Legia wykonała swoją misję pod Legnicą

31.10.2024

W starciu 1/16 finału, które mimo braku dogrywki trwało aż 99 minut, Legia nie zanotowała wpadki i planowo awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski 2024/25. Podopieczni Goncalo Feio mimo widocznej przewagi przez cały mecz nie potrafili zbytnio jej zmaterializować, ale kiedy trzeba było wziąć się do roboty, piłka trafiała gdzie trzeba. Krótka, ale udana przygoda Miedzi w Pucharze Polski została zakończona.

Przed meczem

Miedź Legnica podchodziła do meczu po wyeliminowaniu w poprzedniej rundzie mistrza Polski 2023, Rakowa Częstochowa. Podopieczni Ireneusza Mamrota zajmują w tabeli Betclic 1. Ligi drugą lokatę. W porównaniu do starcia z Odrą Opole, od pierwszej minuty wyszli na boisko Drygas, Grudziński oraz Abramowicz w bramce.

Legia z kolei przystępowała do pierwszego meczu w tej edycji Pucharu Polski. Jako jeden z beneficjentów (awans do europejskich pucharów bądź wygrane trofeum w poprzedniej edycji) „Wojskowi” rozpoczynali rywalizację od 1/16 finału.

W lidze tracą oni do prowadzącego Lecha Poznań aż dziewięć punktów, ale nie przegrali sześciu ostatnich spotkań, łącząc bilans z meczami Ligi Konferencji, gdzie Legia zanotowała wygrane w obu meczach (1:0 Betis, 3:0 Baćka Topola). Na mecz nie przyjechał choćby Tomas Pekhart, a Feio dał odpocząć Kacprowi Tobiaszowi.

Pierwsza połowa

Pierwszy kwadrans w Legnicy był umiarkowanie spokojny. Kamil Drygas oddał grożny strzał z powietrza wolejem i minimalnie chybił nad poprzeczką, Rafał Augustyniak z okolic pola karnego… prawie trafił na aut. Od tego momentu zaczęła przeważać Legia. Podopieczni Goncalo Feio zaatakowali za sprawą Marca Guala, który minimalnie chybił w 17. minucie.

Cztery minuty później Gual rozrzucił piłkę na wolne pole do Morishity, który uderzył w boczną siatkę – kolejne trzy minuty z kolei to następna próba Augustyniaka. Pomocnik Legii tym razem w zamieszaniu podbramkowym uderzył mocno nad bramką, ale należy docenić poprawę, pamiętając o kierunku poprzedniej próby.

Tym razem spróbowała Miedź. 26. minuta to prawdopodobnie najgroźniejsza okazja pierwszej połowy – Kamil Antonik zszedł z lewej flanki do środka i uderzył po ziemi w dolny róg bramki, a Gabriel Kobylak wyciągnął się jak struna. Po chwili z rożnego, w boczną siatkę uderzył Adnan Kovacević. Pięć minut później, niemiecki boczny obrońca Florian Hartherz uderzył z wolnego obok bramki.

Ostatnie 10 minut pierwszej połowy to choćby uderzenie obok bramki Wojciecha Urbańskiego, a także próba Rubena Vinagre, jak zwykle aktywnego w zespole „Wojskowych”. Dawid Abramowicz „obronił” jego próbę głową, co skutkowało krótką przerwą w grze. Legia przeważała w pierwszej części dość wyraźnie, ale nie potrafiła tego przekuć w przewagę bramkową.

Druga połowa

Legia już w 47. minucie zaatakowała bramkę Abramowicza. Gual położył na ziemi dwóch obrońców, po czym podał w lewą stronę do Vinagre’a. Portugalczyk uderzył, jego próbę obronił bramkarz Miedzi, a dobitka Guala powędrowała nad bramkę.

W przerwie Feio wrzucił na plac gry Maxiego Oyedele oraz Luquinhasa i nie był to dobry początek dla reprezentanta Polski – zanotował w pierwszych 10 minutach cztery straty, jedna przy stracie bramki. Oyedele zrobił wślizg przed polem karnym Kobylaka po czym od razu stracił piłkę na rzecz Juliusza Letniowskiego. Były piłkarz Lecha i Arki przymierzył nie do obrony i Miedź wyszła na prowadzenie.

Trzy minuty później z daleka spróbował Bartosz Kapustka, ale niecelnie. Minutę później blisko bramki Kobylaka piłkę przejął Benedik Mioć, ale trafił w boczną siatkę. W 57. minucie Jarosław Przybył po interwencji VAR-u i ręce obrońcy Miedzi przyznał karny Legii. Bezbłędnie swoją próbę wykorzystał Kapustka.

W 70. minucie zarządzono krótką przerwę, z uwagi na zadymioną płytę boiska. Zrobiło się biało, ale w żadnym wypadku zima tutaj drogowców nie zaskoczyła. Siedem minut później, Przybył wznowił grę. Minęło 60 sekund, a do siatki po krótkiej i błyskawicznej akcji na małej przestrzeni, akcję Kapustka-Wszołek, bramką z najbliższej odległości zakończył Luquinhas.

Przybył doliczył dziewięć minut do drugiej połowy i wtedy Miedź znów się zerwała. W 90. minucie próbę wchodzącego parę minut wcześniej Damiana Michalika z główki znakomicie obronił Kobylak. Minutę później Mioć spróbował z powietrza, ale minimalnie piłka minęła słupek. Kolejne dwie minuty to kolejna próba, ale minimalnie chybił wchodzący kilkadziesiąt sekund wcześniej Krzysztof Drzazga.

Miedź Legnica – Legia Warszawa 1:2 (0:0)

Letniowski 49′ – Kapustka 57k’, Luquinhas 78′

Fot. screen TVP Sport