Włochy w końcu mają dziewiątkę?

26.03.2024

Włochy to kraj od zawsze mocny w futbolu. Mieli pełne plonów złote generacje, piłkarzy ze Złotymi Piłkami, wygrywali mundiale i to nawet, gdy w kraju śmierdziało po kolejnych aferach korupcyjnych. Od lat jednak dwie kwestie są bez zmian – Luigi Riva jest najlepszym strzelcem w historii reprezentacji oraz to, że w kadrze ciągle grają średnio skuteczne dziewiątki. Teraz prawdopodobnie jeden z tych trendów się odwraca. Ten trend nazywa się Mateo Retegui.

Powoływanie „farbowanych lisów” – opłaciło się!

Znamy doskonale czasy, gdzie Franciszek Smuda szukał polskich paszportów u ludzi spoza granic Polski. Roberto Mancini jako selekcjoner Włochów miał taki sam sposób na pracę. Był jak ten człowiek, którego opisywał jeden z memów. „Mam dziwne hobby, nie zrozumiesz”. Lubił on powoływać do kadry piłkarzy z włoskim paszportem. Szukał po świecie włoskich korzeni, mimo że sam chwilę wcześniej dosadnie krytykował za to samo Antonio Conte. Wyszedł jednak na hipokrytę pełną gębą.

Problemem był dla niego fakt, że Eder i Franco Vazquez, którzy zagrali w jednym z meczów, nie urodzili się we Włoszech, a zagrali dla kadry włoskiej. Były trener City wykazał się wtedy poglądem godnym jednej ze skrajnych partii politycznych w Polsce, sugerując w 2015 roku, że Włochy to tylko dla Włochów.

Włoska kadra narodowa powinna być włoska. Włoski gracz zasługuje na grę dla kadry narodowej, podczas gdy ktoś, kto nie urodził się w Italii, nawet jeśli ma krewnych, nie zasługuje na to w mojej opinii.

Jak skrajna to była hipokryzja, przedstawię:

Dla tych co nie pamiętają – Jorginho od 2007 roku grał we Włoszech, do których przybył rok wcześniej jako 15-latek. Włoski paszport dostał przez swoje korzenie. Kto był filarem kadry Manciniego w pomocy na Euro 2020? Jorginho ze stanu Santa Catarina z Brazylii. U kogo walczono o włoski paszport by mógł jechać na Euro 2020? Rafaela Toloia. Przypadek bardzo podobny do „naszego” Rogera Guerreiro. Paszport kraju, w którym od wielu lat grał. Od 2014 roku, wraz z roczną przerwą na ostatni etap w Sao Paulo, gra on w Italii. Ostatni mecz w kadrze Manciniego to zarówno jeden jak i drugi w wyjściowym składzie. Poza nimi na Euro pojechał w 2021 roku także Emerson Palmieri.

Włochy w końcu mają dziewiątkę?

Retegui był prawdopodobnie najdziwniejszym dla wielu wynalazkiem, ale… opłacił się. Strzelił w obu pierwszych meczach eliminacyjnych do Euro – z Anglią i Maltą. Mancini planował jeszcze Lucasa Pitona, ale nie doszło do powołania lewego obrońcy. I to wtedy, gdy na scenie był już Destiny Udogie, a w formie był Cristiano Biraghi.

Włochy dostały kolejny powód do dyskusji. Skąd wziął się ten Retegui? Jak oni go znaleźli?

Oriundich w kadrze Włoch zawsze było pełno. Ludzi z włoskimi korzeniami za oceanem, zwłaszcza z Ameryki Południowej, jest wielu. Mundial w Niemczech to triumf Mauro Camoranesiego urodzonego w argentyńskim Tandil. Wraz z nim w kadrze był Simone Perrotta, urodzony w Ashton-upon-Tyne na Wyspach Brytyjskich. Dość powiedzieć, że dla kadry grali też zwycięzcy mundialu z innymi krajami – Juan Schiaffino czy Jose Altafini. Jeden wygrał z Urugwajem, po czym przeniósł się do Milanu, zagrał osiem kolejnych meczów dla Italii. José Altafini znany jako „Mazzola” to napastnik z Brazylii. Wygrał Puchar Świata 1958 w Szwecji, a na kolejnym w Chile był już w kadrze Włoch. W ostatnich latach trafili się choćby Emerson Palmieri, Amauri czy Eder Citadin. Teraz wydaje się, że znaleziono kogoś, kto zadomowi na szpicy na dłużej.

Dziewiątka z Genui – pewniak na Euro?

Po marcowych meczach kadry w 2023 roku (Anglia i Malta), gdzie pompowano balonik, wręcz pewne było to, że piłkarz zawita do Serie A. Po pierwsze, z racji możliwego zainteresowania tamtejszych klubów na świeżo po meczach kadry, a po drugie, by być bliżej nowej drużyny narodowej. Retegui przybył do Genui latem 2023 roku, miał kosztować 15 milionów euro dziewięciokrotnego mistrza Włoch, najstarszą drużynę w kraju.

Opinia publiczna jest coraz bardziej przekonana, że to piłkarz Genoi będzie wyjściową dziewiątką na turnieju w Niemczach. Luciano Spalletti powiedział nawet w USA, że z taką skutecznością jest dla kadry idealny. Jest to mocny „statement”, biorąc pod uwagę inne ciekawe nazwiska jak Raspadori czy Scamacca, które jednak w rozgrywkach ligowych zawodzą.

Raspadori strzelił ważnego gola z Juventusem na koniec poprzedniego sezonu, ale ogółem jego pobyt w Neapolu jest na minus. Scamacca również rozczarowuje. Narzekał na niego publicznie nawet jego trener Gian Piero Gasperini. Co do napastnika „La Dei” padły nawet słowa, że za bardzo rozmyśla o nieudanych sytuacjach w meczu. To ważne dla snajpera, by zachowywać się zgoła inaczej. Do tego Ciro Immobile jest cieniem samego siebie, a o innych opcjach nawet nie ma sensu wspominać. Retegui wydaje się tym, którego szukano. Po meczu z Wenezuelą Retegui przyznał z pokorą, ale i radością:

Dobrze zrobiłem, wybierając Włochy, teraz muszę zasłużyć na tę koszulkę. Wybrałem ją i chcę się nią bawić tak często, jak to możliwe.

Retegui w tym meczu strzelił dwukrotnie (od o:48 pierwsza bramka, od 1:40 druga). W obu sytuacjach potrzebował bardzo niewiele. To może być ich tajna broń na czerwcowy turniej.

Trudno oczywiście twierdzić z pewnością, że to napastnik na lata, ale coraz więcej na to wskazuje, że Włosi mogą być spokojni. Cztery trafienia w sześciu spotkaniach urodzonego w 1999 roku Mateo to gol średnio co 90 minut, gdyż zagrał ich w sumie 360. Włosi mogą przez chwilę poczuć spokój, którego dawno w kadrze nie mieli.

Fot. PressFocus