Arsenal rozjechał kolejnego przeciwnika. Kiwior też strzelił

24.02.2024

Arsenal nie bierze jeńców w 2024 roku w Premier League. Jak już wygrywa, to strzela przeciwnikom po cztery, pięć, czy sześć bramek. Tym razem rozjechał Newcastle 4:1 w bardzo jednostronnym spotkaniu. Jedną z bramek zdobył regularnie grający ostatnio Jakub Kiwior. Tak wysoki wynik sprawił, że „Kanonierzy” mają najlepszy bilans bramkowy w całej Premier League: +39. 

Goście na zero do przerwy

Pierwsza połowa w wykonaniu Newcastle była fatalna. „Sroki” oddały całe zero strzałów na bramkę Davida Rayi. W zasadzie to nawet nie grał w piłkę na połowie gospodarzy. Statystyka kontaktów z piłką jest wręcz zatrważająca. Przypomnijmy, że to tegoroczny uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów. Oczywiście, że Eddie Howe ma prawo narzekać na mnóstwo kontuzji, bo nie może skorzystać z Joelintona, Calluma Wilsona, Nicka Pope’a, a Sandro Tonali jest zawieszony za branie udziału w bukmacherce, ale mimo wszystko tylko cztery kontakty z piłką na połowie przeciwnika przez 45 minut to wynik kompromitujący…

Arsenal do przerwy prowadził już 2:0 po samobóju Svena Botmana i trafieniu Kaia Havertza. Co bardziej imponujące, przy takim wyniku cały czas pressował, podchodził wysoko i dążył do kolejnych trafień. Totalnie zdominował gości. Oddał w pierwszej części gry 11 strzałów. Tylko jeden zespół grał w piłkę, drugi prosił o jak najniższy wymiar kary i nawet nie podjął walki.

Cudowny Saka, pechowy Karius

W drugiej połowie Arsenal już trochę odpuścił, ale i tak strzelił dwa gole, a mógł nawet więcej. Kai Havertz na początku tej części gry i Emile Smith Rowe na samym końcu zmarnowali świetne okazje. Nie zmarnował jej za to Bukayo Saka, który zadziwia wspaniałą formą. Właśnie został pierwszym od dziewięciu lat piłkarzem Arsenalu, który strzelił gola w pięciu meczach z rzędu w Premier League. To prawdziwy lider ofensywy i zawsze można na niego liczyć. W zasadzie nie ma meczu, żeby nie dał jakiejś „liczby”. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, jest to z jego strony 16 goli i 11 asyst (13 goli i siedem asyst w samej Premier League).

Loris Karius to trzeci bramkarz Newcastle, ale wyszedł w pierwszym składzie na spotkanie z Arsenalem. Nick Pope od dłuższego czasu jest kontuzjowany, a Martin Dubravka zachorował. Może Niemiec nie popełnił żadnego ewidentnego błędu, ale to jest dziwny przypadek golkipera, który… przyciąga pecha. Przecież przy pierwszej bramce popisał sią świetną paradą, ale wybił piłkę w górę w taki miejsce, że jego obrońcy wbili sobie samobója, bo jeden nastrzelił drugiego.

To nie jedyny pech Lorisa Kariusa, bo później miał piłkę na rękach po strzale Jakuba Kiwiora, ale interweniował bardzo chaotycznie i sobie nie poradził, choć wcale nie było to uderzenie nie do obrony. Piłka co prawda odbiła się jeszcze po drodze od Lewisa Mileya i mogła go trochę zmylić, ale jednak… leciała prosto w niego, a on w dziwny sposób machnął ręką. Nie jest to jego ewidentna i stuprocentowa wina, ale na pewno nieporadna interwencja, gdzie można było zachować się lepiej.

Kiwior na fali

Dla nas jednak najważniejsze, że bramkę zaliczono Jakubowi Kiwiorowi. Polak prezentuje się coraz odważniej na lewej stronie defensywy i przede wszystkim gra coraz lepiej. Zrehabilitował się za samobója z Liverpoolem i kilka innych przeciętnych występów (m.in. z Fulham). Kiwior ma niesamowite szczęście pod względem personalnym, bo normalnie tyle by nie grał. Akurat nie są dostępni wszyscy zawodnicy, który mogą występować na lewej obronie: Ołeksandr Zinczenko, Jurrien Timber oraz Takehiro Tomiyasu. To już czwarty z rzędu mecz Jakuba Kiwiora, w którym zagrał pełne 90 minut. I nie daje Mikelowi Artecie powodów, by miał z niego rezygnować.

Arsenal deklasuje przeciwników

Arsenal ostatnio miażdży kolejnych przeciwników, gra porywającą i bardzo ofensywną piłkę, dzięki czemu ma najlepszy ligowy bilans: +39, a więc o jedną bramka lepszy niż Liverpool i aż sześć lepszy niż Manchesteru City. Oto wyniki „Kanonierów” w Premier League w 2024 roku:

  • 5:0 z Crystal Palace
  • 2:1 z Nottingham Forest
  • 3:1 z Liverpoolem
  • 6:0 z West Hamem
  • 5:0 z Burnley
  • 4:1 z Newcastle

Fot. screen Viaplay