Manchester United i ten Hag – związek bez przyszłości
Manchester United od odejścia sir Alexa Fergusona nie może się ustabilizować na tym najwyższym poziomie. Po porażce w Londynie z Chelsea, w meczu gdzie „Czerwone Diabły” jeszcze w 98. minucie prowadziły, a ostatecznie przegrały – w fanbazie klubu z Old Trafford dominuje poczucie, że Erik ten Hag w Manchesterze jest już skończony. I dziwić się temu absolutnie nie można.
Teraz sobie uświadomiłem, że wczoraj Pochettino ten Hagowi znowu TO zrobił.
Niebywałe #premierleague #ChelseavsManUnited pic.twitter.com/arjaET49Rc
— Marcin Ziółkowski (@MrcinZiolkowski) April 5, 2024
Mecz w Londynie był pełen tak zwanego orlikowego grania. Od bramki do bramki, linia pomocy kulała po obu stronach, mieliśmy prawie 50 strzałów na bramkę. Do tego smaczek związany z kontrowersyjnym letnim transferem między obiema drużynami Masona Mounta. Skończyło się drugim z rzędu zwycięstwem wypuszczonym po 96. minucie meczu. Pochettino znów wygrał z ten Hagiem po thrillerze w doliczonym czasie, jak wtedy gdy wpakował swój Tottenham do finału Ligi Mistrzów w 2019 roku. A United? Ma obecnie 11 punktów straty do Ligi Mistrzów, a dziewięć punktów przewagi nad Fulham, drużyną numer 13 w tabeli. Nie jest kolorowo. Daleko też do tego, aby zagrać w pucharach dzięki lidze.
Sir Jim Ratcliffe to człowiek, po którym widać, że ma sporą wiedzę piłkarską. Dały to do zrozumienia rozmowy z nim po zakupie pakietu mniejszościowego. Erik ten Hag nie przekuwa pracy z Amsterdamu na wyniki w Manchesterze. Pracował z młodymi gwiazdkami, a teraz z prawdziwymi gwiazdami, wielkimi osobowościami, być może w pewnym sensie też – sytymi kotami. Casemiro daleko do poziomu z Realu Madryt, Eriksenowi do poziomu z Tottenhamu. Podobnie z Varane’em, który nie ma nawet pewnego wyjściowego składu, mimo Harry’ego Maguire’a jako rywala. Harry’ego, który nie jest tak dobry jak w kadrze, ale Harry’ego, który gra bardzo w kratkę. Sofyan Amrabat, który marzył o graniu w United, spisuje się przeciwnie do tego, co pokazywał na MŚ 2022 w Katarze.
Kibice United są wręcz w obowiązku, by szukać starych meczów i nawiązywać do nostalgicznych, pięknych czasów. Gdy United było na szczycie piłki, gdy zdobywało tryplet. Do tego doprowadzono w czerwonej części miasta. Ciężko się nawet pocieszać wygraniem Ligi Europy w Sztokholmie w 2017 roku.
Manchester United i ten Hag – związek bez przyszłości
Powietrze w tej części Manchesteru jest wyraźnie skażone od dekady. Odkąd sir Alex pożegnał się z funkcją trenera „Czerwonych Diabłów”, ani razu klub nie wygrał ligi, a zaledwie raz europejskie trofeum – i to nie to najważniejsze, a Ligę Europy. Był też w jednym europejskim finale, w Gdańsku blisko wygranej z Villarreal po karnych. Niestety, kluczowy karny De Gei do siatki nie wpadł.
Manchester United w meczach w 2024 roku (ostatni zaliczany do tego – z Chelsea na Stamford Bridge) przyjął na własną bramkę 227 strzałów. Tyle przyjęło Rotherham United, czerwona latarnia Championship. Zagrali oni cztery mecze więcej w tym samym czasie. To statystyka niebywale poniżająca dla drużyny ten Haga. Jakiekolwiek porównanie, które jest adekwatne i użyte w zestawieniu do Rotherham.
