Goncalo Feio w oczach ekspertów: „Daję mu maksymalnie sezon”

11.04.2024

Goncalo Feio w XXI wieku to pierwszy wybrany na stałe szkoleniowiec seniorskiej drużyny Legii, który nie ma jeszcze 35 lat. Zaprezentowano go już na konferencji. Zastąpi on Kostę Runjaicia, który po 648 dniach został zwolniony. Zapytaliśmy ekspertów, co sądzą o tym wyborze i jakie mają wrażenia z tej sportowej części pracy Feio w Motorze Lublin. O zdanie zapytaliśmy Dominika Pasternaka z „TVP Sport” oraz Aleksandra Bernarda ze „Sport.pl”

Goncalo Feio w oczach ekspertów

Marcin Ziółkowski, FutbolNews: Czy decyzja Legii Cię szokuje? To mimo wszystko trener po jednej seniorskiej pracy, nawet jeśli pracował już przy Łazienkowskiej w innej roli. Jak wielkie ryzyko Legia podjęła Twoim zdaniem?

PASTERNAK: Legia idzie va banque, stawia wszystko na jedną kartę, zwalniając trenera Runjaicia. Goncalo Feio ma doświadczenie ekstraklasowe, ale to nie to samo, co bycie pierwszym trenerem. Przed meczem z Rakowem, meczem z podtekstem, wiele nie zrobi. W Motorze wchodził do drużyny której nie znał, wyniki były od pierwszego meczu, będąc ostatnią drużyną tabeli. Teraz to inny kaliber. Jestem pewien, że chcą uratować sezon, zarobić pieniądze z kolejnej kampanii w pucharach, Legii nie stać na to, by tych pucharów nie było. To wszystko ma zaprowadzić Legię do pucharów. Co będzie dalej? Mam wrażenie, że nad tym się w Warszawie nikt nie zastanawia.

BERNARD: Nie da się ukryć, że angaż Feio jest sporym ryzykiem. Przede wszystkim mocno się on gryzie z tym, jak wiele mówi się o tym trenerze w związku z jego sytuacjami pozaboiskowymi, różnymi konfliktami, czy wypowiedziami. Wydawać by się mogło, że Legia potrzebuje w tym momencie znaleźć nieco spokoju, a Feio bardziej w tej sytuacji wygląda, jakby władze klubu z Łazienkowskiej postanowiły ugasić zastany pożar benzyną. Choć może w tym szaleństwie jest metoda i okaże się to sporym sukcesem…

Jeśli chodzi o pracę Feio w Motorze, czy sa jakieś minusy boiskowe? O rzeczach pozaboiskowych wszyscy wiemy, ale czy jest już coś co da się zauważyć, że u Feio jest boiskowo-taktycznie do poprawy?

PASTERNAK: Po jednym z meczów Feio zesłał dwóch ważnych zawodników do rezerw. Myślę, że jest tego świadomy, że był to duży błąd. Uważam, że musi jeszcze poprawić kwestię zarządzania meczem, tego nie da się kupić, tego musisz się nauczyć samemu. Zdarzało mu się nie trafić z taktyką, ale to normalne w tym wieku dla szkoleniowca. Dość dużo rotował bramkarzami, Łukasz Budziłek nie miał zbyt dużego marginesu błędu. Gdy otrzymał w teorii lepszych zawodników, tj. Samuel Mraz czy Paweł Stolarski, nie zaaklimatyzowali się oni tak jak tego oczekiwano. Pytanie jak będzie zarządzał gwiazdami w Legii.

Regularnie śledziłeś Motor Feio. Co zwracało Twoją uwagę w grze tej drużyny? Jak grał Motor?

BERNARD: Motor za Feio dał się poznać jako zespół, który jest stabilny w defensywie, potrafi zepchnąć rywala do niskiej obrony i tworzy sporo sytuacji bramkowych, często pojawia się w ostatniej tercji. Dodatkowo miał on dominować rywala i grać wysokim pressingiem. Pamiętam, że Feio mówił o tym, by piłkarze w jego zespole nie bali się popełniać błędów. Za jednym razem jakieś niekonwencjonalne zagranie może nie wyjść, ale za drugim, czy trzecim może już dać szansę na gola. Widać było szczególny nacisk na intensywność w grze bez piłki. Zwykle Feio ustawiał Motor w formacji 4-3-3 czy 4-2-3-1, pewnie przy tym zostanie w Legii.

