Quincy Promes przeżywa katusze w więzieniu

30.03.2024

Quincy Promes to była gwiazda Ajaksu Amsterdam. Obecnie przeżywa ciężkie chwile w więziennym areszcie w Dubaju. Informacje przekazał holenderski „Telegraaf”. Holender ma w swoim otoczeniu bardzo trudne warunki, które różnią się choćby od tego, o czym mówiono w przypadku norweskiego mordercy – Andersa Breivika, Ten w izolatce miał mieć komputer czy PlayStation.

Klaustrofobiczne cele, nieustanny hałas i straszliwy rygor

Była gwiazda Ajaksu zmaga się z surowymi realiami życia w dubajskim więzieniu. Pomimo że przestrzeń celi jest przeznaczona dla sześciu osób, często zdarza się, że nawet do 20 więźniów musi dzielić tę samą celę. Wielu z nich śpi na podłodze. Do dyspozycji jest zaledwie kilka łóżek piętrowych. Możliwości wyjścia na świeże powietrze ograniczone są do trzech razy w tygodniu, jednak brak jest możliwości skorzystania z jakichkolwiek form rekreacji, czy ćwiczeń fizycznych. Dieta więzienna jest monotonna, a posiłki są pozbawione choćby owoców i warzyw.

Gwałty na młodych mężczyznach są tam na porządku dziennym, a strażnicy rzadko są na posterunku. Więźniowie muszą zmagać się z ekstremalnie niskimi temperaturami, które są wynikiem nieustannie pracujących klimatyzatorów, generujących przy tym wielki hałas. Do tego każdy nowy więzień jest zobowiązany do… ogolenia głowy. Odnotowano przypadki, gdy niewielkie wykroczenia przeciwko tej zasadzie skutkowały karą dla całego oddziału. To wszystko informacje pochodzące z holenderskiego dziennika. 

Dlaczego Quincy Promes trafił do więzienia?

Promes znalazł się w areszcie w Dubaju po tym, jak został skazany na sześć lat więzienia za udział w przemycie ponad 1300 kilogramów kokainy przez port w Antwerpii. Były reprezentant Holandii został niedawno zatrzymany w Dubaju w związku z zarzutami dotyczącymi narkotyków i ma zostać ekstradowany do Holandii, aby odbyć tam wyrok.

Promes, który ostatnio grał dla Spartaka Moskwa, został wcześniej skazany na półtora roku więzienia za pchnięcie nożem swojego kuzyna. Zdecydował się pozostać w kraju agresora, uważając, że cieszy się tam „nietykalnością”​. Próbował nawet zdobyć tamtejsze obywatelstwo, ale bezskutecznie. Kraj ten jednak nie miał umowy ekstradycyjnej, przez co Promes ciągle był na wolności. W końcu jednak zaliczył wpadkę. I po co było mu się ruszać z Rosji?

Fot. PressFocus