Widowisko na Civitas Metropolitano! Atletico lepsze po karnych

14.03.2024

Na Civitas Metropolitano (dawniej Wanda Metropolitano) oglądaliśmy godny widowiska mecz w Lidze Mistrzów. Miejscowe Atletico Madryt doskonale odpowiedziało na kryzys i dopiero po rzutach karnych rozprawiło się z Interem Mediolan. Podopieczni Cholo Simeone w jutrzejszym losowaniu poznają rywala w ćwierćfinale. 

Civitas Metropolitano niosło Atletico

Od początku meczu było widać, że Atletico bardzo chce odrobić zaliczkę z pierwszego spotkania. Trybuny Civitas Metropolitano niosły podopiecznych Cholo Simeone. To oni wydawali się lepiej przygotowani do tego starcia. Paradoksalnie jednak worek z bramkami otworzyli podopieczni Simone Inzaghiego. Składną akcję z lewej strony boiska w polu karnym wykorzystał Federico Dimarco. Na odpowiedź długo nie musieliśmy czekać. Dwie minuty później trafił Antoine Griezmann.

Druga połowa była naprawdę świetna w wykonaniu gospodarzy i z każdą minutą nasilała się ich dominacja. Inter nie miał pomysłu na podejście pod bramkę Oblaka. Lautaro Martinez i Marcus Thuram nie potrafili się dziś odnaleźć. To tylko dowodzi, jak Diego Pablo Simeone dobrze przygotował swoich graczy na to spotkanie. Trener Interu Simone Inzaghi nie trafił ze zmianami. W drugiej połowie wprowadził najpierw Matteo Darmiana i Francesco Acerbiego. Było to dość zaskakujące posunięcie i mało trafione, ponieważ w 87. minucie do dogrywki doprowadził Memphis Depay.

Piłkę meczową na stopie miał Rodrigo Riquelme i praktycznie okradł z asysty Antoine’a Griezmanna. Na zegarze była już 93. minuta, Inter nie miałby czasu odpowiedzieć. Hiszpan mógł trafić na 3:1, ale przestrzelił fatalnie nad bramką z 12 metrów. Gdyby Atletico nie przeszło dalej, to ta sytuacja śniłaby mu się po nocach… miał jednak szczęście.

W dogrywce widzieliśmy prawdziwe piłkarskie szachy. Oba zespoły bały się zaryzykować. Inter próbował jakichś akcji ofensywnych, ale mało skutecznych. W drugich 15 minutach żadna z ekip nie oddała nawet celnego uderzenia. Koniec końców doszło do rzutów karnych. W nich próby nerwów na Civitas Metropolitano nie wytrzymali ubiegłoroczni finaliści Champions League. Po stronie włoskiej ekipy spudłowali: Alexis Sanchez, Davy Klaaseen i Lautaro Martinez. Ten ostatni fatalnie przestrzelił w trybuny. Z kolei w Atletico rzutu karnego nie strzelił Saul. To nie przeszkodziło w awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Atletico zmazało plamę

Wydawało się, że Atleti dopadł mały kryzys. Dwa zwycięstwa w ostatnich dziewięciu spotkaniach to nie był najlepszy bilans. Pod koniec lutego przydarzyła się porażka z Atletic Bilbao (aż 0:3) i remis z Almerią. Z kolei w ostatniej kolejce widzieliśmy wstydliwą klęskę z Cadizem, który broni się przed spadkiem z La Liga. Atletico zagrało tam mizernie. Padały wręcz słuszne opinie, że „Los Colchoneros” może czekać trudna przeprawa wieczorem na własnym stadionie.

Griezmann i spółka jednak kapitalnie wytrzymali presję i można powiedzieć, że wreszcie awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tym bardziej, jeśli przypomnimy sobie zeszłoroczne rozgrywki, gdy drużyna odpadała już w fazie grupowej. Podopieczni Cholo Simeone zajęli wtedy ostatnie miejsce w grupie za Bayerem Leverkusen, Club Brugge i FC Porto.

Dla Interu to będzie bolesna porażka. Przecież w rozgrywkach ligowych jest już bliziutko zapewnienia sobie tytułu mistrzowskiego. „Nerrazurri” mają aż 16 punktów przewagi nad Milanem. Zasadnym było stwierdzenie, że w Lidze Mistrzów równie podopieczni Simone Inzaghiego mogą sięgnąć po najwyższe laury i powtórzyć sukces sprzed roku, jakim było dotarcie do finału. Tak się jednak nie stanie. Przez charakterną bandę Diego Simeone, która w drugiej połowie zagrała naprawdę świetnie.

Fot. PressFocus