Phil Foden hat-trickiem załatwił Aston Villę

03.04.2024

Manchester City pokonał Aston Villę 4:1 w hitowym spotkaniu Premier League. Bohater spotkania może być tylko jeden i jest nim zdobywca hat-tricka Phil Foden. Anglik znów fenomenalnie zagrał na pozycji numer dziesięć, gdzie czuje się wyraźnie lepiej niż na bokach. 

Phil Foden – wzorowa dziesiątka

Normalnie pozycję tuż za napastnikiem zajmuje w Manchesterze City Kevin De Bruyne. Jesienią często zdarzało się, że grał na niej Julian Alvarez, co przez pewien moment zdawało egzamin. Później Argentyńczyk wpadł w dołek formy, a objawił się Phil Foden. Anglik właśnie znajduje się w formie życia, co potwierdzają liczby – to już 14 bramek i siedem asyst w samej Premier League, a biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki będzie to aż 21 bramek i 10 asyst. Zawierają się w tym dwa hat-tricki – jeden przeciwko Brentford i ten przeciwko Aston Villi. Tego najświeższego przypieczętował pięknym trafieniem w samo okienko.

Tym razem wystąpił typowo na pozycji dziesiątki, ponieważ Pep Guardiola dał odpocząć swoim ofensywnym gwiazdom – odpoczęli Kevin De Bruyne oraz Erling Haaland. Ten drugi być może trochę też za nieskuteczność i po to, by naładował baterie. W końcu patrząc także na rozgrywki międzynarodowe, to Norweg pozostaje bez trafienia od pięciu spotkań, a bardziej wsławił się np. nietrafieniem w piłkę w spotkaniu z Arsenalem. Tak więc na „kierownicy” zespół poprowadził Phil Foden, któremu z kolei miejsce robił wszędobylski Julian Alvarez. Argentyńczyk raz po raz marnował kolejne świetne okazje i sprawił, że Robin Olsen, który wpuścił cztery gole, zagrał naprawdę dobre spotkanie.

Rodri i zakład

Rodri także był bohaterem z drugiego szeregu, ponieważ zaliczył genialną asystę i również to on rozpoczął strzelanie na Etihad Stadium. Viralem w Internecie stał się zakład Rodriego z kolegami klubowymi. Hiszpan powiedział, że jeśli strzeli w tym sezonie 10 goli, to wszyscy zobowiązali się wystąpić w jednym ze spotkań z koszulką wciągniętą w spodenki. To styl, który wyróżnia defensywnego pomocnika City i łatwo go dzięki temu zlokalizować na boisku. Rodri to defensywny pomocnik, ale absolutnie nowoczesny.

Trochę też dzięki temu, że ma do pomocy w środku odwróconego bocznego obrońcę (z Aston Villą był to Rico Lewis), może też zapędzać się do akcji ofensywnych i aktywnie w nich uczestniczyć. Tak było i tym razem, bo zaliczył zarówno bramkę, jak i asystę. Ma już na koncie osiem trafień, zatem jeszcze dwa i zobaczymy całą ekipę Man City we wciągniętych w spodenki T-shirtach. Oprócz goli dokłada też asysty, których ma już na koncie dziewięć (plus dwa wywalczone karne). Rodri też jest najlepszy w lidze angielskiej pod względem wielu statystyk, w tym np. najwięcej kontaktów z piłką, najwięcej celnych podań i najwięcej udanych długich podań.

Jeżeli już wyróżniamy za to spotkanie, to warto także Stefana Ortegę, który przy stanie 2:1 dla Manchesteru City popisał się dwiema naprawdę świetnymi interwencjami. Pep Guardiola będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, bo Niemiec nie dał powodów, by do bramki po kontuzji miał wrócić Ederson. Jeżeli tak się stanie, to może czuć się potem rozczarowany i de facto odejść z klubu, by regularnie bronić, ponieważ kontrakt wygasa mu w sezonie 2024/25 i nie chce podpisać nowego.

To był prawdziwy hit, ale grała jedna ekipa

Manchester City udanie się zrewanżował za blamaż na Villa Park, w którym to oddał zaledwie dwa strzały w całym spotkaniu. Tym razem statystyka uderzeń wyglądała już bardziej okazale – 25:8 na korzyść „The Citizens”. Aston Villa co prawda potrafiła odpowiedzieć za sprawą Jhona Durana, który zastępował kontuzjowanego Olliego Watkinsa, lecz na tym się skończyło. Robin Olsen uratował tę ekipę przed jeszcze większą klęską niż 1:4. Miał aż siedem udanych interwencji.

Należy dodać, że był to prawdziwy hit tej kolejki Premier League, gdyż mierzyły się ze sobą 3. pozycja w ligowej tabeli z 4. pozycją w ligowej tabeli, a więc teamy, które w przyszłym sezonie z dużym prawdopodobieństwem zagrają w Champions League. To trochę zaskakujące, ale Manchester City po raz pierwszy wygrał z drużyną z TOP5. Dotychczasowe wyniki wyglądały tak:

  • 0:1 z Arsenalem
  • 0:0 z Arsenalem
  • 1:1 z Liverpoolem
  • 1:1 z Liverpoolem
  • 0:1 z Aston Villą
  • 3:3 z Tottenhamem

To 4:1 to zatem dopiero pierwsze zwycięstwo mistrza Anglii z ligową czołówką. W tej kolejce jeszcze zmierzą się ze sobą Chelsea oraz Manchester City, ale paradoksalnie nie jest to hit kolejki, gdyż „The Blues” zajmują odległe 12. miejsce w lidze i są typowym średniakiem, a Manchester United jest na 6. lokacie. Odstaje poziomem od czołówki i ma coraz mniejszą szansę na awans do Ligi Mistrzów. Zatem de facto to na Etihad Stadium obejrzeliśmy hit tej kolejki.

Liderem jest w tej chwili Arsenal, który pokonał Luton 2:0, ale Liverpool dopiero rozegra swoje spotkanie i to u siebie z najgorszym w lidze Sheffield United, więc strata punktów byłaby gigantyczną sensacją.

Fot. screen Viaplay