Liga Europy – podsumowanie rewanżów 1/8 finału

15.03.2024

Poznaliśmy uczestników ćwierćfinału tegorocznej edycji Ligi Europy. Stratę z pierwszego meczu odrobił West Ham, a awans przypieczętowali Milan, Roma oraz Liverpool. O krok od spektakularnej remontady był Villarreal, tej dokonał zaś Bayer Leverkusen.

Villarreal – Marsylia 3:1 (3:5 w dwumeczu)

Najbardziej spektakularne rzeczy w Lidze Europy działy się na Estadio de la Ceramica. W pierwszym meczu Marsylia rozbiła przed własną publicznością Villarreal 4:0. Wydawało się więc, że rewanż będzie  tylko dopięciem formalności.

Niemający nic do stracenia gospodarze ruszyli od samego początku do odrabiania strat. Wreszcie w 32. minucie przekuli swoją dominację na trafienie na 1:0. Villarreal do tlenu podłączył Etienne Capoue. W 54. minucie na 2:0 podwyższył Alexander Sorloth. Radość Norwega była stłumiona, bowiem chorągiewka sędziego bocznego powędrowała w górę. Analiza VAR wykazała jednak, że Sorloth nie znajdował się na pozycji spalonej.

Kiedy w 86. minucie Yerson Mosquera trafił na 3:0, to można było z niedowierzania przecierać oczy ze zdumienia. Nadzieje kibiców Villarrealu zostały jednak brutalnie stłumione w przedostatniej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to Pierre-Emerick Aubameyang minął z piłką kilku rywali, a następnie wystawił ją Jonathanowi Claussowi do niemal pustej bramki. Reprezentant Francji wbił ostatni gwóźdź do trumny i przypieczętował Marsylii pierwszy od 2018 roku ćwierćfinał Ligi Europy.

Slavia Praga – AC Milan 1:3 (3:7 w dwumeczu)

Po pierwszym meczu bezpieczna wydawała się także przewaga Milanu, który rozbił przed własną publicznością Slavię 4:2. Jako dwaj ostatni w zespole Milanu na listę strzelców wpisali się Ruben Loftus-Cheek oraz Christian Pulisic. W rewanżowym starciu ta dwójka rozpoczęła strzelanie. W 33. minucie napoczął Pulisic, a raptem trzy minuty później podwyższył Loftus-Cheek. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim meczu czerwona kartka otrzymał piłkarza Slavii w ciągu pierwszych pół godziny gry. Na San Siro już w 26. minucie wykluczony został El Hadji Diouf, w Pradze zaś jeszcze wcześniej, bo w 20. minucie czerwoną kartkę obejrzał kapitan Tomas Holes.

Nie dość, że Slavia znów schodziła do szatni z jednym piłkarzem mniej, to w dodatku w doliczonym czasie pierwszej połowy bramkę na 3:0 zdobył Rafael Leao. Portugalczyk strzelał gola w czterech z sześciu ostatnich meczów Milanu w europejskich pucharach. Na osłodę dla wicemistrzów Czech bramkę honorową w 85. minucie zdobył Matej Jurasek. Po raz pierwszy od 2007 roku Milan drugi rok z rzędu awansował do ćwierćfinału europejskiego pucharu.

Rangers – Benfica 0:1 (2:3 w dwumeczu)

Grupowi rywale Lecha Poznań z sezonu 2020/21 Ligi Europy stoczyli do tej pory trzy boje w europejskich pucharach i wszystkie kończyły się remisami. Przed tygodniem w Lizbonie padł remis 2:2, a wynik ten został ustalony za sprawą trafienia samobójczego Connora Goldsona. Co ciekawe, Anglik do własnej siatki trafił także w 2020 roku, kiedy to na Estadio da Luz padł wynik 3:3.

Przed ponad godzinę rywalizacji na Ibrox Park w powietrzu unosił się kolejny remis. Wtem w 66. minucie Benfica wyprowadziła błyskawiczny kontratak od własnej bramki po nieudanym rozegraniu rzutu rożnego przez Rangersów. Angel Di Maria w ostatniej chwili dograł piłkę głową do Rafy Silvy, a ten samodzielnie poprowadził ją przez niemal całą połowę Rangersów. Kiedy wpadł w pole karne, to oddał mocny strzał. Jack Butland nie miał najmniejszych szans.

Podopieczni Rogera Schmidta utrzymali skromne jednobramkowe prowadzenie do końca. Czwarte bezpośrednie starcie Rangersów z Benficą wreszcie zakończyło się zwycięstwem którejś z drużyn. Po dwóch latach z rzędu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Benfica zagra teraz w 1/4 finału Ligi Europy.

