Barcelona demoluje Getafe

24.02.2024
Ostatnia aktualizacja 25 lutego, 2024 o 21:11

W sobotnie popołudnie jako pierwsi na boiska La Liga wyszli piłkarze Barcelony oraz Getafe. Na Stadionie Olimpijskim widzieliśmy teatr jednego aktora. Gospodarze ograli dziś Getafe aż 4:0. Piłkarze Bordalasa byli „aktorami ze scenariusza”, jak mówi znane twitterowe porzekadło.

Barcelona wreszcie zagrała dobry mecz

Patrząc na historię starć Barcy z Getafe, były obawy, jak będzie wyglądać dzisiejszy mecz. Aż trzy z pięciu bezpośrednich starć kończyły się bezbramkowym remisem. W sobotnie popołudnie na szczęście było inaczej. Worek z bramkami w pierwszej połowie otworzył Raphinha. Na uwagę tutaj jednak zasługuje kapitalne podanie Julesa Kounde. Francuz kapitalnie obsłużył Brazylijczyka, dla którego było to pierwsze trafienie w lidze od meczu z Almerią pod koniec grudnia.

Wygląda na to, że Barcelona wreszcie zrozumiała, o co chodzi w tym biznesie. Można już wyczytać w sieci opinie, że to był nie tylko najlepszy mecz zespołu w tym roku, ale też w całym sezonie. Składne akcje, piękne podania za plecy rywala, staranna gra w defensywie – a przede wszystkim dobre czytanie gry. To dzisiaj spowodowało, że nie dała szans rywalom. Poza Raphinhą, gole strzelali: Joao Felix, Frenkie de Jong oraz Fermin Lopez.

Raphinha bardzo zasłużenie został wybrany MVP tego meczu, chociaż można było momentami odnieść wrażenie, że nie do końca się dziś dobrze gra Brazylijczykowi. Owszem strzelił gola, ale powinien w wielu momentach zachować się lepiej. Miał dogodną okazję w okolicach 60. minuty, by zdobyć kolejnego gola, lecz przestrzelił dość wyraźnie nad bramką Davida Sorii.

Robert Lewandowski dzisiejszego meczu do dobrych nie zaliczy. Xavi dał mu za zadanie być kimś w rodzaju cofniętego rozgrywającego. Często to właśnie Polak wypuszczał na wolne pole partnerów. Trafił dziś do siatki, ale był w tej sytuacji na spalonym. Dla 35-latka był to pierwszy mecz bez gola od starcia z Osasuną rozegranego 31 stycznia.

Barcelona dość długo czekała na zwycięstwo bez straty gola. Ostatni raz zdarzyło się to w meczu z Osasuną 31 stycznia. Wtedy „Blaugrana” wygrała 1:0. Po starciu z Getafe na chwilę stanie się wiceliderem La Liga. Dotychczasowy wicelider, Girona, zagra z Rayo Vallecano. Patrząc na ostatnie wyniki drużyny Michela, trudno być optymistą. Możliwe jednak, że to chwilowy kryzys formy.

Getafe było za słabe

Getafe w ostatnich miesiącach za kadencji Jose Bordalasa bazowało głównie na sile fizycznej. Nawet to nie pomogło w zdobyciu choćby punktu. W zasadzie trudno jest wyróżnić kogokolwiek z „Los Azulones”. Borja Mayoral był totalnie niewidoczny. Mason Greenwood, poza jednym strzałem z dystansu w pierwszej części, również niewiele pokazał. Dotychczasowy szef obrony – Djene – był dziś jak dziecko we mgle. Ogrywany był praktycznie za każdym razem przez rywali. Przydałby się Damian Suarez, ale ten od miesiąca jest już w Botafogo…

Dyspozycja podopiecznych Bordalasa jest zaskakująca – przecież Getafe rozgrywa bardzo dobry sezon. Przed meczem z Barcą drużyna zajmowała 10. miejsce w tabeli. Traciła tylko sześć punktów do pozycji dającej awans do rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji. Strata punktów może jednak pokrzyżować plany na przyszłość.