie kandydatów do mistrzostwa Polski. Lech Poznań przed własną publicznością mierzył się z drugim w tabeli Śląskiem Wrocław. Strata punktów Jagiellonii w meczu z Ruchem oznaczała, że w przypadku zwycięstwa Lech wskoczyłby tym samym na fotel lidera Ekstraklasy. Ostatecznie jednak poznańska ekipa podzieliła się punktami z przyjezdnymi, a spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

Dominacja Lecha

Przez znaczną większość spotkania dominowała ekipa gospodarzy. Najwięcej sytuacji w zespole Lecha kreowali Kristoffer Velde, a także – ku zdziwieniu wielu kibiców – Bartosz Salamon. Strzały oddawał także Filip Szymczak, jednak żaden z nich nie wylądował się w pilnie strzeżonej przez Rafała Leszczyńskiego bramce.

Zawodnikom „Kolejorza” nie można było odmówić serca do walki. Poświęcenie podopiecznych Mariusza Rumaka było zdecydowanie na wysokim poziomie. Śląsk sporadycznie dochodził do sytuacji, a najlepszą w doliczonym czasie gry stworzył sobie rezerwowy, Patryk Klimala. 25-latek stanął praktycznie niemal „oko w oko” z Bartoszem Mrozkiem, lecz to golkiper drużyny ze stolicy Wielkopolski wyszedł z tego pojedynku zwycięsko.

Śląsk przyjechał po remis?

Oglądając to spotkanie z wysokości trybun można było odnieść wrażenie, że od początku drugiej połowy ekipa z Wrocławia tylko się broniła i liczyła na ewentualne kontry. Z jednej strony nie ma co się dziwić – Śląsk słynie przecież z gry w defensywie. Jednak z drugiej postronny widz zdecydowanie bardziej woli obejrzeć wymianę ciosów, niż powolne rozbrajanie autobusu zastawionego we własnym polu karnym przez rywali.

Do sposobu gry, który praktykował Śląsk odnosili się także zarówno zawodnicy Lecha, jak i na pomeczowej konferencji prasowej trener Mariusz Rumak. Dobrą minę do złej gry robił natomiast Jacek Magiera, który jasno stwierdził, że jest zadowolony z tego, jak potoczyło się spotkanie.

Oprawa na specjalną okazję i… butelka

Przy okazji omawiania meczu Lecha ze Śląskiem warto wspomnieć o tym, co działo się na trybunach ENEA Stadionu. Z okazji 105. rocznicy zwycięstwa w Powstaniu Wielkopolskim fani „Kolejorza” przygotowali specjalną oprawę z cytatem Ignacego Jana Paderewskiego, którego Ojciec Niepodległości użył podczas przemówienia 26 grudnia 1918 roku.

Do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i wszystkich serc

Jakże znamienny jest ten fragment w sytuacji, kiedy Lech walczy o mistrzostwo Polski, a na trybunach obiektu przy ulicy Bułgarskiej po raz pierwszy od wielu tygodni zasiada ponad 30 tysięcy kibiców. Kibicowskie akcenty w tym meczu nie malowały się jednak tylko w kolorowych barwach, czego dowodem jest zachowanie jednego z fanów zasiadających w „Kotle” – trybunie zrzeszającej najbardziej zagorzałych kibiców „Kolejorza”.

W pewnym momencie, w stronę Yegora Matsenki powędrowała butelka, co Ukrainiec ewidentnie odczuł. Przed dwoma tygodniami to właśnie na stadionie we Wrocławiu podobny incydent miał miejsce, a komisja ligi podjęła się błyskawicznej reakcji. O całe zajście na konferencji prasowej po spotkaniu został Jacek Magiera. Szkoleniowiec zespołu z Dolnego Śląska nie chciał jednak komentować tej sytuacji.

Lech chciał więcej

W wypowiedziach Bartosza Salamona i Jespera Karlstroema, którzy pojawili się po meczu w strefie mieszanej, głośno wybrzmiewało jedno słowo – niedosyt. To samo mówił także Mariusz Rumak, który stwierdził, że „ten remis można traktować w zasadzie jak porażkę”.

W obozie Lecha mocno było widać chęć wskoczenia na fotel lidera Ekstraklasy, lecz cel ten ekipa Mariusza Rumaka będzie musiała odłożyć w czasie. Obecnie „Kolejorz” zajmuje trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy, a do liderującej Jagiellonii Białystok traci dwa punkty.

Ze stadionu w Poznaniu, Mateusz Dukat

fot. PressFocus