Wisła honorowo żegna się z europejskimi pucharami

29.08.2024
Ostatnia aktualizacja 2 września, 2024 o 00:28

Wisła Kraków nie powtórzyła wielkiego ”comebacku” z rewanżowego meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji ze Spartakiem Trnawa. Po pierwszym, przegranym aż 1:6 meczu zespół prowadzony przez Kazimierza Moskala pokonał w Brugii miejscowe Cercle ”tylko” 4:1. Trzybramkowa wygrana w ostatecznym rozrachunku okazała się być nic nieznacząca, przez co „Biała Gwiazda” zakończyła swoją przygodę w europejskich pucharach.

Wisła zaczęła wzorowo

„I nie można tak było w pierwszym meczu?” – myślał pewnie każdy kibic Wisły, gdy zobaczył, jak ”Biała Gwiazda” od początku ruszyła na piłkarzy Cercle. Zdominowani gospodarze całkowicie zostali zepchnięci do defensywy. Najwidoczniej formuła ”meczu o pietruszkę” pasowała Wiślakom. Zwycięzcy Pucharu Polski nic już bowiem nie musieli, a tylko mogli.

Jednak po kilkunastu minutach spotkania w głowach wiślackich kibiców pojawiła się pewnie nieśmiała myśl o dokonaniu niemożliwego. W 15. minucie wynik otworzył Alan Uryga, który popisał się idealnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. A już po trzech minutach zrobiło się 2:0. Tym razem dość łatwą sytuację wykorzystał węgierski napastnik Tamas Kiss.

Pozostała część pierwszej połowy meczu Cercle – Wisła nie przyniosła już żadnej bramki, a gra głównie toczyła się w okolicach środka pola. W tym gąszczu piłkarskich szachów dobrą sytuację stworzył sobie napastnik Wisły Angel Rodado, jednak na nieszczęście „Białej Gwiazdy” uderzył zbyt słabo, aby zaskoczyć bramkarza gospodarzy Warlesona.

Rozbudzone nadzieje od razu zgasły

I choć druga połowa meczu – podobnie jak pierwsza – nie była zbyt atrakcyjna, Wisła ostatecznie zdołała jeszcze zdobyć dwie bramię. Pierwsza padła w 73. minucie, gdy sytuację „sam na sam” z bramkarzem wykorzystał młody zawodnik „Białej Gwiazdy” Patryk Gogół. 21-latek zachował zimną krew i oddał niezbyt mocny, ale na szczęście celny strzał.

Wyniku 3:0 dla Wisły tego wieczoru nie spodziewał się chyba nikt, gdyż na 15 minut przed zakończeniem podstawowego czasu gry drużyna Kazimierza Moskala była już tylko dwie bramki od doprowadzenia do dogrywki. Po strzelonym golu Wisła otworzyła się i postawiła wszystko na jedną kartę. Piłkarze Cercle wykorzystali to i w 78. minucie Felipe Augusto odnalazł lukę w szeregach defensywnych rywali i pewnym strzałem pokonał Kamila Brodę.

Wtedy niemal jasne stało się, że niemożliwe się nie dokona, ale to nie zniechęciło zawodników Wisły. W doliczonym czasie gry Łukasz Zwoliński w polu karnym Cercle oddał sytuacyjny strzał „z piętki” i niespodziewanie pokonał bramkarza gospodarzy. Był to jednak ostatni akord „Białej Gwiazdy” w tym dwumeczu, który ostatecznie zakończył się szalonym rezultatem 7:4 dla ”Groen en Zwart”.

Wisła żegna się z pucharami

Wyjazdowe spotkanie z Cercle Brugge było pożegnaniem Wisły Kraków z europejskimi pucharami. I choć dwumecz z belgijską drużyną – a w szczególności pierwszy mecz – nadaje się do zapomnienia, to patrząc na całą europejską przygodę ”Białej Gwiazdy” należy traktować ją jako całkiem dobry wynik. Pamiętajmy, że mieliśmy do czynienia z pierwszoligowcem, więc to niecodzienny widok zobaczyć drużynę z niższego szczebla rozgrywkowego w europejskich pucharach.

W przypadku Wisły szczególnie należy docenić dwumecz ze słowackim Spartakiem Trnava, który zakończony został niesłychanie długą serią rzutów karnych – ostatecznie rozstrzygniętą na korzyść podopiecznych Kazimierza Moskala. Teraz zespół zarządzany przez Jarosława Królewskiego może w stu procentach skupić się na rozgrywkach I ligi i walce o upragniony powrót do Ekstraklasy. Najbliższe wyzwanie przed Wisłą już 1 września – wówczas ekipa z Krakowa o godzinie 14:30 zmierzy się na wyjeździe z Kotwicą Kołobrzeg.

fot. PressFocus