Marco Materazzi: „Nigdy później nie spotkałem Zidane’a”
Marco Materazzi udzielił wywiadu „The Times”, w którym ujawnił, że po słynnym incydencie z 2006 roku, a więc nokaucie „z byka”, już nigdy więcej nie spotkał Zinedine’a Zidane’a.
Wolał siostrę niż koszulkę
To już historia futbolu. Marco Materazzi na zawsze będzie się kojarzył z finałem mistrzostw świata w 2006 roku. Włoch sprowokował Zinedine’a Zidane’a w jego ostatnim meczu w karierze. Wcześniej obaj wpisali się na listę strzelców w tym spotkaniu. W regulaminowym czasie było właśnie 1:1. „Zizou” wykorzystał karnego, uderzając podcinką. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła za linią bramkową. Materazzi trafił z główki po rzucie rożnym.
To, co najważniejsze, rozegrało się jednak już w drugiej części dogrywki. Zinedine Zidane uderzył z główki w klatkę piersiową włoskiego obrońcę. To rzecz, którą każdy doskonale pamięta z tamtego mundialu. Temat był bardzo szeroko analizowany we wszystkich światowych mediach. Angielskie media („The Times”, „The Sun” i „Daily Star”) twierdziły, że Materazzi nazwał Zidane’a synem terrorystycznej dziw**. Gazety musiały przeprosić defensora za pomówienie, a także zapłacić odszkodowanie.
Zinedine Zidane headbutts Marco Materazzi during the 2006 World Cup final pic.twitter.com/LvydXhkubx
— Football Historic Vids (@footyhistoric) March 28, 2024
„Zizou” powiedział, że Włoch obrażał jego matkę, natomiast ten odpowiedział: Nie mówiłem o jego matce. Sam straciłem matkę, gdy miałem 15 lat i nawet teraz odczuwam emocje, mówiąc o tym. Wiele lat po mundialu przyznał dokładnie co rzeczywiście powiedział wtedy do francuskiego gwiazdora. Słynny dialog opisywał tak:
Po pierwszym starciu między nami przeprosiłem, ale on źle zareagował. Po trzecim starciu zmarszczyłem brwi, a on odpowiedział: «Jak chcesz, to dam ci później moją koszulkę». Odpowiedziałem, że wolę mieć jego siostrę niż koszulkę.
Materazzi żałuje
W wywiadzie dla „The Times” Materazzi wyraźnie ubolewał i upierał się, że nie chce, aby ten incydent pozostał najbardziej charakterystycznym momentem w jego całkiem niezłej karierze piłkarskiej. W końcu to zwycięzca Champions League, pięciokrotny mistrz Włoch, czterokrotny zdobywca Coppa Italia i wielka legenda Interu. W tym klubie spędził dekadę. Zdobył też kilka indywidualnych nagród, jak choćby dla najlepszego obrońcy ligi włoskiej w 2007 roku. Tak wyznał w wywiadzie:
Nie podoba mi się to, ponieważ nie odzwierciedla to mojej kariery. Ten epizod nie powinien w ogóle mieć miejsca. W atmosferze napięcia podczas finału w Berlinie, pośród kłótni i obelg, Zidane zaoferował mi swoją koszulkę, a ja odpowiedziałem, że nie, bo wolę jego siostrę. Potem odwrócił się i zareagował tak, jak wszyscy doskonale pamiętają. Nigdy później więcej nie spotkałem Zinedine’a.
Najlepiej wspomina okres w Interze, gdy prowadził go Jose Mourinho. Przyznaje, że to najlepszy menedżer, jakiego kiedykolwiek miał. Pod jego wodzą Inter zdobył potrójną koronę w sezonie 2009/10. Powiedział tak mimo wszystko i docenił Portugalczyka za szczerość, bo ten wyznaczył go kapitanem zespołu, ale też dał znać, że będzie coraz bardziej odsuwał od składu. W finale Champions League z Bayernem Monachium grali przecież Lucio oraz Walter Samuel, a Materazzi wszedł na murawę dopiero w 92. minucie. Z jego uwag wynika, że bardzo chciałby, żeby jego dokonania zostały zapamiętane ze względu na zdobyte trofea, a nie incydent z Zidane’em.
Fot. PressFocus