Bayern nie zwalnia, 3:0 z Unionem!

02.11.2024

Bayern Monachium ma już za sobą kolejne spotkanie w ramach sezonu ligowego 2024/2025. Po niedawnej wygranej z FSV Mainz 05 w Pucharze Niemiec, tym razem drużynie prowadzonej przez Vincenta Kompany’ego przyszło zagrać przed własną publicznością z Unionem Berlin. Koniec końców spotkanie monachijczyków z berlińczykami zakończyło się wynikiem 3:0 na korzyść FCB.

Bayern rozmontował rewelacyjny Union

Klub ze stolicy Bawarii może mieć powody do zadowolenia, albowiem od momentu porażki 1:4 z Barceloną w Lidze Mistrzów, podopieczni Vincenta Kompany’ego radzą sobie bardzo dobrze i odnoszą kolejne zwycięstwa. Po wygranych z VfL Bochum i FSV Mainz 05 – tym razem ekipa rekordowego mistrza Niemiec w ramach dziewiątej kolejki niemieckiej Bundesligi pokonała 3:0 na Allianz Arenie w Monachium świetnie spisującą się od początku kampanii drużynę Unionu Berlin.

Pojedynek na stadionie „Bawarczyków” zakończył się wynikiem 3:0, zaś w przypadku bramek dla FCB, na listę strzelców wpisali się kolejno Harry Kane, Kingsley Coman oraz ponownie Harry Kane, który po dziewięciu meczach ligowych ma już na swoim koncie jedenaście trafień. Jeśli zaś mowa o składach na starcie w stolicy Bawarii, trenerzy obu klubów zdecydowali się na kilka zmian. W przypadku zespołu FCB, do wyjściowej XI powrócił przede wszystkim niesamowity w tym sezonie Michael Olise, podczas gdy szkoleniowiec gości – Bo Svensson – dał szansę gry od samego początku Benedictowi Hollerbachowi, czyli wychowankowi Bayernu Monachium.

Bayern XI:

Neuer – Davies (79’ Aznou), Upamecano, Min-jae (69’ Goretzka), Guerreiro – Kimmich, Palhinha (69’ Dier) – Olise (69’ Sane), Musiala (74’ Mueller), Coman – Kane.

Union XI:

Ronnow – Doekhi, Vogt (79’ Roussillon), Querfeld – Trimmel, Kemlein (69’ Schaefer), Khedira, Leite – Woo-yeong (69’ Haberer), Hollerbach (60’ Vertessen) – Siebatcheu (60’ Skarke).

Po rozegraniu dziewięciu kolejek w Bundeslidze, zespół rekordowego mistrza Niemiec może pochwalić się dorobkiem 23 na 27 możliwych punktów do zdobycia.  Na wynik ten przełożyło się siedem zwycięstw, dwa remisy oraz bilans bramkowy 31:7. Jeśli zaś mowa o ekipie ze stolicy Niemiec, to Union spadł na szóstą lokatę. Podopieczni Bo Svenssona mogą pochwalić się 15 punktami oraz bramkami 9:7.

Coman strzela w kolejnym meczu z rzędu

Jak można było się spodziewać, gospodarze rozpoczęli bardzo odważnie i już od samego początku starali się napocząć swojego rywala z Berlina. Bayern w swoim stylu budował sobie coraz większą przewagę i krok po kroku przejmował kontrolę nad spotkaniem na Allianz Arenie. Niemniej jednak pierwszą groźną akcję niespodziewanie przeprowadzili goście – Benedict Hollerbach odnalazł się na małej przestrzeni, ale w porę został zablokowany przez obronę „Bawarczyków”.

Szczególnie aktywny w pierwszych minutach był Michael Olise, który napędzał akcji monachijczyków na skrzydle i z każdą kolejną minutą siał coraz większy postrach w szeregach obronnych Unionu. To właśnie też francuski skrzydłowy wywalczył rzut karny w czternastej minucie boju w Monachium. Do jedenastki podszedł nie kto inny, a Hary Kane, który pewnym uderzeniem pokonał Frederika Ronnowa. Stracona bramka podcięła skrzydła Unionowi, których taktyka nie sprawdziła się na rozpędzoną ekipę Bayernu.

