Socca: Polska stoczyła niesamowity bój w osłabieniu, lecz odpadła po karnych…

Napisane przez Mariusz Orłowski, 06 grudnia 2024
Socca: Polska odpadła w ćwierćfinale

Polska odpadła w ćwierćfinale mistrzostw świata w socca, ale w spotkaniu z Rumunią dokonała rzeczy niemożliwej. Praktycznie przez cały mecz nasi zawodnicy grali o jednego mniej po czerwonej kartce Bartłomieja Piórkowskiego. Polska zrobiła coś niesamowitego, niewyobrażalnego. Norbert Jaszczak strzelił dwa gole w doliczonym czasie gry, doprowadził do stanu 3:3 i rzutów karnych. Tam, niestety, „Biało-czerwoni” byli nieskuteczni i odpadli. 

Polska jednym z faworytów MŚ w socca

Polska spisywała się jak na jednego z faworytów przystało. Przeszła jak burza przez fazę grupową mistrzostw świata w socca. Pokonała Francję, Haiti, Turcję oraz Pakistan, a jej bilans bramkowy wyniósł 17:3. Później także sprawiła gigantyczne lanie wcale nie tak słabemu Egiptowi. Polacy objęli prowadzenie już po… 38 sekundach. Najpierw strzał Bartłomieja Piórkowskiego obronił bramkarz, ale piłka trafiła akurat pod nogi Bartłomieja Dębickiego.

Polska zmiażdżyła rywali z Afryki. Egipcjanie praktycznie nie istnieli. Bartłomiej Dębicki trafił po raz drugi i podwyższył prowadzenie na 2:0. Polacy strzelili jeszcze dwa gole do przerwy, a świetną indywidualną akcję przeprowadził Norbert Jaszczak – jedna z gwiazd tego turnieju. W drugiej połowie nasi zawodnicy dołożyli jeszcze dwie bramki i bardzo pewnie zwyciężyli 6:0. W starciu z Rumunami byli więc faworytami, a mecz trzeba było rozegrać w ten sam dzień – kilka godzin później.

Piórkowski błysnął głupotą

Bartłomiej Piórkowski osłabił polską drużynę już w czwartej minucie, ponieważ… w walce o piłkę zupełnie bezsensownie uderzył przeciwnika łokciem w twarz. Co to oznaczało? Ano dramatyczną sytuację – taką, że Polacy już do końca meczu zmuszeni byli grać o jednego mniej. Również i w socca można obejrzeć wszystko w powtórce, bo sędzia z boiska tej sytuacji nie widział. Tak też się stało, trwało dobre dwie minuty i arbiter wyrzucił z boiska Polaka. Naszych piłkarzy czekał niemal cały mecz w osłabieniu, a… spróbujcie sobie pograć na orliku o jednego mniej przez 40 minut…

Rumuni wykorzystywali przewagę jednego rywala i budowali zamek wokół polskiego pola karnego. Zbyt długo nie udało się Polakom utrzymać bezbramkowego rezultatu. Radu Burciu położył na trawie Elsnera, a potem uderzył z „czuba” akurat pomiędzy nogami Kucharskiego i dał Rumunom prowadzenie. Zawodnicy mieli duże problemy z przyczepnością z powodu eksploatacji boiska, w końcu mundial był tu grany od rana. Krzysztof Elsner postanowił więc zmienić buty.

Po naszej stronie grę na siebie próbował brać Norbert Jaszczak, szukał indywidualnych akcji i omal nie doprowadził do wyrównania mocnym strzałem. Później także miał groźną kontrę, lecz próbując mijać bramkarza za bardzo się wypędził w bok. W 13. minucie jednak kiwnął przeciwnika na lewej stronie, zszedł do środka i zdobył bramkę po pięknej indywidualnej akcji. Polska wyrównała w osłabieniu!

