Manchester United w półfinale FA Cup! Szalone ”derby Anglii” na Old Trafford

17.03.2024

Manchester United przed własną publicznością podejmował Liverpool w ramach ćwierćfinału 143. edycji FA Cup. Piłkarze zrewanżowali się za poprzednie starcie, w którym nie padła ani jedna bramka. Na Old Trafford obejrzeliśmy aż siedem goli, w tym decydującego dopiero w 120. minucie.

Krok od najgorszej serii od lat

W dwóch ostatnich meczach z Liverpoolem Manchester United nie zdołał zdobyć bramki. Gdyby w starciu na Old Trafford podopieczni Erika ten Haga nie przełamali defensywy ”The Reds”, to po raz pierwszy od 1977 roku zagraliby trzeci kolejny mecz z Liverpoolem na ”zero z przodu”. Od stycznia 2010 roku nie zdarzyło się, by ”Czerwone Diabły” w domowym meczu FA Cup nie strzeliły gola.

Dwa szybkie ciosy przed przerwą

Początek ”derbów Anglii” zdecydowanie należał do gospodarzy. Już w 4. minucie Caoimhin Kelleher musiał wykazać się po technicznym strzale Marcusa Rashforda. Irlandczyk odbił do boku dokręcaną przez wychowanka United piłkę. Kilka minut później pierwszego gola w tym sezonie FA Cup bliski był Mohamed Salah. Darwin Nunez przerzucił piłkę z prawego sektora w kierunku Egipcjanina, a ten przymierzył lewą nogą z woleja. Futbolówka po jego strzale przeleciała tuż obok dalszego słupka.

Po raptem kilkudziesięciu sekundach dziewiątą bramkę w tym sezonie do swojego konta dopisał Scott McTominay. Marcus Rashford zagrał prostopadle do Alejandro Garnacho, a ten z lewej strony pola karnego oddał uderzenie w kierunku dalszego słupka. Kelleher odbił piłkę, ale do dobitki dopadł jeszcze McTominay. Szkot wysunął się tym samym na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców ”Czerwonych Diabłów” w tym sezonie.

Niemal kwadrans później zrównać z McTominayem pod względem liczby zdobytych bramek znów mógł zrównać się Bruno Fernandes. Wydawało się, że Portugalczyk pośle dośrodkowanie z rzutu wolnego, a tymczasem próbował dokręcić piłkę w kierunku bramki. Ta spadła jedynie na górną siatkę.

Z czasem Liverpool coraz częściej zaczynał dochodzić do głosu, a pierwsze poważne ostrzeżenie przyszło w 37. minucie. Piłkarze United źle wyprowadzili piłkę od własnej bramki, a sprzed nosa Bruno Fernandesowi wygarnął ją Wataru Endo. Japończyk dwójkowo rozegrał piłkę z Salahem, po czym oddał ”płaski” strzał prawą nogą. Piłka wylądowała przy dalszym słupku, a Andre Onana odprowadzał ją jedynie wzrokiem. Salah w momencie otrzymania podania znajdował się na pozycji spalonej, zatem bramka nie została uznana.

Co się odwlecze, to nie uciecze, bo tuż przed rozpoczęciem doliczonego czasu gry Liverpool doprowadził do wyrównania. Darwin Nunez z okolic punktu karnego wycofał do Alexisa MacAllistera, a ten strzałem prawą nogą pokonał Onanę. Interwencji Kameruńczykowi nie ułatwił fakt, że piłka po drodze otarła się jeszcze od Kobbiego Mainoo.

W doliczonym czasie pierwszej połowy w zespole United ponownie zaszwankowało rozegranie od własnej bramki. Piłkę znów dał sobie wyszarpać Bruno Fernandes, a ta po chwili powędrowała w pole karne. Luis Diaz podał do ustawionego z lewej strony Darwina Nuneza, a ten uderzył prawą nogą. Onana obronił ten strzał, ale odbił piłkę wprost pod nogi Salaha, który do niemal pustej bramki.

Niespodziewany obrót spraw

Po raz pierwszy po przerwie Manchester United odpowiedzieć mógł w 53. minucie. Marcus Rashford wypuścił lewą stroną pola karnego Bruno Fernandesa, a ten przymierzył prawą nogą w kierunku dalszego słupka. Uderzenie Portugalczyka było jednak kompletnie nieudane, bowiem piłka powędrowała… na aut.

Na przełomie dwóch pierwszych kwadransów doszło do kontrowersyjnych sytuacji. Najpierw Bruno Fernandes ruszył na wślizgu w kierunku piłki, trafiając w nogi Dominika Szoboszlaia. Portugalczyk podjął duże ryzyko, bowiem miał już na koncie żółtą kartkę. Kilkadziesiąt sekund później Joe Gomez został ukarany żółtą kartkę za nierozważne wejście ”nakładką” w Aarona Wan-Bissakę. Anglik nadziałał się do tego głową na pośladki obrońcy Liverpoolu.

