Co za thriller! Widzew Łódź przepchnął awans po karnych

31.10.2024

Widzew wybrał się do Zielonej Góry, by walczyć o kolejną rundę Pucharu Polski. Trzecioligowa Lechia od samego początku bardzo odważnie walczyła z wyraźnym faworytem tego pojedynku. Po niezwykle emocjonujących 90 minutach obejrzeliśmy dogrywkę. W 115. minucie Jakub Sypek dał prowadzenie Widzewowi, ale… ten thriller trwał dalej! W doliczonym czasie nie pomylił się z karnego Lisowski i było 3:3. Widzew wygrał dopiero po karnych.  

Zaskoczenie w pierwszych 45 minutach

Pucharowe zmagania rządzą się swoimi prawami, ale także możliwością mierzenia się słabszych zespołów z krajową elitą. Tym razem swoje piłkarskie święto miała Zielona Góra, kiedy to na ich stadionie pojawiła się ekstraklasowa ekipa Widzewa Łódź. Co ciekawe, było to wydarzenie „niemasowe”, na trybunach mogło zasiąść maksymalnie 999 kibiców. Władze tłumaczyły, iż od czasu losowania było za mało czasu na przygotowania, a wszyscy wiedzą, jak licznie Widzew Łódź pokazuje się na wyjazdach. Oczywiście grupa z Łodzi pojawiła się w Zielonej Górze, lecz dopingowali swoich zawodników spoza boiska.

Składy obu zespołów:

Lechia Zielona Góra: Fabisiak – Lechowicz (85′ Pilarczyk), Embalo, Kurowski – Lizakowski, Kołodenny (59′ Zientarski), Figiel, Majchrzak (59′ Guder) – Bambecki, Dębski (59′ Mycan), Lisowski

Widzew Łódź: Krzywański – Silva (46′ Kozlovsky) , Hajrizi, Żyro, Krajewski – Cybulski, Hanousek, Diliberto (46′ Alvarez), Gong (46′ Łukowski) – Rondić (86′ Sobol), Hamulić

Początek tego meczu był bardzo spokojny i co ważne, naprawdę wyrównany. Lechia zdecydowanie wyszła ofensywnie nastawiona i bez jakiejkolwiek bojaźni. Pierwsza składna i zarazem groźna akcja miała miejsce w 14. minucie, kiedy po dobrym podaniu Hilary’ego Gonga nad poprzeczką uderzał Noah Diliberto. Od tego momentu Widzew ewidentnie przejął dowodzenie na murawie, raz po raz goszcząc pod bramką Wojciecha Fabisiaka.

Od pierwszego gwizdka widać było, że w drużynie Lechii na murawie dowodził Rafał Figiel. Warto przypomnieć, że doświadczony 34-latek w swoim CV ma m.in. GKS Katowice, czy też Raków Częstochowa. W 27. minucie świetnie w środku pola pokazał się Jakub Kołodenny i posłał prostopadłe podanie do Dębskiego. 17-letni napastnik jednak nie wykorzystał swojej szansy i przegrał pojedynek szybkościowy. Jednak młody gracz był pociągany za koszulkę.

Sędziowie nie pozwalali wznowić gry z autu, gdyż analizowali całą sytuację w kontekście rzutu karnego. Ostatecznie arbiter główny wskazał na jedenastkę. Wówczas do piłki podszedł Mateusz Lisowski i pewnie pokonał Krzywańskiego. Lechia dosłownie minutę po rzucie karnym mogła powiększyć prowadzenie, lecz Kołodenny nie wykorzystał podania strzelca pierwszego gola.

W 43. minucie bardzo dobrą okazję miał mało aktywny dziś Sead Hamulić, lecz dwukrotnie został zablokowany w polu karnym. Koniec pierwszej części był pod kontrolą Widzewa, lecz brakowało konkretów. Z tego też powodu do szatni to gospodarze niespodziewanie schodzili na prowadzeniu.