Jak w skali proporcji oceniłbyś pracę Feio w Lublinie? Na ile w tej znakomitej przygodzie świetnej pracy Feio, a ile pomocy finansowej ze strony Zbigniewa Jakubasa?

PASTERNAK: Feio zrobił awans do pierwszej ligi z nie najmocniejszą kadrowo drużyną 2. ligi, nie można tego zapominać. Przejmował zespół bez gwiazd, zrobił transfer last minute bramkarza Budziłka, strzał w dziesiątkę. Młody Wełniak na atak to postać nieoczywista, nie można powiedzieć, że pan Jakubas sypnął tam kasą. On to zrobił dopiero po awansie do 1. ligi, tam Feio dostał od niego zawodników. To był wynik ponad stan i z powodzeniem mógł walczyć po zimowych ruchach o awans do Ekstraklasy. Tu znów moja obawa, czy będzie w stanie zarządzać Legią. Tam nie ma wielkiej kadry, ale chodzi o jakość. To przepaść nad Motorem. Piłkarze Legii grali w Lidze Mistrzów, w europejskich pucharach. Jestem ciekaw jak to będzie wyglądać, bo to zupełnie inna skala wyzwania.

BERNARD: Myślę, że tutaj proporcje rozkładają się po połowie. Współpraca Feio i Jakubasa wyglądała dobrze. Właściciel nie przykręcił kurka z pieniędzmi i nie szczędził kasy na wzmocnienia, a Feio poza pracą z zawodnikami brał też całkiem spory udział przy transferach. To akurat nie jest moja insiderska wiedza, ale w mediach można przeczytać, że pod względem merytorycznym jest świetny i bardzo utalentowany. Nie bez powodu Pan Jakubas mówił o tym, że w Motorze będzie albo z Feio, albo wcale. To, jak te słowa się potem, mówiąc kolokwialnie, zestarzały, to już inna sprawa.

Młodzieżowcy w Legii w ostatnich trzech meczach dostali na boisku zero minut. Jak było z tym w Motorze? Młodzi w wieku młodzieżowca dostawali minuty?

PASTERNAK: Goncalo miał zmysł do promowania młodych. Filip Luberecki z Escoli Varsovia dobrze się prezentował, wypalił też Krystian Palacz niedoceniony w Lechu, Mikołaj Kosior też, choć teraz jest na zakręcie, ale był wyciągnięty zupełnie znikąd.

BERNARD: Wielu zawodników to może zbyt daleko idące określenie, ale był jeden szczególny beneficjent stawiania na młodych w Motorze za Feio. To Filip Luberecki, 18-letni boczny obrońca, który przychodził z Escoli Varsovia – on grał zdecydowanie najwięcej. Można zakładać, że jeśli Motor nie awansuje do Ekstraklasy, to ktoś z tej ligi i tak się nim zainteresuje. Spośród młodych graczy Feio dawał też okazje Konradowi Magnuszewskiemu, Patrykowi Romanowskiemu, czy Mikołajowi Kosiorowi. Czy Feio zacznie dawać więcej szans młodym w Legii? Na razie śmiem wątpić, ale być może np. Filip Rejczyk stanie się beneficjentem takiego podejścia u Portugalczyka.

Jeśli miałbyś zupełnie na poważnie ocenić, to jak długo potrwa kadencja Feio w Legii?

PASTERNAK: Do końca sezonu na pewno (śmiech). Jak mam być szczery, sezon to maks. Może coś wywinie przy okazji. Feio przy Łazienkowskiej to będzie świetny serial. Nie ma teraz ciekawszego klubu do obserwowania niż Legia. Ależ to by się oglądało! Jego idolem jest Jose Mourinho – wiele zachowań Feio jest do niego podobnych, choćby z tym podążaniem pod prąd, on chce być jak Jose. Gdyby było trzeba, to śladem idola do pojemnika z bielizną w szatni by wszedł (śmiech). Feio lubi presję, lubi „grać szefa”, podostrzyć na konferencji. Zdejmuje presję z drużyny, ale w Legii to nie będzie konieczne, bo oni cały czas tam są pod presją.

BERNARD: Jeżeli będą mu się zdarzać sytuacje, w których nie będzie panował nad emocjami, to może być taki scenariusz, że jeszcze przed końcem sezonu straci pracę. Na razie jest to wróżenie z fusów, aczkolwiek trudno sobie wyobrazić scenariusz, że Feio byłby w Warszawie trenerem na lata.

Fot. PressFocus