Przez długi czas nie zanosiło się, że w tym spotkaniu padną jeszcze jakieś bramki, aż przyszła 87. minuta. Scott McTominay przechwycił piłkę w środku, a po chwili Antony rozrzucił grę na skrzydło do Alejandro Garnacho. Argentyńczykowi nie udało się przedrzeć z piłką przez defensorów Liverpoolu, ale ta spadła jeszcze pod nogi Antony’ego. Brazylijczyk obrócił się i płaskim strzałem prawą nogą (!) pokonał Kellehera. Dla Antony’ego to drugi gol w tym sezonie (oba w FA Cup).

W końcówce drugiej połowy piłkarze Liverpoolu na własnej skórze mogli odczuć to, co 45 minut wcześniej ich rywale. Christian Eriksen sprytnie zagrał górą w kierunku Marcusa Rashforda, a ten stanął ”oko w oko” z Kelleherem. Anglik miał na nodze piłkę meczową, jednak minimalnie chybił…

Gramy do końca

W pierwszej części dogrywki najgroźniej zrobiło się w 100. minucie. Alejandro Garnacho zagrał piętką do wbiegającego zza jego pleców Victora Lindelofa. Szwed huknął lewą nogą z bocznej strefy pola karnego, lecz piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. Chwilę później Rashford podobnie jak w końcówce podstawowego czasu gry otrzymał podanie na wolne pole i nie wykorzystał sytuacji ”sam na sam”, lecz jego bramka i tak nie zostałaby uznana z powodu pozycji spalonej.

To starcie zdecydowanie stało pod znakiem piorunujących końcówek. Zepchnięty do defensywy Liverpool w 105. minucie oddał pierwszy celny strzał w dogrywce, po którym piłka wylądowała w bramce. Harvey Elliott przymierzył lewą nogą z dystansu, a po raz kolejny Onanie w interwencji nie pomogło odbicie się piłki od jednego z jego kolegów. Tym razem pechowcem okazał się Christian Eriksen.

Piłkarze nie nacieszyli się przesadnie długo prowadzeniem. Tym razem to podopieczni Kloppa źle wyprowadzili piłkę od własnej bramki, a cała wina spadła na barki Darwina Nuneza, który zagrał wprost pod nogi Scotta McTominaya. Na wolne pole ruszył Marcus Rashford, co nie umknęło uwadze Szkota. Rashford otrzymał prostopadłe podanie i po strzale z pierwszej piłki wreszcie wpisał się na listę strzelców.

Rashford mógł się odwdzięczyć McTominayowi asystą. Choć Anglik miał problem z przyjęciem, ostatecznie udało mu się posłać znakomite prostopadłe podanie. Na McTominaya naciskał Kostas Tsimikas, w efekcie czego ten nie był w stanie oddać czystego uderzenia, a jednak strzelił na wślizgu. Piłka przeleciała tuż obok słupka.

Ostatnie minuty pierwszej połowy? Bramka. Ostatnie minuty drugiej połowy? Bramka. Ostatnie minuty pierwszej części dogrywki? Bramka. I również w ostatnich sekundach meczu piłka wylądowała w siatce! Amad Diallo wygarnął piłkę Harveyowi Elliottowi po niedokładnym rozegraniu rzutu rożnego i wraz z Garnacho ruszył pod bramkę Liverpoolu. To była doskonała kontra!

Piłkarze United sunęli dwóch na jednego, a Argentyńczyk tuż przed polem karnym zagrał do swojego partnera. Diallo poprowadził jeszcze piłkę, a ta po jego strzale wturlała się do siatki. Iworyjczyk po swoim trafieniu zdjął koszulkę i zaprezentował swoje nazwisko trybunom, a jako że miał on już na koncie żółtą kartkę, sędzia John Brooks musiał wykluczyć go z gry.

Po raz pierwszy od 2015 roku ”Czerwone Diabły” wygrały drugi z rzędu domowy mecz przeciwko drużynie ”The Reds”. Z kolei po raz pierwszy od 19 lat Manchester United drugi sezon z rzędu zagra w półfinale Pucharu Anglii. Dla Juergena Kloppa był to najprawdopodobniej ostatni mecz w karierze w FA Cup. Już za trzy tygodnie jego zespół będzie miał okazję do rewanżu. Liverpool ponownie przyjedzie na Old Trafford – tym razem w ramach rozgrywek Premier League, czyli dla „The Reds” już dużo ważniejszych Derbów Anglii.

fot. Twitter