Remis w meczu na szczycie. Arka Gdynia może stracić lidera!

08.03.2024

W hicie 23. kolejki Fortuna 1. Ligi prowadząca w tabeli Arka Gdynia podejmowała przed własną publicznością znajdującą się w strefie barażowej Wisłę Kraków. Choć spotkanie to rozgrywane było na poziomie I ligi, poziomem przypominało ono ekstraklasowe starcia tych drużyn.

Kobacki dalej w formie

Worek z bramkami rozwiązał się dość szybko, bo już w 13. minucie. Po znakomitym rajdzie z lewej strony boiska Olaf Kobacki zszedł z piłką do środka i strzałem zza pola karnego zaskoczył bramkarza gości. 22-latek strzelił już 11. gola w tym sezonie I ligi i do najlepszego strzelca Arki Karola Czubaka traci już tylko jedno trafienie.

Pierwsza połowa przebiegała pod znakiem pełnej kontroli ze strony gospodarzy. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego bawili się w ataku i momentami wręcz zbyt łatwo dochodzili do sytuacji bramkowych. W zespole Arki znakomicie wyglądała wymiana piłki między bocznymi obrońcami a skrzydłowymi. Szczególnie dobrze wyglądało to na linii Dawid Gojny – Olaf Kobacki.

Dużym atutem ”Arkowców” są stałe fragmenty gry, o czym przekonać się mogliśmy w 33. minucie. Wówczas obronę Wisły swoim podaniem z rzutu wolnego zaskoczył Dawid Gojny, a piłkę do siatki wpakował Olaf Kobacki. Trafienie wychowanka Atalanty Bergamo nie zostało jednak uznane, bowiem w momencie podania znajdował się on na pozycji spalonej.

Wisła znów lepsza po przerwie

Nie jest wielkim odkryciem, że Wisła Kraków lepiej prezentuje się po przerwie. Jasno wykazują to statystyki, które mówią, że w czterech z pięciu ostatnich meczów Wisła traciła gola jako pierwsza, ale tylko raz przegrała. Arka wydawała się pomagać ”Białej Gwieździe” w podtrzymaniu tej passy i w drugiej połowie oddałą piłkę przyjezdnym. Momentami wydawało się, że podopieczni Łobodzińskiego cofnęli się za głęboko, co stwarzało Wiśle nowe możliwości w ataku. Korzystać z tego kilkukrotnie próbowali Angel Rodado, czy Carbo.

Choć Wisła dyktowała tempo gry, to wciąż nie potrafiła przełamać defensywy lidera I ligi. Przełomowym momentem była jednak 74. minuta, kiedy to na placu gry pojawił się Szymon Sobczak. Zaliczył prawdziwe wejście smoka, bowiem już kilkadziesiąt sekund później wpisał się na listę strzelców. Angel Rodado odszukał swoim podaniem Baenę Pereza, a ten wyłożył piłkę Polakowi „do pustaka”.

W końcówce również nie brakowało dogodnych sytuacji. Najbliżej szczęścia był Dawid Gojny, który otrzymał podanie na pustą bramkę i był dosłownie centymetry od strzelenia gola. W walce o piłkę wyprzedził go Alan Uryga, który wybił piłkę na rzut rożny, choć ryzykował trafieniem samobójczym. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1.

Arka straci lidera?

Arka ma trzy punkty przewagi nad drugą Lechią i zwycięstwo na koncie w listopadowych derbach (1:0). W przypadku zwycięstwa ”Biało-Zielonych” z Podbeskidziem jednak to gdańszczanie wskoczą na fotel lidera. Wszystko ze względu na bilans bramkowy, który wypada na korzyść Lechii. W przypadku Lechii wynosi on +17, z kolei bilans Arki to +16. Zanim rozegrane zostaną oba spotkania, to właśnie ten czynnik będzie brany pod uwagę jako pierwszy.

fot. screen Polsat Sport