Fatalna passa Śląska Wrocław trwa. Remis w Gliwicach i błąd Marciniaka

30.03.2024

Piast Gliwice w meczu 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy podejmował u siebie wicelidera z Wrocławia i zremisował 2:2. Śląsk świetnie grał w rundzie jesiennej, lecz fatalnie prezentuje się na wiosnę i non stop traci punkty. Dzisiaj nastąpił kolejny epizod serialu zwanego „Wrocławski kryzys”. Dolnośląska ekipa zagrała mecz im. tragicznej pierwszej połowy.

Piast Gliwice królem remisów

Mecz rozpoczął się zdecydowanie nie po myśli drużyny Jacka Magiery. Od pierwszego gwizdka arbitra to gospodarze przejęli inicjatywę. W początkowych fazach meczu wyróżniał się Jorge Felix we współpracy z Fabianem Piaseckim i Damianem Kądziorem w ataku. To oni stworzyli kilka akcji, które wprowadziły zamęt w ekipie gości. Pierwsze 30 minut meczu przyniosło nam sporo strzałów ze strony podopiecznych Aleksandara Vukovicia. Groźnie było w 15. minucie, gdy Kądzior wrzucił futbolówkę w pole karne Śląska i powstało zamieszanie.

Przyjezdni sprawiali wrażenie ekipy bezbarwnej, która nie miała pomysłu na stworzenie akcji, grając na dużym wycofaniu i czekając wręcz na kolejne akcje Piasta. Śląsk przypominał swoją grą siebie, ale… nie w wydaniu jesiennym, a z zeszłego sezonu. Właściwie to tyle, co można powiedzieć o pierwszych 45 minutach tego meczu. Piast coś tam tworzył, ale jeżeli już zagrażał, to po stałych fragmentach gry. Kądzior miał z czego wrzucać, bo Piast wykonał aż osiem rzutów rożnych, co pokazuje, że przeważał. Ile wykonał Śląsk? Zero. A gospodarzom pozwalał na coraz więcej. Statystyka strzałów z pierwszej części gry to aż 7:2 dla Piasta.

Przebudzenie Erika Exposito

W drugą połowę (podobnie jak w pierwszą), lepiej weszli gospodarze. Dało się to we znaki w 57. minucie, kiedy to Jorge Felix po zamieszaniu w polu karnym trafił na 1:0. Bramka początkowo nie została uznana z powodu rzekomego kontaktu ręką z futbolówką Tomasa Huka, jednak po wideoweryfikacji okazało się, że Szymon Marciniak był w błędzie, osądzając te sytuację.

Śląsk nie zamierzał zwlekać z odpowiedzią. Pięć minut później, po konsultacji z VAR-em, Szymon Marciniak podyktował „jedenastkę’ dla gości, którą na gola zamienił Erik Exposito. Zaledwie akcję później WKS zagrał z kontry tak jak w rundzie jesiennej i objął prowadzenie w tym meczu. Po ładnym podaniu asystował Exposito, a strzelał Petr Schwarz. Na wyróżnienie w tej akcji zasługuje Hiszpan. Posłał niesamowitą piłkę „po przekącie”, którą po odrobinie szczęścia na bramkę zamienił czeski pomocnik. Była to też bramka, która przyniosła kontrowersje i wg kibiców Piasta została „przepchnięta przez VAR”.

W międzyczasie swoich sił próbowały obie ekipy, jednak Śląsk bardziej skupił się na defensywie. To się na nich zemściło w ostatnich dziesięciu minutach, podczas których wiele akcji przeprowadzili piłkarze Vukovicia. Gospodarze zdobyli bramkę w 86. minucie, której autorem był Patryk Dziczek. W tym wszystkim kibiców przyjezdnych najbardziej przeraził sposób jej zdobycia. Tego nie da się skomentować. To trzeba zobaczyć (poniżej).

W ten oto sposób mecz zakończył się remisem. Oczywiście po nim nie brakowało kontrowersji. Patryk Klimala postanowił dolać oliwy do ognia, mówiąc że VAR nie był w tym meczu po ich stronie. Takie stwierdzenie dziwi tym bardziej, bo to właśnie bardziej Śląsk może być bardziej wdzięczny arbitrowi za ten remis.

Fot. screen Canal Plus