Polska – Szkocja – Zapowiedź. Mecz o wszystko

18.11.2024

Polska w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Narodów podejmie na Stadionie Narodowym Szkocję. To będzie bardzo istotny mecz dla obu reprezentacji. Przegrany spada do dywizji B, a wywalczenie punktów da możliwość gry w barażach o pozostanie w najwyższej dywizji. Dla „Biało-Czerwonych” to także ważne starcie pod kątem psychologicznym. Dobrze by było zakończyć pozytywnie rok, a ten 2024 nie był udany. Tradycyjny już „mecz o wszystko” może sporo zmienić. 

Polska znów przed meczem o wszystko

Co prawda Liga Narodów i jej mecze to nie ta sama ranga co choćby tegoroczne EURO 2024, ale znów Polska – jak to bywa w naszej długiej historii – stanie do walki w meczu o wszystko. Tym razem od starcia ze Szkocją zależy nasz dalszy los w tych rozgrywkach – albo bezpośrednio spadniemy do dywizji B, albo powalczymy o utrzymanie w dywizji A poprzez uczestnictwo w barażu. Tak działają nowe zasady od tej edycji.

Polska Ligę Narodów rozpoczęła od mocnego uderzenia. To właśnie w pierwszym starciu ze Szkocją wyszarpaliśmy zwycięstwo 3:2 na Hampden Park w Glasgow. Bramka Nicoli Zalewskiego z rzutu karnego w doliczonym czasie była bardzo cenna. Potem… graliśmy już tylko gorzej. Wieczny Luka Modrić kilka dni później niemal w pojedynkę ograł nas w Osijeku. Cristiano Ronaldo w dwumeczu strzelił nam trzy gole. Tylko w rewanżu z Chorwacją udało nam się wyszarpać remis (3:3), znowu po świetnym występie Zalewskiego.

To nasz trzeci występ w najwyższej dywizji Ligi Narodów i śmiało można powiedzieć, że tak źle jeszcze nie graliśmy. Tracimy najwięcej bramek (średnio dwie na mecz). Polska z roku 2024 zdobywa najmniej punktów. Czy może być tylko gorzej? Chyba już nie, tym bardziej że naszej sytuacji nie pomaga fakt licznych kontuzji.

Do kontuzjowanych Roberta Lewandowskiego, Michaela Ameyawa i Przemysława Frankowskiego po meczu z Portugalią dołączyli Taras Romanczuk, Bartosz Bereszyński i Jan Bednarek. Najbardziej odczuwalna może być absencja gracza Jagiellonii Białystok. W piątek był naszym jednym z najlepszych graczy na boisku (przynajmniej w pierwszej połowie), co potwierdzał także w swoich słowach Michał Probierz. Bereszyński przez pół godziny zrobił więcej niż cała nasza ofensywa przez cały mecz. Z kolei Bednarek w pierwszej połowie zagrał niemal bezbłędnie.

Co gorsza, selekcjoner Michał Probierz zdecydował się na tylko jedno awaryjne powołaniena Mateusza Wieteskę. Gracz Cagliari raczej nie zbawi naszej defensywy. Niestety, ale brakuje zastępstwa za Romanczuka. Kibice w mediach społecznościowych domagali się Radosława Murawskiego z Lecha Poznań. Koniec końców zostaniemy raczej z Jakubem Moderem na pozycji numer sześć, który w listopadzie spędził tylko… pięć minut na boisku w barwach Brighton.

Za Bereszyńskiego najprawdopodobniej zagra Jakub Kamiński. Miejmy nadzieję, że w poniedziałkowy wieczór ominą nas nie tylko kontuzje, ale też problemy natury technicznej. Na długo zostanie w naszej pamięci sytuacja z Karolem Świderskim, który nie mógł zagrać z Portugalią z powodu niewpisania do protokołu meczowego, przez kierownika kadry. Być może ta wpadka napędzi go do udowodnienia swojej wartości. Oby tak było, choć on tu nie zawinił, a jest po prostu poszkodowanym.

polska probierz sack screen

Jeśli chcemy zakwalifikować się do barażu, to musimy zremisować. Szkocja również ma cztery punkty, ale swoje robi nasze bezpośrednie zwycięstwo w Glasgow. W przypadku remisu będziemy mieli więc więcej punktów w bezpośrednich starciach. Bukmacherzy większe szanse na zwycięstwo dają naszym zawodnikom. Oby tak się stało, bowiem Polska za kadencji Michała Probierza ma problem z wygrywaniem w meczach o stawkę. Udało nam się za jego kadencji zwyciężyć tylko w meczu o punkty z Wyspami Owczymi w eliminacjach oraz ze Szkocją w Lidze Narodów.