W kolejnych minutach szczęścia próbowali między innymi Harry Kane, Raphael Guerreiro oraz Alphonso Davies, jednakże w decydujących momentach brakowało nie tylko szczęścia, ale i również odpowiedniego wykończenia. Mimo pełnej dominacji gospodarzy, Bayern dał się zaskoczyć w 34. minucie meczu – Jordan Siebatcheu obrócił się z piłką w polu karnym bawarskiego klubu i zdołał oddać strzał z małej odległości, jednakże na posterunku stał Manuel Neuer, który w ostatnich tygodniach był często krytykowany przez kibiców, media i ekspertów. Golkiper wykazał się jednak świetnym refleksem i uratował kolegów przed bramką wyrównującą.

Rekordowy mistrz Niemiec nie zatrzymywał się jednak – na minutę przed końcem pierwszej połowy, na listę strzelców wpisał się Kingsley Coman. Dla Francuza był to trzeci ligowy mecz z rzędu z minimum jednym golem. Asystę przy trafieniu pomocnika „Gwiazdy Południa” zanotował Harry Kane, dla którego była to już siódma asysta w zaledwie dziewiątym meczu, co jak na napastnika – robi ogromne wrażenie. Ostatecznie pierwsze 45 minut gry zakończyło się wynikiem 2:0 na korzyść „Bawarczyków”.

Kane nie zatrzymuje się i strzela

Po zmianie stron Union próbował przejąć kontrolę i zaatakować bramkę monachijczyków, jednakże gospodarze szybko opanowali i sytuację i po zaledwie kilku minutach narzucili rywalowi swój styl gry i kontrolowali przebieg spotkania w Monachium. Podopieczni Vincenta Kompany’ego mimo niewielkich problemów w pierwszych kilku minutach, zaczęli drugą połowę z wysokiego C – w 51. minucie spotkania po raz drugi na listę strzelców wpisał się Harry Kane, który wykorzystał zgranie głową Kingsleya Comana i z niewielkiej odległości pokonał Ronnowa.

Co prawda potrzebna była jeszcze interwencja systemu VAR, ale ostatecznie gol został zdobyty prawidłowo i na tablicy wyników pojawił się wynik 3:0. Jakiś czas później trener Bo Svensson próbował zareagować, wpuszczając na boisko „świeżą krew”, ale zmiany te niewiele wniosły do poprawy gry berlińczyków. Bayern z kolei w pełni kontrolował grę i dyktował warunki swojemu rywalowi, nie pozwalając mu na zbyt wiele. W 72. minucie o włos od zdobycia bramki był Musiala, lecz pomocnikowi rekordowego mistrza Niemiec zabrakło odrobinę precyzji, aby podwyższyć prowadzenie na 4:0.

Warto odnotować, że na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, Vincent Kompany dał szansę gry Adamowi Aznou, który tym samym zadebiutował w pierwszym zespole „Die Roten”. Na uwagę zasługuje fakt, że Marokańczyk uchodzi za ogromny talent i przyszłość bawarskiego klubu. W 85. minucie powinno być 4:0 dla FCB, ale Harry Kane po świetnej akcji, trafił tuż obok słupka… Kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu, w polu karnym z defensorami zatańczył Leroy Sane, ale Niemiec uderzył zbyt lekko i nie był w stanie zaskoczyć golkipera Unionu.

W doliczonym już czasie gry berlińczycy mogli zaliczyć honorowe trafienie, ale świetnym refleksem ponownie wykazał się Manuel Neuer. Koniec końców wynik nie uległ już zmianie i Bayern zasłużenie sięgnął po komplet punktów, pokonując stołeczny klub 3:0. Dla bawarskiego klubu było to zarazem trzecie spotkanie z rzędu z czystym kontem.

Bayern wraca do Champions League

Podczas gdy Union Berlin do akcji wraca dopiero w przyszły piątek, kiedy to zagra w dziesiątej kolejce Bundesligi z Freiburgiem (początek boju o 20:30), to klub ze stolicy Bawarii w najbliższą środę czeka trudne spotkanie z Benfiką w ramach czwartej kolejki fazy ligowej Champions League. Nie ulega wszelkiej wątpliwości, że po porażkach z Barceloną i Aston Villą, podopieczni Vincenta Kompany’ego muszą wręcz wygrać, jeśli nadal chcą awansować do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów. Mecz na Allianz Arenie w Monachium rozpocznie się o 21:00.