West Ham United – Freiburg 5:0 (5:1 w dwumeczu)

Kiedy przed dwoma laty West Ham mierzył się w 1/8 finału Ligi Europy, w pierwszym meczu również uległ 0:1. Odrobienie strat wydawało się wówczas jeszcze trudniejsze do wykonania, bowiem ”Młoty” musiały odrabiać straty z Sevillą. Podopieczni Davida Moyesa pokonali jednak w rewanżu zespół z Andaluzji 2:0 po dogrywce.

Przeciwko Freiburgowi West Ham również prowadził 2:0, ale… do przerwy. Już w 9. minucie wynik tego spotkania otworzył Lucas Paqueta. Po raz pierwszy od listopada zdobył bramkę w drugim meczu z rzędu. W 32. minucie na 2:0 podwyższył Jarrod Bowen. W tamtym momencie reprezentant Anglii odpowiadał za połowę strzelonych przez West Ham goli w 2024 roku na London Stadium (5 z 10). Kilka minut po przerwie pierwszego gola od kwietnia 2022 roku strzelił Aaron Cresswell. Anglik przechwycił wybitą na oślep piłkę i mając przed sobą dużo miejsca przymierzył z lewej nogi. Piłka otarła się jeszcze od słupka, a Cresswell mógł po chwili celebrować pierwsze w karierze trafienie w europejskich pucharach.

Największym bohaterem w zespole West Hamu został Mohammed Kudus. W 77. minucie zdobył pierwszą bramkę w barwach West Hamu od 23 grudnia 2023 roku. Zrobił to niczym Messi z Getafe albo Maradona z Anglią – po rajdzie z piłką przez całą połowę Freiburga. Niemal 10 minut później Kudus ustalił wynik tego spotkania na 5:0 ustrzelając swój drugi dublet w koszulce ”Młotów”. Dla West Hamu to trzeci rok z rzędu w europejskich pucharach i trzeci raz z rzędu dotarli do oni co najmniej do ćwierćfinału.

Brighton – AS Roma 1:0 (1:4 w dwumeczu)

Po klęsce 0:4 na Stadio Olimpico wszystko tu było jasne. Względem pierwszego meczu De Zerbi dokonał trzech zmian. Jedna z roszad dotyczyła lewej strony obrony, gdzie w miejsce Igora pojawił się Pervis Estupinan. Ekwadorczyk, który powoli odzyskuje miejsce w pierwszym składzie po tym meczu jeszcze bardziej zyskał w oczach szkoleniowca. W 37. minucie zanotował asystę przy trafieniu Danny’ego Welbecka.

Choć Brighton kilka minut przed przerwą minimalnie zmniejszyło stratę w dwumeczu, to w drugiej połowie nie udało się już pójść za ciosem. W miniony weekend 75 minut przeciwko Nottingham rozegrał Jakub Moder. Tym razem jednak Polak cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Z kolei w wyjściowym składzie Romy znalazł się Nicola Zalewski, który ustawiony był na lewym skrzydle. Reprezentant Polski rozegrał 73 minuty, po czym został zmieniony przez Diego Llorente.

”Giallorossi” po raz pierwszy w historii klubu czwarty rok z rzędu awansowali do ćwierćfinału europejskiego pucharu. Co więcej, żaden inny włoski klub nie ma obecnie takiej serii w międzynarodowych rozgrywkach.

Liverpool – Sparta Praga 6:1 (11:2 w dwumeczu!)

Liverpool rozbił przed tygodniem w Pradze Spartę 5:1. Teraz już do przerwy prowadził 3:0. Dwumecz z Liverpoolem przyszedł dla Sparty w najgorszym momencie sezonu, bowiem przed pierwszym meczem jedynie bezbramkowo zremisowali w derbach ze Slavią, a w miniony weekend zostali rozbici na wyjeździe przez Viktorię Pilzno (0:4).

Na Anfield Sparta również przegrywała 0:4… ale już po pierwszym kwadransie. Szykowało się na jeszcze większy pogrom. Realizator nie zdążył nawet skończyć prezentować powtórek gola Nuneza, a piłka już po raz drugi wylądowała w siatce. Debiutancką bramkę w seniorskiej drużynie Liverpoolu zdobył 19-letni Bobby Clark. Po kilkudziesięciu sekundach Sparta w niemal identyczny sposób się pogrążyła. Defensorzy stracili piłkę pod własnym polem karnym, a na listę strzelców wpisał się Mohamed Salah. Egipcjanin stał się pierwszym piłkarzem w historii Liverpoolu, który w siódmym sezonie z rzędu zdobył przekroczył próg 20 strzelonych goli.

Raptem cztery minuty później Salah do bramki dołożył asystę przy bramce Cody’ego Gakpo. Holender w 55. minucie ustrzelił trzeci dublet w barwach Liverpoolu (wszystkie miały miejsce na Anfield), ustalając tym samym wynik tego spotkania na 6:1. Kilka minut wcześniej gola dołożył Dominik Szoboszlai. Tydzień temu też strzelił akurat na 5:1.

