Włochy w końcu mają dziewiątkę?
Włochy to kraj od zawsze mocny w futbolu. Mieli pełne plonów złote generacje, piłkarzy ze Złotymi Piłkami, wygrywali mundiale i to nawet, gdy w kraju śmierdziało po kolejnych aferach korupcyjnych. Od lat jednak dwie kwestie są bez zmian – Luigi Riva jest najlepszym strzelcem w historii reprezentacji oraz to, że w kadrze ciągle grają średnio skuteczne dziewiątki. Teraz prawdopodobnie jeden z tych trendów się odwraca. Ten trend nazywa się Mateo Retegui.
Powoływanie „farbowanych lisów” – opłaciło się!
Znamy doskonale czasy, gdzie Franciszek Smuda szukał polskich paszportów u ludzi spoza granic Polski. Roberto Mancini jako selekcjoner Włochów miał taki sam sposób na pracę. Był jak ten człowiek, którego opisywał jeden z memów. „Mam dziwne hobby, nie zrozumiesz”. Lubił on powoływać do kadry piłkarzy z włoskim paszportem. Szukał po świecie włoskich korzeni, mimo że sam chwilę wcześniej dosadnie krytykował za to samo Antonio Conte. Wyszedł jednak na hipokrytę pełną gębą.
🇮🇹🗣 Habló Mateo Retegui:
"Hice bien en elegir Italia, ahora tengo que merecer esta camiseta. La elegí y quiero jugar con ella tanto como sea posible". pic.twitter.com/IFgHAYLfXq
— Soy Calcio (@SoyCalcio_) March 23, 2024
Problemem był dla niego fakt, że Eder i Franco Vazquez, którzy zagrali w jednym z meczów, nie urodzili się we Włoszech, a zagrali dla kadry włoskiej. Były trener City wykazał się wtedy poglądem godnym jednej ze skrajnych partii politycznych w Polsce, sugerując w 2015 roku, że Włochy to tylko dla Włochów.
Włoska kadra narodowa powinna być włoska. Włoski gracz zasługuje na grę dla kadry narodowej, podczas gdy ktoś, kto nie urodził się w Italii, nawet jeśli ma krewnych, nie zasługuje na to w mojej opinii.
Dla tych co nie pamiętają – Jorginho od 2007 roku grał we Włoszech, do których przybył rok wcześniej jako 15-latek. Włoski paszport dostał przez swoje korzenie. Kto był filarem kadry Manciniego w pomocy na Euro 2020? Jorginho ze stanu Santa Catarina z Brazylii. U kogo walczono o włoski paszport by mógł jechać na Euro 2020? Rafaela Toloia. Przypadek bardzo podobny do „naszego” Rogera Guerreiro. Paszport kraju, w którym od wielu lat grał. Od 2014 roku, wraz z roczną przerwą na ostatni etap w Sao Paulo, gra on w Italii. Ostatni mecz w kadrze Manciniego to zarówno jeden jak i drugi w wyjściowym składzie. Poza nimi na Euro pojechał w 2021 roku także Emerson Palmieri.
È arrivato in Italia da meno di un anno, ha già fatto innamorare i genoani e si sta prendendo a suon di gol la maglia da titolare dell’Italia.
Forse, con Retegui, l’Italia ha trovato il centravanti giusto in tempo per Euro 2024 👀#Italia #Azzurri #EURO2024 pic.twitter.com/rAAHFmyiJe
— CALCIATORI BRUTTI (@CB_Ignoranza) March 25, 2024
Włochy w końcu mają dziewiątkę?
Retegui był prawdopodobnie najdziwniejszym dla wielu wynalazkiem, ale… opłacił się. Strzelił w obu pierwszych meczach eliminacyjnych do Euro – z Anglią i Maltą. Mancini planował jeszcze Lucasa Pitona, ale nie doszło do powołania lewego obrońcy. I to wtedy, gdy na scenie był już Destiny Udogie, a w formie był Cristiano Biraghi.
Włochy dostały kolejny powód do dyskusji. Skąd wziął się ten Retegui? Jak oni go znaleźli?
Oriundich w kadrze Włoch zawsze było pełno. Ludzi z włoskimi korzeniami za oceanem, zwłaszcza z Ameryki Południowej, jest wielu. Mundial w Niemczech to triumf Mauro Camoranesiego urodzonego w argentyńskim Tandil. Wraz z nim w kadrze był Simone Perrotta, urodzony w Ashton-upon-Tyne na Wyspach Brytyjskich. Dość powiedzieć, że dla kadry grali też zwycięzcy mundialu z innymi krajami – Juan Schiaffino czy Jose Altafini. Jeden wygrał z Urugwajem, po czym przeniósł się do Milanu, zagrał osiem kolejnych meczów dla Italii. José Altafini znany jako „Mazzola” to napastnik z Brazylii. Wygrał Puchar Świata 1958 w Szwecji, a na kolejnym w Chile był już w kadrze Włoch. W ostatnich latach trafili się choćby Emerson Palmieri, Amauri czy Eder Citadin. Teraz wydaje się, że znaleziono kogoś, kto zadomowi na szpicy na dłużej.
Dziewiątka z Genui – pewniak na Euro?
Po marcowych meczach kadry w 2023 roku (Anglia i Malta), gdzie pompowano balonik, wręcz pewne było to, że piłkarz zawita do Serie A. Po pierwsze, z racji możliwego zainteresowania tamtejszych klubów na świeżo po meczach kadry, a po drugie, by być bliżej nowej drużyny narodowej. Retegui przybył do Genui latem 2023 roku, miał kosztować 15 milionów euro dziewięciokrotnego mistrza Włoch, najstarszą drużynę w kraju.
Opinia publiczna jest coraz bardziej przekonana, że to piłkarz Genoi będzie wyjściową dziewiątką na turnieju w Niemczach. Luciano Spalletti powiedział nawet w USA, że z taką skutecznością jest dla kadry idealny. Jest to mocny „statement”, biorąc pod uwagę inne ciekawe nazwiska jak Raspadori czy Scamacca, które jednak w rozgrywkach ligowych zawodzą.
Raspadori strzelił ważnego gola z Juventusem na koniec poprzedniego sezonu, ale ogółem jego pobyt w Neapolu jest na minus. Scamacca również rozczarowuje. Narzekał na niego publicznie nawet jego trener Gian Piero Gasperini. Co do napastnika „La Dei” padły nawet słowa, że za bardzo rozmyśla o nieudanych sytuacjach w meczu. To ważne dla snajpera, by zachowywać się zgoła inaczej. Do tego Ciro Immobile jest cieniem samego siebie, a o innych opcjach nawet nie ma sensu wspominać. Retegui wydaje się tym, którego szukano. Po meczu z Wenezuelą Retegui przyznał z pokorą, ale i radością:
Dobrze zrobiłem, wybierając Włochy, teraz muszę zasłużyć na tę koszulkę. Wybrałem ją i chcę się nią bawić tak często, jak to możliwe.
Retegui w tym meczu strzelił dwukrotnie (od o:48 pierwsza bramka, od 1:40 druga). W obu sytuacjach potrzebował bardzo niewiele. To może być ich tajna broń na czerwcowy turniej.
Trudno oczywiście twierdzić z pewnością, że to napastnik na lata, ale coraz więcej na to wskazuje, że Włosi mogą być spokojni. Cztery trafienia w sześciu spotkaniach urodzonego w 1999 roku Mateo to gol średnio co 90 minut, gdyż zagrał ich w sumie 360. Włosi mogą przez chwilę poczuć spokój, którego dawno w kadrze nie mieli.
Fot. PressFocus