Afera korupcyjna w Hiszpanii, czyli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

29.03.2024

Jak informuje „Marca„, po ponad pięciu latach śledztwa wielka afera korupcyjna została zamknięta. Ponad 20 osób, w tym czynni piłkarze oraz działacze było oskarżonych o ustawianie meczów,. Widowiskowe aresztowania, oskarżenia o pranie brudnych pieniędzy, zniszczenie karier zawodników i działaczy. Jednym słowem – grubo. Problem w tym, że żadnego ustawiania meczów nie było. A przynajmniej tak orzekł Sąd Najwyższy.

O co właściwie chodzi?

Afera „Oikos”, o której mowa, wyszła na wierzch 28 maja 2019 roku. Wówczas aresztowany został ówczesny prezes Hueski Agustín Lasaosa oraz jeden z pracowników medycznych klubu. Sama sprawa zaczęła się rok wcześniej, kiedy to La Liga złożyła skargę w związku z nieprawidłowościami podczas spotkania Huesca – Gimnàstic de Tarragona. W trakcie meczu odnotowano anomalię na stronach bukmacherskich na podstawie rzekomego ustawienia spotkania na zapleczu La Ligi. Spotkanie to zakończyło się wynikiem 0:1, a jeden z zawodników Hueski, która już wcześniej zapewniła sobie awans, otrzymał w końcówce spotkania czerwoną kartkę.

Dokładnie rok później rozpoczęły się aresztowania w związku z domniemanym popełnieniem przestępstwa. Aresztowani zostali piłkarze występujący na pierwszym i drugim szczeblu rozgrywek. Wśród nich znaleźli się:

  • Carlos Arnada, który grał dla kilkunastu hiszpańskich klubów, wówczas był już na sportowej emeryturze
  • Raul Bravo, znany z występów dla Realu Madryt i Olympiakosu, kiedyś testowany przez Legię Warszawa, bez klubu
  • Íñigo López, w momencie rzekomego ustawiania meczów zawodnik Hueski
  • Borja Fernández, wówczas Real Valladolid

Wymienieni zawodnicy mieli tworzyć grupę przestępczą zamieszaną w ustawianie meczów piłkarskich w Hiszpanii. Szajka przestępcza miała ustawić pięć spotkań na różnych szczeblach rozgrywkowych w ciągu ponad dwóch lat. Według „Relevo” te mecze to:

  • CD Sariñena – CD Cariñena, 13 kwietnia 2017 r.
  • CF Reus Deportiu – Real Valladolid, 4 czerwca 2017 r.
  • Huesca – Gimnàstic de Tarragona, 27 maja 2018 r.
  • Real Valladolid – Valencia FC, 18 maja 2019 r.
  • Getafe CF – Villarreal CF, 18 maja 2019 r.

Musieli więc oni działać z niesamowitym rozmachem, skoro przez ponad dwa lata zdołali wpłynąć na wyniki aż pięciu spotkań. To oczywiście ironia, bo sędzia badający tę sprawę po kilku godzinach zwolnił ich z więzienia. Dowodów było zbyt mało, a policyjne śledztwo miało w sobie więcej dziur niż prawdy. Mimo to zdjęcia z aresztowań obiegły całą Hiszpanię. Afera „Oikos” nabrała rozgłosu i zniszczyła wizerunki zawodników – przynajmniej tych, którzy mieli pozytywną opinię w mediach.

Afera budzi traumy

Najmocniej moment aresztowania opisuje Borja Fernández. W rozmowie z „Relevo” z maja 2023 roku wspominał on tamten traumatyczny poranek:

Pamiętam, że moja 16-letnia córka weszła do pokoju. Powiedziała, że przyjechała policja i na początku myślałem, że będzie pożar, czy coś takiego. Była zdenerwowana. Musiała iść do szkoły, a ja starałem się ją uspokoić. Powiedziałem jej, że to nie może być nic poważnego.

Chwilę później został wyprowadzony z własnego domu w kajdankach. Policja z Valladolid starała się podejść do sprawy pokojowo, ale madryckie służby na to nie pozwoliły. Na zewnątrz była już prasa, która dokumentowała wydarzenia z domu Fernándeza. W trakcie przesłuchania zawodnik był przepytywany, głównie o Raula Bravo, który miał być głową całej operacji związanej z ustawianiem meczów.

Zapytali „Czy spotkałeś ostatnio Raúla Bravo?” i powiedziałem im, że tak, że spotkałem go tydzień wcześniej. Ci sami policjanci, którzy byli w moim domu, zadali mi kilka pytań. Byli bardzo zaskoczeni, gdy powiedziałem, że byłem z Raúlem Bravo, ale nie jadłem, a moja żona i córka jadły. Potem spojrzeli na siebie, jakby myśleli, że się pomylili, ponieważ nie pasowało im, że moja żona i córka uczestniczyły w tej rozmowie.

Już na pierwszy rzut oka widać, że coś tutaj nie gra. Borja spędził noc w areszcie z pospolitymi przestępcami. Sytuację pogarsza fakt, że Borja dopiero co otrzymał stanowisko kierownicze w Realu Valladolid, które miał objąć tuż po zawieszeniu butów na kołku. W świetle tak mocnych oskarżeń stracił nie tylko posadę, ale przede wszystkim szacunek u ludzi. Jak sam wspomina, publicznie nie wsparł go prawie nikt. Klub odciął się od niego, a Ronaldo Nazario (prezydent klubu) powiedział mu, że musi udowodnić swoją niewinność. Choć w żadnych aktach dotyczących sprawy nie padało jego nazwisko.

