Reprezentant Polski obiektem drwin we Włoszech: „Dramat”

24.11.2024

Reprezentant Polski – Filip Marchwiński nie ma najlepszej prasy we Włoszech. Wychowanek Lecha Poznań w nowym otoczeniu nie radzi sobie zbyt dobrze. W Serie A wystąpił raz, w Pucharze Włoch dwa razy, ale jak tłumaczy komentator Eleven Sports Piotr Dumanowski – na zmianę stanu rzeczy się nie zapowiada.

Polski piłkarz wyśmiewany

Filip Marchwiński do Lecce trafił latem z „Kolejorza”. Od lat uważany był za kolejny wielki talent z akademii Lecha, jednak poza chwilowymi zrywami nie potrafił tego udowodnić nawet w Ekstraklasie. Mimo to, włoskie Lecce zdecydowało się na sprowadzenie 22-letniego ofensywnego pomocnika do siebie.

Polak rzeczywiście – zadebiutował w pierwszej kolejce sezonu Serie A przeciwko Atalancie Bergamo. Pojawił się na boisku w 76. minucie kiedy jego zespół przegrywał 0:4 zmieniając defensywnego pomocnika Ylbera Ramadaniego. Tydzień wcześniej otrzymał 30 minut w meczu Pucharu Włoch przeciwko Mantovie, a kilka dni po debiucie w Serie A wybiegł w wyjściowej jedenastce na mecz Pucharu Włoch z drugoligowym Sassuolo. Spisał się fatalnie.

Marchwiński zdołał strzelić dwa gole w sparingu z Niceą w sierpniu, co szybko podchwyciła włoska prasa, sugerując, że może to być zapowiedź czegoś większego. Niestety, skończyło się na zaledwie kwadransie w pierwszej kolejce Serie A przeciwko Atalancie. Nie ma nawet sytuacji, w której Marchwiński się rozgrzewa, by być gotowym do wejścia na boisko. Gdy dostał szansę w Pucharze Włoch przeciwko drużynie z Serie B, był jednym z najgorszych zawodników na murawie. Totalnie nie radzi sobie w jednym z najsłabszych zespołów Serie A. – powiedział komentator Eleven Sports Piotr Dumanowski.

Później usiadł na ławce, w międzyczasie doznał urazu i wylądował na trybunach. Niestety, perspektyw na zmianę swojej pozycji w klubie zbyt wielkich Filip Marchwiński nie ma.

Filip Marchwiński został „memem”

Niestety, dwukrotny reprezentant Polski stał się obiektem kpin i żartów wśród kibiców włoskiego futbolu – zwłaszcza tych bliżej związanych z Lecce. Ci milsi zgadzają się oni ze słowami trenera, który twierdzi, że Filip Marchwiński nie jest gotowy do gry na poziomie Serie A. Z kolei bardziej niemili sympatycy stworzyli z niego mema, chociażby zadając żartobliwe pytania na jego temat. Oto przykłady:

– Nie opuszczę sali prasowej bez choćby jednego żartu o Marchwińskim.

– Chłopak obiektywnie ma ograniczenia fizyczne: w środku pola potrafi łatwo polecieć. 

– Wyobrażam sobie Marchwińskiego grającego jak Kaka.

Są nawet i tacy, którzy żartują (albo i nie), że były zawodnik Lecha Poznań symulował kontuzję i „magicznie ozdrowiał” po zwolnieniu dotychczasowego szkoleniowca, którym był Luca Gotti:

– Dwukrotnie widziałem Marchwińskiego na trybunach. Zawsze dobrze chodził (nie ma to większego znaczenia). Zainteresowanie meczem zerowe. Do naszych celów, nic. Podczas trudnych faz śmiał się z dwójką swoich przyjaciół. Łagodna, długa kontuzja, która znika po pierwszej sesji treningowej. Nie wierzę w to.

Marchwinski i Hasa nagle, zaraz po przybyciu Giampaolo, przenoszą się z ośrodka opieki długoterminowej do pracy w grupie. Nie wiemy, czy Giampaolo jest dobrym trenerem, ale przynajmniej mamy pewność, że potrafi czynić cuda

Znajdują się również tacy, którzy wciąż wierzą, że reprezentant Polski odpali pod wodzą Marco Giampaolo. Mowa przecież o najdroższym nabytku tego lata (3 miliony euro) oraz jednym z dziesięciu najdroższych piłkarzy w historii klubu.

fot. Press Focus