Co za mecz 1/8 finału Pucharu Polski! Śląsk Wrocław pokonany, w Gliwicach szał radości
Z niewiadomych przyczyn hit środy z meczami 1/8 finału Pucharu Polski odbył się już o godzinie 15:00. Na opustoszałej Tarczyński Arena zmierzyły się z sobą dwa zespoły występujące na co dzień w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy – Śląsk Wrocław i Piast Gliwice. Ostatecznie w starciu dwóch ekip z południa Polski po serii rzutów karnych zwyciężyła ekipa Piasta Gliwice.
Aktywny początek
W pierwszych fragmentach spotkania zdecydowanie nie wiało nudą. Oba zespoły podeszły do meczu z ofensywnymi zamiarami, co najbardziej widoczne było przy okazji szybkich kontr zarówno Śląska, jak i Piasta.
Po kilku naprawdę bardzo dobrych interwencjach bramkarzy wreszcie padł gol na 1:0. Na prowadzenie wyszli bowiem goście, a zdobywcą bramki okazał się być hiszpański obrońca – Miguelito. Na początku zawodnicy Śląska byli przekonani, że po strzale piłkarza Piasta futbolówka nie przekroczyła linii całym obwodem, natomiast powtórka potwierdziła decyzję sędziego Patryka Gryckiewicza.
Piast Gliwice obejmuje prowadzenie w meczu z Śląskiem Wrocław ⚽️
🔴 📲 OGLĄDAJ #ŚLĄPIA ▶ https://t.co/ZONSuGn40G pic.twitter.com/OyvHN7jTP7
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 3, 2024
Po chwili zespół Piasta znowu zagroził bramce Tomasza Loski z rzutu rożnego, lecz tym razem strzał Jorge Felixa wylądował w rękach bramkarza zespołu WKS-u. Napór gości nie ustawał praktycznie do końca pierwszej połowy, a w 38. minucie spotkania znakomitą sytuację w polu karnym wypracował sobie Michał Chrapek. Pomocnik Piasta z bliskiej odległości nie uderzył jednak czysto i ostatecznie piłka znalazła się w rękach wspominanego już Loski.
Śląsk także próbował atakować, natomiast wszelkie próby Wrocławian najczęściej kończyły się stratą lub… spalonym. Defensywa Piasta Gliwice kapitalnie opanowała sztukę pułapki ofsajdowej, w którą kilkukrotnie wpadli piłkarze Śląska. Jedyną dobrą okazją podopieczni Michała Hetela stworzyli sobie w 42. minucie, kiedy to po szybkim i niesygnalizowanym dośrodkowaniu strzał próbował oddać Arnau Ortiz. Z szansy Hiszpana nie wynikło jednak nic poważnego i pierwsza część spotkania zakończyła się rezultatem 1:0 dla Piasta.
Czas zweryfikował Żukowskiego?
W meczu z Piastem trener Śląska po raz kolejny zdecydował się usadowić Mateusza Żukowskiego na pozycji napastnika. W ostatnich tygodniach nominalny lewy obrońca (!) występował już „na szpicy” i na tej nieoczywistej jak na niego pozycji prezentował się całkiem nieźle.
🗣️@DukatMateusz: W przypadku ostatniego występu Mateusza Żukowskiego możemy przytoczyć znane przysłowie – jeśli coś jest głupie i działa to nie jest głupie. Żukowski ostatni mecz na "9-tce" zagrał kilka lat temu, a z dobrze radzącą sobie obroną Jagiellonii rozegrał dobre zawody pic.twitter.com/JYNDhNH1kN
— SuperESA podcast (@SuperESApodcast) November 29, 2024
Tym razem jednak Żukowski nie grał dobrego meczu, czego najlepszym zwieńczeniem była zmarnowana okazja już w 46. minucie. Zawodnik Śląska znalazł się bowiem w – wydawałoby się prostej – sytuacji „oko w oko” z Karolem Szymańskim. Napastnik (a może jednak bardziej obrońca?) zupełnie zmarnował otrzymaną szansę i uderzył o wiele ponad bramkę Piasta.
Śmiało można stwierdzić, że Żukowski najchętniej zapomniałby o swoim występie przeciwko Piastowi. 23-latek długimi fragmentami grał bowiem w dość „drewniany” sposób i sprawiał generalne słabe wrażenie.
Żukowski nie będzie obrońcą, bo nie umie bronić. Pomocnikiem też, bo kiepsko dogrywa.
Napastnikiem raczej też nie, skoro nie umie strzelać w bramkę… #ŚLĄPIA
— Łukasz (@lukaszgrzw) December 3, 2024
Spokój sędziego popłaca
W 57. minucie spotkania gola na 2:0 strzelił zespół Piasta Gliwice. Tym razem piłkę do siatki rywala wpakował Michał Chrapek, który popisał się dobrym refleksem przy dobitce z kilkunastu metrów.
Po bramce sędzia Gryckiewicz od razu w charakterystyczny sposób chwycił za słuchawkę i zaczął komunikować się z wozem VAR. Analiza dotycząca gola trwała dość długo (ponad trzy minuty), a wszystko ze względu na to, że patrzono na całą, dość długą akcję włącznie z ewentualnymi niepoprawnościami dotyczącymi… wykonania rzutu z autu.