Pojawiało się już pytanie, czy gdybyśmy przegrali ze Szkocją, to czy prezes Kulesza nie powinien pomyśleć o zwolnieniu Michała Probierza? Tylko czy kolejna zmiana selekcjonera nam pomoże? Polska od czasów Adama Nawałki na dłuższą metę niczego nie zbudowała. Jerzy Brzęczek, gdy już bez problemu zrobił awans, nie było w grze polotu i wytworzył syndrom oblężonej twierdzy, dlatego Zbigniew Boniek pożegnał go ze stanowiska. Paulo Sousa grał odważnie, ale przy pierwszej okazji uciekł. Kadencja Czesława Michniewicza głównie kojarzy się z aferą premiową. Lenistwa Santosa szkoda komentować.

Obyśmy jednak po meczu ze Szkocją mieli sobie zadawać znacznie prostsze pytania, a najlepiej jakby sporo z nich zniknęło. Zbliżają się eliminacje do mistrzostw świata, a trzeba zrobić wszystko, aby pojechać na ten turniej, który współorganizować będą w 2026 roku Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk. Powiększona do 48 drużyn sugeruje swoim kształtem, że Polska absolutnie nie ma prawa tam nie wystąpić.

Szkocja i jej toporny futbol

Szkocja nigdy nie przeskoczyła pewnego poziomu. Jeśli już grała na wielkich imprezach rangi mistrzostw świata czy Europy, to nigdy nie wychodziła z grupy. Styl gry „The Tartan Army” od lat się nie zmienia, ale przed meczem z Polską cel mają oni bardzo podobny.

Podopieczni Steve’a Clarke’a sensacyjną wygraną nad Chorwacją dali sobie jeszcze szanse na pozostanie w dywizji A, a nawet paradoksalnie mają jeszcze matematyczne szanse na awans do ćwierćfinału. Stałoby się tak, gdyby pokonali Polskę, a Chorwacja przegrałaby wysokim stosunkiem z Portugalią. Ten scenariusz patrząc naszej perspektywy niestety, ale jest możliwy.

Steve Clarke, trener Szkotów od 2019 roku, opracował nową strategię, która doskonale pasuje do ich drużyny narodowej. Szkoci od pewnego czasu szybko wymieniają krótkie podania, nie rezygnując przy tym z długich piłek i dośrodkowań na rosłych napastników. Do niedawna grali w systemie 3-5-2, lecz obecnie preferują 4-2-3-1. Mają przynajmniej ugruntowany kręgosłup pierwszej jedenastki. Tworzą go głównie 42-letni bramkarz Craig Gordon, defensorzy Andy Robertson, Grant Hanley i Anthony Ralston, pomocnicy Scott McTominay oraz Billy Gilmour, a także napastnik Lyndon Dykes.

Ważnym graczem jest też John McGinn. Gracz Aston Villi z Chorwacją strzelił jedynego gola w meczu, ale zagrał bardzo słabo na EURO 2024. W klubie również po powrocie z kontuzji spisywał się średnio. Konsekwencją było posadzenie na ławce przeciwko „Hrvatskiej”, odpłacił się jednak golem po wejściu na murawę. Prawdopodobnie zagra więc przeciwko nam od pierwszych minut.

Ciekawostka – Szkoci przegrali pięć z ostatnich siedmiu wyjazdowych meczów w Lidze Narodów. Statystyki nie grają, choć to już przynajmniej na papierze stawia ich na straconej pozycji. Co prawda jako jedna z niewielu nacji, w 2014 roku wygrali w Polsce na Stadionie Narodowym, ale powtórzenie tego wyniku wydaje się bardzo trudnym zadaniem – tym bardziej, że tamto starcie było meczem towarzyskim. Cóż, można powiedzieć, że zarówno przed nami, jak i przed Szkodami mecz „o wszystko”. Mimo że Liga Narodów cieszy się średnim prestiżem, to powinno być wieczorem na murawie gorąco.

Fot. PressFocus