500. mecz w Galatasaray. Legenda Urugwaju się nie zatrzymuje

Napisane przez Rafał Dubiel, 03 kwietnia 2024
Galatasaray Fernando Muslera

Dzień 2 kwietnia 2024 roku kibice Galatasaray zapamiętają z uwagi na jubileusz. Związany z klubem od 13 lat Fernando Muslera w spotkaniu 31. kolejki tureckiej Süper Lig przeciwko Hataysporowi po raz 500. wystąpił w barwach klubu ze Stambułu. Urugwajczyk stał się tym samym trzecim zawodnikiem w historii, który osiągnął taki wynik.

Udany jubileusz

Fernando Muslera urodził się 16 czerwca 1986 roku w stolicy Argentyny Buenos Aires. Reprezentuje on jednak barwy Urugwaju, do którego z Włoch wyemigrował jego dziadek. Z narodzinami Muslery wiąże się ciekawa historia. W wywiadzie dla „InsideFIFA” bramkarz opowiedział, że urodził się kilka minut po tym, jak Pedro Pablo Pasculli strzelił zwycięskiego gola dla Argentyny przeciwko Urugwajowi w 1/8 finału mistrzostw świata.

To historia, którą opowiedziała mi mama, gdy dorastałem. Nie zdając sobie sprawy, że jest Urugwajką położna powiedziała do niej: ”Biorąc pod uwagę, jak stresujący był zarówno poród, jak i mecz, myślę, że nazwiesz go Pedro Pablo”. Oczywiście, to nie wchodziło w grę! Co więcej, zdecydowali się już nazwać mnie Fernando, głównie dlatego, że moja mama była wielką fanką urugwajskiego napastnika Fernando Moreny. Innymi słowy, zostałem nazwany na cześć piłkarza, tylko z drugiej strony Rio de la Plata!

133-krotny reprezentant Urugwaju karierę piłkarską rozpoczynał w Montevideo Wanderers, a następnie zbierał doświadczenie na wypożyczeniu w Club Nacional, gdzie spotkał chociażby Diego Godina. Trafił do Galatasaray w 2011 roku z Lazio i od tej pory kojarzy się z miejscem w bramce tureckiego giganta. Włoski klub był z kolei pierwszym na mapie Europy, w którym występował po przenosinach z Ameryki Południowej. W czerwcu skończy 38 lat, a jego klubowa „wyliczanka” jest bardzo krótka. To zaledwie trzy kluby plus wspomniane już wypożyczenie do Clubu Nacional.

Został oficjalnie ogłoszony kilka dni przed finałem Copa America, w którym to Urugwaj miał zmierzyć się z Paragwajem. Fernando Muslera przyjechał potem do Turcji jako mistrz Ameryki Południowej. To był niezwykły turniej, w którym w ćwierćfinale odpadli: Brazylia, Argentyna oraz Chile i Kolumbia. Argentyńczyków po karnych wyrzucili właśnie Urusi. W Turcji z miejsca stał się wyborem numer jeden i kiedy tylko był zdrowy, to nie oddawał miejsca między słupkami. Dzięki temu, że urazy zazwyczaj trzymały się od niego z daleka, w trzynastym sezonie gry nad Bosforem po raz 500. założył bluzę bramkarską Galatasaray. Jubileuszowy występ okrasił czystym kontem przeciwko Hataysporowi, a lider tureckiej Super Lig wygrał 1:0 po bramce Mauro Icardiego z 13. minuty.

Legenda Galatasaray

Urugwaj jeszcze bardziej na świecie zasłynął mundialem w 2010 roku, na którym błyszczał Diego Forlan. Jego kraj został rewelacją turnieju i zajął czwarte miejsce, a Muslera był tam jednym z bohaterów. To on stanął naprzeciwko Asamoaha Gyana w ćwierćfinale. Uratowała go tam poprzeczka, której później… podziękował. Rok później Urugwaj potwierdził formę na opisanym już Copa America. W Galatasaray Fernando Muslera stał się żywą legendą. W 500 meczach dla ”Galaty” zachował czyste konto w 179 spotkaniach i zdobył nawet jedną bramkę. W sezonie 2011/2012 podczas meczu ostatniej kolejki Super Lig z Manisasporem wykorzystał rzut karny. Więcej występów dla tureckiego klubu mają tylko Hakan Şükür (539) oraz Bülent Korkmaz (588).

Wraz z Galatasaray Fernando Muslera sześciokrotnie sięgał po mistrzostwo Turcji, cztery razy triumfował w Pucharze Turcji a także pięciokrotnie wygrał Superpuchar Turcji. W obecnym sezonie utytułowany klub być może sięgnie po kolejne mistrzostwo kraju. Po 31 kolejkach Galatasaray jest liderem ligi, wyprzedzając Fenerbahce o pięć punktów. Zespół Sebastiana Szymańskiego ma jednak jeden mecz rozegrany mniej.

Z reprezentacją Urugwaju Muslera czterokrotnie pojechał na mistrzostwa świata oraz sześciokrotnie na Copa America. W ostatnim czasie stracił jednak miejsce między słupkami i stał się rezerwowym. Ma prawo czuć się rozczarowany, gdyż broni tam nie żaden młody i zdolny wilczek, a 31-letni Sergio Rochet z brazylijskiego Internacionalu, niegdyś golkiper AZ Alkmaar.

fot. PressFocus

Naczelny redakcyjny krytyk. Merytorykę łączy z humorem. Pisze o wszystkim tym, o czym nikt inny nie chce pisać. Prywatnie kibic Realu Madryt i Asseco Resovii Rzeszów, więc można również powiedzieć, że lubi sukces... okraszony szczyptą masochizmu.