Po wspomnianych trzech minutach decyzja Gryckiewicza była jasna, a VAR dopatrzył się minimalnego, wręcz centymetrowego spalonego Fabiana Piaseckiego, po którego uderzeniu piłkę dobijał niedoszły strzelec, czyli Chrapek. W tym miejscu warto pochwalić sędziego, który pokazał duże doświadczenie oraz przede wszystkim spokój. Wydaje się bowiem, że to właśnie brak opanowania jest jedną z największych wad wielu, nawet tych bardziej „medialnych” arbitrów.
Spalony#ŚLĄPIA https://t.co/Xer6bTH8U5 pic.twitter.com/agX84cD3pb
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) December 3, 2024
Chwilę później (72. minuta) sędzia główny znów miał sporo roboty, bowiem przez drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał pomocnik Piasta – Tihomir Kostadinov. Macedończyk zupełnie bezsensownie brutalnie sfaulował rywala. O słuszności wyrzucenia Kostadinova niech świadczy fakt, że sam zainteresowany… zbytnio nie protestował i pokornie udał się do szatni.
Upragnione wyrównanie
Po tym, jak Śląsk zaczął grać w przewadze ofensywna inicjatywa siłą rzeczy spoczywała w rękach gospodarzy. Zadość stała się w samej końcówce meczu – dokładnie w 86. minucie, kiedy to gola wyrównującego po małym zamieszaniu w polu karnym strzelił Piotr Samiec-Talar.
🔥Piotr Samiec-Talar z bramką w meczu Śląsk Wrocław – Piast Gliwice ⚽️👏🏻
Gratulacje!💪🏻#BMGSPORT #razemdocelu #PucharPolski #SamiecTalar pic.twitter.com/MnnQ95thjp
— BMG-SPORT (@_bmg_sport) December 3, 2024
Ostatnie fragmenty spotkania tym bardziej należały do gospodarzy – kilkukrotnie to właśnie piłkarze Śląska Wrocław byli bliscy przechylenia szali na swoją korzyść jeszcze w regulaminowych dziewięćdziesięciu minutach. A tak, kibice zgromadzeni na Tarczyński Arena otrzymali dodatkowe trzydzieści minut gry.
Dogrywka niczego nie rozstrzygnęła
W pierwszej połowie dogrywki działo się dość sporo, a sytuacje stwarzał sobie zarówno Śląsk, jak i Piast. Najbliżej strzelenia gola na 2:1 był zmiennik w zespole gości – Filip Karbowy. Piłkarz Piasta uderzył groźnie z rzutu wolnego, natomiast piłka minimalnie przeleciała nad bramką Tomasza Loski.
Swoje okazję rzecz jasna miał także zespół Śląska, natomiast nie były one aż tak groźne jak te w wykonaniu gości. Akcje zespołu z Dolnego Śląska skupiały się bowiem raczej na mozolnym rozgrywaniu ataków pozycyjnych i spokojnym wypracowywaniu sobie szans.
Druga część dogrywki nie była już jednak tak atrakcyjna jak pierwsza. Obie ekipy bały się zbytnio zaryzykować i przede wszystkim odkryć, co mogłoby sprowokować jakiś mały, ale jednocześnie niewybaczalny błąd. W okolicach 117. minuty meczu do głosu doszedł zespół Śląska, który po sekwencji złego ustawiania się obrony Piasta stworzył sobie groźną sytuację w polu karnym rywala. Piłki meczowej nie wykorzystał jednak Mateusz Żukowski. Napastnik WKS-u minął się z piłką i z całej siły „przeciął” powietrze.
Dużo zamieszania, sporo ofiarności, ale ostatecznie piłka w rękach Karola Szymańskiego.
___
117' #ŚLĄPIA 1:1 #PucharPolski 🏆— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) December 3, 2024
Ostatecznie więc ćwierćfinalistę z tej pary wyłonić miały rzuty karne.
PIERWSZA SERIA – Peter Pokorny pewnym strzałem w górne rejony pokonał Karola Szymańskiego. Andreas Katsantonis z Piasta także trafił.
DRUGA SERIA – Zimna krew Petkova – uderzenie w lewy dolny róg i gol. Śląskowi fatalnie odpowiedział Miłosz Szczepański – Tomasz Loska obronił strzał zawodnika Piasta!
TRZECIA SERIA – Mateusz Żukowski tym razem nie zawiódł. Pewny, silny strzał i gospodarze utrzymali prowadzenie. Karbowy także wytrzymałe ciśnienie i dał tlen Piastowi.
CZWARTA SERIA – Baluta nie trafił – Konrad Szymański popisał się wspaniałą robinsonadą. Tymczasem Tomasz Mokwa pewnie wyrównał i stan rywalizacji wrócił do „punktu zero” – 3:3.
PIĄTA SERIA – Musiolik pokonał Szymańskiego, a po chwili… bramkarz Piasta sam podszedł do „jedenastki” i trafił!
SZÓSTA SERIA – Yegor Sharabura się nie pomylił, podobnie jak reprezentant gliwiczan – Marcin Rosołek.
SIÓDMA SERIA – Aleksander Paluszek pewnie. Miguelito również wytrzymał presję. Wynik – 6:6.
ÓSMA SERIA – Samiec-Talar trafił do siatki, Igor Drapiński również – 7:7.
DZIEWIĄTA SERIA – ŁUKASZ GERSENSTEIN SIĘ POMYLIŁ. Strzał nad bramką! Jakub Czerwiński (który nie może grać w lidze z powodu zawieszenia) zachował natomiast zimną krew i zamknął mecz. 8:7. Piast Gliwice w ćwierćfinale Pucharu Polski!
fot. PressFocus