Dżesika Jaszek: w piłce nożnej nie ma sentymentów

29.02.2024
Ostatnia aktualizacja 5 marca, 2024 o 13:16

2 marca rozpocznie się runda wiosenna ORLEN Ekstraligi piłkarek. Jako pierwsze zobaczymy derby Śląska. Przed tym meczem porozmawialiśmy z Dżesiką Jaszek, która jest piłkarką GKS Katowice, ale w przeszłości występowała w Czarnych Sosnowiec. Po „drugiej stronie barykady” wciąż jest jej siostra. – Myślę, że jesteśmy w stanie to rozdzielić na tyle, że nie będzie sprzeczek czy konfliktów – zapewniła.

Prosto z kobiecej murawy – Dżesika Jaszek

FutbolNews: Jest kilka meczów w sezonie, na które czeka się wyjątkowo mocno. Derby są jednym z nich.
Dżesika Jaszek (GKS Katowice): Myślę, że nie tylko my, ale i kibice czekają bardzo na to starcie. Szczególnie, że będzie ono pierwszym w rundzie wiosennej. Ciekawa jestem z jakiej strony pokażą się Czarni Sosnowiec, bo po ostatniej porażce (jesienią GieKSa wygrała 4:1 – przyp. red.) na pewno będą chcieć się zrewanżować.

– Dobrze wchodzi się w rundę takim dużym meczem?
– Tak, to fajne. Pokazałyśmy to w tamtej rundzie, gdzie wysoka wygrana była bardzo motywująca. Jako taki dobry prognostyk przed następnymi kolejkami.

– Dla ciebie to mecz o tyle wyjątkowy, że grasz przeciwko swojej byłej drużynie. W rundzie jesiennej strzeliłaś dwa gole. Teraz emocje są już mniejsze niż wtedy, czy wręcz przeciwnie?
– Tamten mecz dużo kosztował mnie emocjonalnie. Byłam świeżo po rozstaniu z Czarnymi. Nieciekawym rozstaniu… Ale w piłce nożnej nie ma sentymentów, więc z czasem te uczucia zelżały i jest to już dla mnie mecz, jak każdy inny.

– Skoro wspomniałaś o rozstaniu: był moment, w którym wstawiłaś wymowny post na instastory. Między tobą a trenerką Anią Szymańską nie było w porządku?
– Mówiąc wprost: trenerka nie widziała mnie w kadrze na kolejny sezon. Stąd decyzja o zmianie klubu. Dlatego tym bardziej po zdobytych bramkach i wygranym meczu radość była wyjątkowa. Nie słowa, a czyny.

– Nadal masz coś do pokazania Czarnym?
– Myślę, że w tej chwili nie muszę nikomu nic udowadniać. Nie szukam zemsty, nie będę skupiała się na tym, żeby osobiście utrzeć im nosa. Najważniejsza jest drużyna i zdobycie kompletu punktów. Zresztą sama zmiana klubu dużo mi dała. Rozwinęłam się piłkarsko, ale też i mentalnie bardzo odżyłam. Czerpię większą radość z gry.

– W Czarnych została twoja siostra. Jak wygląda wasz kontakt przed takim meczem?
– Los tak chciał, że dosłownie tydzień temu siostra się „skontuzjowała”. Więc nie będzie miała okazji zagrać.

– Ale mimo wszystko: jest członkinią ekipy przeciwnej. Gdy jedna z was będzie się cieszyć, druga będzie smutna.
– Rozmawiałyśmy o tym. Próbowałam wyciągnąć od niej jakieś informacje, ale nie dała się (śmiech). Nie ma jako tako rozmów o meczu. Gdyby jednak wygrała siostra, nie będzie to łatwe.

– Po meczu będzie o tyle trudniej, że wciąż żywe będą wszelkie emocje, kontrowersje.
– Myślę, że jesteśmy w stanie to rozdzielić. Nie będzie żadnych sprzeczek, czy konfliktów. Wzajemnie sobie kibicujemy i to jest najważniejsze. Zobaczymy, jak będzie po tym meczu (śmiech).

– Celem nie tylko na ten mecz, ale całą rundę będzie wyścig z Pogonią, która ma o trzy punkty więcej niż wy.
– Uważam, że lepiej gonić niż uciekać. Stratę da się odrobić w jeden mecz, a niedługo czeka nas bezpośrednie starcie z Pogonią u siebie. Wszystko więc jest jak najbardziej otwarte. One na pewno nie odpuszczą. Chcą zdobyć pierwsze w historii klubu mistrzostwo.

– Ale i wy jesteście chyba silniejsze niż jesienią. Szczególnie, że dołączyła do was Gabriela Grzybowska, a kontuzjowane zawodniczki wracają powoli do gry.
– Tak, Amelia Bieńkowska już z nami trenuje, powoli dołącza Klaudia Maciążka. Czekamy na resztę, bo to duże wzmocnienia. I to cieszy. Fajnie, że Gabrysia też do nas dołączyła. Na pewno przyda się w środku pola. Trudno ocenić, czy jesteśmy silniejsze niż jesienią. Wydaje mi się, że po upływie tych kilku miesięcy lepiej rozumiemy plan i filozofię gry sztabu szkoleniowego. Też poznałyśmy siebie nawzajem, wiemy czego oczekiwać od koleżanki na boisku i dzięki temu łatwiej się gra

– Reasumując: żadnych półśrodków, w marcu 12 punktów musi być.
– Myślę, że bylibyśmy szaleńcami, gdybyśmy zakładali, że możemy pozwolić sobie na jakąkolwiek wpadkę. Patrząc na to, że walczymy o tytuł i mamy trzy punkty straty, nie mamy miejsca na potknięcia. Nie będzie łatwo, szczególnie, że każdy się na nas zmobilizuje, ale i my wiemy o co gramy. Podejdziemy do tego bardzo zdeterminowane i zrobimy wszystko, żeby zdobyć mistrzostwo kraju.

Materiał powstał we współpracy z ORLEN