Man Utd dopuścił w tym sezonie do 435 strzałów w Premier League. Tylko Sheffield United straciło więcej bramek. Dla przypomnienia – mówimy o Manchesterze United, nie o żadnym Crystal Palace, Brentford. O jednej z największych marek w globalnym futbolu, jednym z najbardziej znanych klubów piłkarskich świata. Do tego Man United odpadł w grupie Ligi Mistrzów z FC Kopenhagą i Galatasaray. Drużyną z Danii, a także drużyną z bardzo powoli odradzającej się ligi tureckiej. Z całym szacunkiem, United powinno obie te drużyny w normalnych okolicznościach pokonać bez większego trudu.
Nie wypalił tutaj finalnie ani Angel Di Maria, ani Radamel Falcao (choć głównie z powodu urazów). W Manchesterze też słodko-gorzki był pobyt Zlatana Ibrahimovicia – ten nawet w Barcelonie u Pepa Guardioli, gdzie nie było między nimi różowo, sportowo się przydał. Popsuł się co nieco czołowy golkiper Serie A jakim był Andre Onana (stawiany często na równi z Mike’em Maignanem). Popsuł się przecież też swego czasu najlepszy obrońca ligi, Maguire.
United jest klubem, który obecnie, z racji swojego położenia, jest skazany na wyśmiewanie. Onana popełni błąd? Cały Internet o tym huczy. Maguire zgubi krycie albo Lisandro Martinez zrobi taką pozę na stopklatce jakby stał w autobusie pełnym ludzi? Mem instant. Do tego doprowadziły rządy Glazerów, którzy chcą piłkarzy z marketingowym potencjałem, a niekoniecznie patrzą na to, co na boisku.
Znalazłem drużynę, która w 2024 roku dopuściła rywali do większej liczby strzałów na własną bramkę niż Manchester United. To najgorsza drużyna Championship, Rotherham United.
The Millers przyjęli 227 strzałów w porównaniu do 225 Czerwonych Diabłów.
Zagrali tylko 4 mecze więcej. pic.twitter.com/iAJ1vfzN8z
— Krzysiek Bielecki (@KchampK) April 5, 2024
Ten związek nie ma sensu, nie ma przyszłości. Gorąco wierzę, że sir Ratcliffe latem będzie miał dużo do powiedzenia, bo Glazerowie od strony sportowej doprowadzili do degrengolady. Wyniki, które „Czerwone Diabły” aktualnie notują, nie są godne historii tego wspaniałego klubu. Sir Ratcliffe, jako wielki kibic klubu, wie czego mu potrzeba i zapewne do końca sezonu zdiagnozuje większość problemów.
Celnie swój klub zdiagnozował „Flex” z kanału YouTube Rio Ferdinanda. Po meczu z Chelsea stwierdził on, że tutaj trzeba wymienić nie tylko trenera, ale także i zawodników. Tu nie ma tylko winy ten Haga. Kobbie Mainoo nie będzie co mecz fantastyczny, to młody dzieciak. Nawet Bruno Fernandes, który strzelił gola, zachowywał się jakby grał w gorącego ziemniaka, oddawał piłkę. Gorąco wierzy w zmiany w szatni, nie tylko w te strukturalne, jak teraz, gdy mają one właśnie miejsce. Najchętniej wywietrzyłby szatnię od początku do końca. Ten Hag jest tu prawie dwa lata i nadal nie ma wypracowanych schematów. Każda drużyna jest groźnym rywalem w bezpośrednim meczu dla United. Co spotkanie, to United na boisku popada w skrajności – podgryza rywala i na koniec cały korzystny wynik zaprzepaszcza.
Ostatnie dwa ligowe mecze ten Haga to pokazały dobitnie. I co najważniejsze w tym wszystkim – nie ma sensu tego już ciągnąć. Po sezonie należy podać sobie ręce i wytłumaczyć, dlaczego nie ma sensu tego kontynuować. Szkoda tutaj zdrowia każdej ze stron. Każdej, bo jednak po raz pierwszy od dłuższego czasu to właśnie za ten Haga do gabloty wpadł Carabao Cup, nawet jeśli mało kto uważa to za wartościowe trofeum, a zwłaszcza kibice takiego giganta.
Fot. PressFocus