Kto się wyróżnił? Pewniacy na mecz z Walią

22.03.2024

Kto z naszych reprezentantów się wyróżnił? Nie milkną dyskusje po czwartkowym spotkaniu z Estonią. Polacy wygrali pewnie, a do składu zawitało kilka nowych nazwisk, które w mniejszym lub większym stopniu przyczyniły się do tego wysokiego zwycięstwa. Kto na plus? Kto pewniakiem na Walię?

Przemysław Frankowski – bohater pierwszej połowy!

Piłkarz Lens zachwycił fanów na PGE Narodowym w pierwszej połowie. Świetnie rozgrywał piłkę w tercecie ze Świderskim i Zielińskim, a w późniejszej fazie sam podejmował odważne próby. Zagrał bardzo walecznie, nie odpuszczając żadnej piłki. Prawe wahadło dzięki Frankowskiemu było bardzo aktywne w pierwszych 45 minutach spotkania, mimo że wykorzystywane dużo rzadziej niż lewe, gdzie dryblingami czarował Nicola Zalewski. Przede wszystkim to „Franek” napoczął Estonię dzięki swojemu sprytowi. Rewelacyjnie wykorzystał podanie Piotrowskiego, zwiódł Kena Kallaste, udając, że idzie od zewnętrznej, a wcisnął się od środka i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Sytuację oczywiście wykorzystał.

Wiemy jednak, że ze zdrowiem pomocnika Lens nie jest najlepiej. Frankowski zszedł z boiska tuż po przerwie, a dzisiaj wiemy co mu dolegało. Lekarz polskiej kadry Jacek Jaroszewski przekazał, że piłkarz zmaga się z bardzo bolesnym urazem mięśnia czworogłowego uda. Zgodnie z komunikatem PZPN trener raczej będzie mógł liczyć na Frankowskiego w finale baraży. Prawdopodobnie pojawi się on w składzie na meczu z Walią. Pytanie tylko czy w wyjściowym składzie, czy ewentualnie jako zmiennik przy ratowaniu wyniku. Patrząc na jego wczorajszą formę – miejmy nadzieję, że w wyjściowym (oczywiście w pełni sił).

Jakub Piotrowski – wyróżnił się w środku pola

Zastanawiano się w mediach – Piotrowski czy Szymański? Większy „hype” zdecydowanie był po stronie piłkarza Fenerbahce, którym ponoć interesuje się sam Tottenham. Pomocnik Łudogorca Razgrad zaliczył wczoraj wyśmienity występ i obronił swoje miejsce w składzie. Otrzymał spory kredyt zaufania od Michała Probierza. Gol i asysta – czego chcieć więcej w meczu z orzełkiem na piersi przed własną publicznością? Piotrowski zasłużył na najwyższą notę w polskiej kadrze, byłaby to mocna ósemka.

Piotrowski od samego początku nie próżnował w odważnych próbach z dystansu. Pierwsza nadarzyła mu się w 20. minucie, gdy Martin Vetkal nieudolnie wybił piłkę ze swojego pola karnego, a pomocnik groźnie uderzył z woleja. Piłka omsknęła się tylko o lewy słupek Estończyków. Zabrakło niewiele. Widać, że Piotrowski ma bardzo dobrze ułożoną prawą nogę i nie boi się jej użyć. Już w 22. minucie widzieliśmy kolejny popis jego umiejętności. Odnotował asystę, podając piłkę wyżej wspomnianemu Przemysławowi Frankowskiemu.

Jest to nasze odkrycie i pomocnik, jakiego kadra potrzebowała. Umie powalczyć w odbiorze, zagrać piłkę do przodu, ale też uderzyć zza szesnastki. Przykład strzału, tym razem już w pełni skutecznego, widzieliśmy najlepiej w 70. minucie spotkania. Po prostu rewelacja – idealna siła i celność, czyli wszystko czego oczekujemy od strzałów z dystansu. Kibice, jak i eksperci nawet nie wyobrażają sobie tego, że Kuba Piotrowski nie zagra z Walią. Odwalił kawał dobrej roboty w pomocy!

Nicola Zalewski – Man of the match

Po wczorajszym meczu widzimy od groma komentarzy, które otwarcie chwalą Nicolę Zalewskiego. Piłkarz AS Romy zagrał bardzo dobre spotkanie od pierwszej minuty. Ładnie „mieszał” piłkarzy rywala i nie próżnował w dośrodkowaniach, które bardzo pomogły w pokonaniu podopiecznych Haeberliego. Urodzony we Włoszech piłkarz odnotował dwie asysty, miał celność podań na poziomie 86% i 12 spośród jego 17 dryblingów zakończyły się sukcesem. Ewidentnie taktyka była taka, by robił różnicę indywidualnymi umiejętnościami i to się sprawdziło. Michał Probierz powtórzył manewr z jesiennych meczów, gdzie także to mocno eksploatowany podaniami Zalewski się wyróżniał.

Nicola przodował też w meczu z Estonią w wielu innych statystykach, m. in. w dokonanych na nim faulach i kontaktach w polu karnym rywala. Przede wszystkim to na mim przeciwnik (Maksim Paskotsi) zarobił dwie żółte kartki i kompletnie sobie nie radził. Po prostu lewy wahadłowy się wyróżniał. Grał ponad oczekiwania kibiców i mimo kilku nieudanych wrzutek potrafił dostarczyć kilka innych, które to rekompensowały. Nie widzimy innej opcji – Zalewski w pierwszym składzie na Walię!

Fot. PressFocus