Cały czas to Rumuni dominowali. Doskonałą sytuację z bliska zmarnował Paul Isac. Otrzymał doskonałego no look pasa od kolegi, ale nie trafił z woleja praktycznie z metra. Polacy liczyli głównie na… spryt i zagapienie się rywali. Chociażby Stanecki próbował długimi zagraniami uruchamiać któregoś z kolegów. „Biało-Czerwoni” nieźle bronili. Na szczęście Rumuni nie umieli za specjalnie wykorzystać przewagi. To nie jest żadna z potęg, a ekipa nawet niżej sklasyfikowana niż Egipt. Ten ćwierćfinał to już był dla nich największy sukces w historii.

Misja? Obronić wynik

Celem Polaków była szczelna defensywa i liczenie na błysk geniuszu Norberta Jaszczaka. W jednej z akcji poszedł na przebój… przeciwko trzem rywalom i nawet nie stracił piłki. Kluczem u Polaków musiała być zwarta obrona. Paul Isac zmarnował kolejną doskonałą szansę z metra w 26. minucie. Nikt nie pilnował go przy słupku, jednak otrzymał zbyt mocną piłkę i jej nie „nakrył”. Polacy dzielnie się trzymali, a Rumuni… trochę nieumiejętnie wykonywali zmiany, zajeżdżając trochę pierwszy skład. Jak Adrian Panzaru schodził z boiska, to oddychał rękawami.

Po 30. minucie Rumuni trochę przyspieszyli. Adrian Stanecki uchronił nas po strzale George’a Agache’a, dobrze pilnując bliższego słupka, ale już po uderzeniu Vincente Tomy mu się nie udało. Rumun celnie uderzył z dalszej odległości, a Stanecki wystawił nogę, lecz tego nie obronił. Być może myślał, że zablokuje ten strzał stojący przed nim Kamil Kucharski, ale tak się nie stało. Niestety był to dość prosty do obrony strzał. Polacy znów próbowali błyskawicznej odpowiedzi. Niewiele brakło Adrianowi Mierzejewskiemu…

Jaszczak jest niesamowity!!!

Na cztery minuty przed końcem trener Klaudiusz Hirsch postanowił wycofać golkipera i wprowadzić tzw. „lotnego”, którym stał się Kucharski. Po kilku wymienionych podaniach spróbował uderzyć Elsner, lecz obronił to rumuński bramkarz. Sędzia też „dołożył” swoje, kiedy potknął się zawodnik rumuński, Mierzejewski przejął piłkę, a arbiter odgwizdał faul… Polacy wściekli się przy ławce rezerwowych, a Dębicki otrzymał żółtą kartkę i musieliśmy grać w czterech na sześciu. To musiało się skończyć golem… i skończyło. Mieliśmy 1:3.

Pod koniec jeszcze fenomenalną paradą popisał się rumuński golkiper Samoila Alexandru. W doliczonym czasie Norbert Jaszczak zrobił coś spektakularnego, niesamowitego, niewyobrażalnego. Jeszcze w 41. minucie przegrywaliśmy 1:3. To był już czas doliczony. Jaszczak strzelił dwa gole praktycznie w minutę, a cała polska ławka rezerwowych oszalała. Rumuni nie mieli już czasu na odpowiedź. Co to oznaczało? Rzuty karne! W socca są to trzy serie wykonywane jako… sam na sam z bramkarzem od połowy boiska.

NORBERT JASZCZAK – Niestety, wydawało się, że pięknie położył bramkarza na zamach, ale później… poślizgnął się i strzelił zbyt lekko.

MURESAN CATALIN – Pewnie w pierwsze tempo, bez położenia bramkarza uderzył precyzyjnie w swoje prawo. 1:0.

DAWID LINCA – Bez pomysłu. Drobił, drobił, drobił, ale nie był w stanie położyć golkipera. Kończył się czas i kopnął w niego. Mógł jeszcze dobijać, lecz nie trafił.

IOSUA BOCHIS – Ładnie poszedł do lewej nogi, położył Staneckiego i trafił do pustej, a to oznaczało 2:0 i koniec…

Fot. screen TVP Sport

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)