Widzew był już prawie pewny, aż tu nagle rzut rożny

Trener Daniel Myśliwiec nie chciał czekać na samoistną zmianę na murawie, dlatego już w przerwie dokonał trzech zmian. Trener gospodarzy nie widział potrzeby, aby reagować roszadami, dlatego Lechia wyszła na drugą część takim samym zestawieniem. Widać było, że Widzew chce mocno wejść w drugą część i szybko odpowiedzieć na cios Lechii z pierwszej połowy, lecz nie było to takie łatwe, ponieważ gospodarze dobrze się bronili.

Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy goście z Widzewa całkowicie zdominowali Lechię, ale poszczególne strzały Hamulicia, czy też Rondicia były blokowane. Ewidentnie gospodarze osłabli z sił, co pokazywało, jak wiele kosztowała ich pierwsza część tego meczu. Koniec końców Widzew dopiął swego i w 66. minucie Hamulić wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Łukowskiego. Od tego momentu był remis i od nowa obie ekipy miały takie same szanse.

Hamulić po bramce zyskał sporo pewności siebie. W 69. minucie ruszył lewą stroną i wyłożył piłkę Cybulskiemu „na pustaka”. W tym momencie ewidentnie goście zapanowali nad spotkaniem. Ostatni kwadrans to posiadanie piłki ekipy Myśliwca oraz pojedyncze wypady Lechii zakończone niepowodzeniem. Gdy już wszystko wydawało się zbliżać ku końcowi, Lechia dokonała niemożliwego. Z rzutu rożnego dogrywał Figiel, a bramkę zdobył wchodzący w drugiej połowie Przemysław Mycan. Sensacyjny remis stał się faktem w 88. minucie. Po niezwykle emocjonującej końcówce, pewne było jedno – dogrywka!

Widzew znów prowadził i znów rzut rożny..

Dodatkowy czas gry przebiegał podobnie jak całe spotkanie. Częściej przy piłce był oczywiście Widzew Łódź, natomiast Lechia wcale nie cofała się do własnego pola karnego. Swoje okazje miał Mycan, ale też goście. W 99. minucie kapitalne podanie do Łukowskiego posłał Fran Alvarez, lecz mimo pojedynku sam na sam, piłka powędrowała wysoko nad poprzeczką. Zespół z Łodzi miał jednak problem, ponieważ ewidentnie urazu doznał Hamulić, a niestety Myśliwiec nie miał już dostępnych zmian. Mimo to napastnik Widzewa utykając, próbował grać.

Pierwsza połowa dogrywki bez bramek, natomiast w drugiej Widzew wziął to we własne ręce. Dokładnie można powiedzieć, iż zrobił to Sypek w 115. minucie, który indywidualnie pokonał obronę rywali i wszyscy myśleli, że zapewnił już zwycięstwo swojej drużynie. Gospodarze jeszcze walczyli i próbowali, lecz w tej heroicznej walce brakowało już sił.

O włos od sensacji!

Ostatnie sekundy meczu i ponownie w narożniku znalazł się Rafał Figiel i po zamieszaniu w polu karnym Kolovsky ewidentnie obronił strzał ręką niczym Luis Suarez, a sędzia wskazał po raz drugi na jedenastkę. W dodatku gracz Widzewa otrzymał czerwoną kartkę, ponieważ bezpośrednio ręką wybił piłkę z linii. Do piłki podszedł ponownie Lisowski i bardzo pewnie wykorzystał swoją szansę. 3:3 i w Zielonej Górze czekali już tylko na sensacyjne rzuty karne. 

Seria jedenastek od samego początku przebiegała wręcz bezbłędnie, a zawodnicy obu drużyn wykonywali swoje próby niezwykle pewnie. Do momentu, kiedy do karnego podszedł Przemysław Mycan. Najpierw ten zasłużony dla klubu zawodnik dał dogrywkę, a później nie wykorzystał najważniejszego strzału. Ostatecznie to Widzew awansował dalej, natomiast Lechia Zielona Góra pokazała niesamowite serce do walki.

Fot. screen/TVP Sport