Valencia w ostatnich latach nie dała swoim sympatykom wielu powodów do radości. Klub zarządzany przez Petera Lima z roku na rok ma coraz większe problemy z płynnością finansową i okna transferowe nie są najbardziej ekscytującym okresem sezonu. W tym roku może być inaczej, bo do klubu trafił napastnik – Rafa Mir.
Valencia wreszcie będzie mieć napastnika?
„Nietoperze” od lat mają problem z obsadą pozycji napastnika. Tamtejsze środowisko zdaje się wpływać destrukcyjnie na każdego kolejnego strzelca, który dołącza do klubu. Przejście do klubu z Walencji było gwoździem do trumny chociażby dla Patricka Cutrone – niegdyś świetnie zapowiadającego się napastnika z Włoch. Dobrze zapowiadająca się kariera Brazylijczyka Marcosa André również zatrzymała się na tym klubie.
Doświadczeni Edinson Cavani oraz Kevin Gameiro byli co najwyżej przeciętniakami – obaj zresztą po opuszczeniu tonącego okrętu radzili sobie znacznie lepiej w nowych klubach. Pozycja rynkowa Maxiego Gomeza również uległa osłabieniu – rozważany jako potencjalne wzmocnienie przez kilka klubów Premier League rosły napastnik wybrał Valencię i po trzech latach wylądował w lidze tureckiej gdzie reprezentuje obecnie Trabzonspor. Rady nie dał również Ukrainiec Roman Yaremchuk a jego wartość rynkowa wyraźnie spadła.
HA VUELTO 🔙🦇 pic.twitter.com/YltW9OhtRw
— Valencia CF (@valenciacf) July 11, 2024
Jedynym napastnikiem, którego klub miał obecnie w swojej kadrze oprócz juniora Alberto Marí był Hugo Duro. Hiszpan co prawda przebił magiczną granicę dziesięciu bramek w poprzednim sezonie (strzelił ich aż 13). Aczkolwiek gwarantem skuteczności nie jest – rok wcześniej zdobył tylko jedną bramkę, a dwa lata temu siedem. Rafa Mir ma wypełnić tą wyrwę w ataku, którą Valencia od lat bezskutecznie próbuje załatać.
Rafa Mir wraca do „domu”
27-letni Hiszpan zdecydował się na transfer do klubu, w którym był już jako nastolatek. Napastnik urodził się w Kartagenie nieopodal Murcji i to właśnie tam stawiał pierwsze kroki. Następnie przeniósł się do słynnej La Masii. W Barcelonie nie poznano się jednak na jego talencie i szybko wrócił do Murcji. Stamtąd wyciągnęła go Valencia i to tam od 15 roku życia grał Rafa Mir.
Zawodnik w drużynach młodzieżowych spisywał się bardzo dobrze, lecz w klubie nikt nie chciał dać mu szansy. W seniorskim zespole rozegrał zaledwie osiem spotkań, głównie w rozgrywkach pucharowych pojawiając się na boisku w końcówkach. W styczniu 2018 roku bez żalu oddano go do Wolverhampton, choć zainteresowany jego usługami był również Real Madryt. Rafa Mir Wysp Brytyjskich nie podbił i był trzykrotnie wypożyczany do Hiszpanii.
Na wypożyczeniu w Huesce jego talent eksplodował. Napastnik był najjaśniejszym punktem zespołu, z którym najpierw awansował a następnie do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie w La Liga. Jego dobra postawa sprawiła, że Sevilla wyłożyła 16 milionów euro, by napastnik grał u nich. W nowym klubie spisywał się przeciętnie, podobnie jak cała drużyna. Nowi szkoleniowcy nie widzieli dla niego miejsca w swoich planach i od dwóch lat próbowali go „wypchnąć” z klubu.
🚨🦇 Valencia complete Rafa Mir deal from Sevilla on loan with buy clause worth €5m. pic.twitter.com/sgGN3zUrqw
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) July 11, 2024
Entuzjastą jego sprowadzenia jest Ruben Baraja, według którego zawodnika o właśnie takim profilu potrzebuje Valencia. Do transferu miało dojść już zimą, ale… Peter Lim się rozmyślił, gdyż Sevilla dwukrotnie zmieniała warunki umowy. Rafa Mir został w Sevilli i odsunięto go od pierwszego zespołu. Wreszcie „Nietoperze” dopięli swego. Napastnik trafia do klubu na roczne wypożyczenie z opcją wykupu za pięć milionów euro.
fot. screen YouTube/Valencia CF