Borja Fernández walczył o swoje dobre imię przez lata. Składał pozwy, wydawał swoje oszczędności na coraz to lepszych prawników, ale nic to nie dało. Sąd chronił policjantów, którzy pamiętnego poranka pojawili się w jego domu, by go aresztować. Po definitywnym zamknięciu sprawy Borja wybuchł. I trudno mu się dziwić – ta afera zniszczyła jego reputację na zawsze. Mimo że niczego mu nie udowodniono.

Co z innymi?

Do dnia aresztowania myślami wraca również Carlos Aranda. Wspomina on, że rzeczywiście był wciągnięty w hazard już po zakończeniu kariery piłkarskiej, lecz nigdy nie uczestniczył w procesie ustawiania meczów, czego dotyczy afera „Oikos”. Zresztą skąd miałby znaleźć pieniądze na przekupienie wszystkich tych zawodników? Był co najwyżej przeciętnym napastnikiem balansującym pomiędzy pierwszą a drugą ligą. W rozmowie z „Relevo” tłumaczy, że jest przekonany, że faworyci odpuszczają czasami w meczach „o nic”. A wtedy pojawiają się głosy o tym, że mecze są ustawiane.

Dwudziestu facetów wchodzi do mojego domu z karabinami maszynowymi, z pistoletami, celując we mnie, jakbym był mordercą. Moja żona w łóżku naga, a ja mówię: „Co to do cholery ma być? Jeśli niby obstawiałem zakłady, to co ja mam mieć w domu, arsenał broni czy co?”

Jak sam podkreśla, nie wierzy w ustawianie meczów na tak wysokim poziomie rozgrywkowym. Uważa, że zawodnicy nie zaryzykowaliby swoich karier i reputacji dla tak niewielkich kwot, jakie można wygrać w zakładach bukmacherskich. Porównuje hazard do narkotyku, który też potrafi niszczyć rodziny. Carlos Aranda ironizuje na temat oskarżeń, które padły w jego kierunku. Dzisiaj potrafi się śmiać z tamtej sytuacji, ale wówczas zdecydowanie nie było mu do śmiechu. Zwłaszcza, że w przypadku jednego z meczów, które rzekomo miał ustawić… przegrał pieniądze.

Nie miałem w domu nawet pięciu euro. Więc o co chcesz mnie oskarżyć, o pranie brudnych pieniędzy? Ale na czym opierasz argument o ich praniu? Na czym opierasz zakłady bukmacherskie? Na tym, że mówię w samochodzie, do mikrofonu: „Postaw 10.000 euro na ten mecz, bo myślę, że to załatwiona sprawa”? Cóż, ponieważ to załatwiona sprawa, więc to sposób mówienia, który mają ci z nas, którzy funkcjonują w biznesie bukmacherskim, ale to nie znaczy, że mecz jest kupiony. To jest załatwione oznacza, że nie grasz o nic, tak jak Villarreal. Oni nie grali o nic, a Getafe grało o życie i zremisowało. Straciłem te 10 000 euro.

Zastanawiająca jest jednak kwestia Raula Bravo. W 2020 roku serbski piłkarz Darko Kovacević został postrzelony przed swoim domem w Atenach. Serbskie media domniemywały, że za zamachem na jego życie miał stać właśnie wychowanek Realu Madryt. Wszak obaj byli dobrymi znajomymi i przecież Kovacević mógł wiedzieć o ustawianiu meczów. Raul Bravo oraz bliski przyjaciel Darko Kovacevicia stanowczo jednak zaprzeczyli tej plotce.

Nic się nie stało, jesteście wolni

Mimo braku dowodów śledztwo trwało do 1 marca 2024 roku. Wtedy to prokuratura wystąpiła o oficjalną, tymczasową archiwizację sprawy związanej z rzekomym ustawieniem meczów. Afera „Oikos” prawie miesiąc później została oficjalnie zamknięta, a wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni.

Zero dowodów. Oskarżenia tylko i wyłącznie na podstawie domysłów okazały się wyssanymi z palca. Podobnie twierdzą obrońcy osób, których klienci doznali szkód wizerunkowych nie do naprawienia. Adwokat Agustína Lasaosy, który został zmuszony do opuszczenia stanowiska prezydenta Hueski uważa podobnie. Oskarżeni będą domagać się odszkodowań, gdyż uważają, że policja oraz sam sąd powinni wziąć odpowiedzialność za oskarżenia, które nie okazały się prawdą.

W sytuacjach takich ważne jest by przedstawić jakieś dowody. Afera „Oikos” powinna być drogowskazem, by podobna sytuacja już nigdy się nie przydarzyła. Akurat hiszpańskie służby muszą szybko wyciągnąć wnioski, gdyż wewnątrz ich federacji rozkręca się kolejna afera. Służby podejrzewają, że wewnątrz federacji istniała „struktura mafijna nastawiona na osiągnięcie zysku” o czym pisaliśmy tutaj.

fot. screen YouTube El Mundo