Sparta mogła poszczycić się jedynie golem honorowym na Anfield. Dobre i to… Kilka minut przed przerwą do siatki trafił Veljko Birmancević. Dla Serba był to czwarty gol w tej edycji Ligi Europy. Pod wodzą Juergena Kloppa Liverpool rozgrywa ósmy sezon w europejskich pucharach i w sześciu z nich jego podopieczni docierali co najmniej do ćwierćfinału. Warty odnotowania jest również debiut Mateusza Musiałowskiego w seniorskiej drużynie Liverpoolu. Pojawił się na placu gry w 73. minucie, zmieniając zdobywcę bramki Bobby’ego Clarka.

Atalanta – Sporting 2:1 (3:2 w dwumeczu)

To już mały klasyk i czwarty mecz Atalanty i Sportingu w tym sezonie. Grali przecież w grupie z Rakowem. Tak wyglądają wyniki. Mówiąc językiem bukmacherskim… same piękne BTTS-y!

  • Sporting – Atalanta 1:2
  • Atalanta – Sporting 1:1
  • Sporting – Atalanta 1:1
  • Atalanta – Sporting 2:1

Warto zanotować, że gospodarze schodzili do szatni z niekorzystnym wynikiem. Sporting w 33. minucie prowadził, gdyż trafił Pedro Goncalves. W drugą połowę podopieczni Gian Piero Gasperiniego weszli jednak piorunująco, bowiem już w 36. sekundzie po wznowieniu gry wyrównał Ademola Lookman. Był to najszybciej strzelony gol przez Atalantę po przerwie w historii ich występów w europejskich pucharach.

W dwóch poprzednich starciach pomiędzy Atalantą a Sportingiem dla zespołu z Bergamo trafiał Gianluca Scamacca. Reprezentant Włoch również i tym razem wpisał się na listę strzelców, a jego trafienie przesądziło o awansie ”La Dei” do ćwierćfinału. Trzeci raz w czterech ostatnich kampaniach w europejskich pucharach Atalanta zakwalifikowała się do 1/4 finału.

Bayer Leverkusen – Karabach 3:2 (5:4 w dwumeczu)

Czy to najlepszy dwumecz 1/8 finału? Wielu odpowie, że tak. Nic dwa razy się nie zdarza? Pojedynek Bayeru z Karabachem jest absolutnym zaprzeczeniem tego powiedzenia. W Baku mistrzowie Azerbejdżanu prowadzili 2:0 po to, by ostatecznie w doliczonym czasie wypuścić ją z rąk. Bramkę na wagę cennego remisu zdobył Patrik Schick. ”Cenną”, bowiem dzięki niej Bayer pozostał niepokonany od 35 meczów. W weekend Leverkusen pokonało Wolfsburg 2:0, co było już 31. wygraną w tym sezonie.

W Baku Bayer zaczął odrabianie strat w 70. minucie, kiedy to bramkę kontaktową zdobył Florian Wirtz. W rewanżu na tym etapie również przegrywał 0:2. Co więcej, drugiego gola stracił grając w przewadze, gdyż w 62. minucie czerwoną kartkę otrzymał Elvin Cafarquliyev. Początkowo Anthony Taylor pokazał reprezentantowi Azerbejdżanu żółtą kartkę, jednak po analizie VAR zmienił decyzję. Przy takich sytuacjach arbiter wykonuje charakterystyczny gest z przekreśleniem żółtej kartki, by po chwili wyciągnąć czerwony kartonik. Cafarquliyev nie zrozumiał jednak tego gestu i myślał, że Taylor anuluje kartkę za jego faul na Frimpongu. Obrońca Karabachu wystawił więc rękę w celu przybicia piątki, ale zamiast tego… został wykluczony.

Kilkadziesiąt sekund później Bayer do tlenu podłączył Jeremie Frimpong. Gospodarze zaczęli coraz bardziej naciskać na rywali, a w powietrzu wisiała kolejna remontada. I owa się ziściła! W 93. minucie do wyrównania doprowadził Patrik Schick. Czech stał się jeszcze większym bohaterem niż przed tygodniem, bo kilka minut później uchronił swój zespół od dogrywki strzelając gola na 3:2. Mentalne potwory zaliczyły już 37. mecz z rzędu bez porażki (32 zwycięstwa, pięć remisów). Bayer wciąż jest niepokonany od maja 2023 roku i ostatniej kolejki poprzedniego sezonu Bundesligi. Po raz pierwszy od 16 lat Leverkusen drugi rok z rzędu zagra w ćwierćfinale europejskiego pucharu.

fot. Twitter