Szymon Marciniak poprowadzi hitowe starcie w Lidze Mistrzów
Szymon Marciniak mimo wielu już osiągnięć ciągle ma wysokie notowania w UEFA. Polak właśnie został wyznaczony do posędziowania hitowego starcia w najbliższej kolejce Ligi Mistrzów. Tym razem 43-latek będzie rozjemcą w starciu Atalanty z Realem Madryt. Wszystko to po wielu głosach krytyki w ostatnich dniach, dokładniej mówiąc po ostatnim meczu Górnik Zabrze – Lech Poznań, w którym płocczanin nie ustrzegł się pomyłek.
Szymon Marciniak wraca do Ligi Mistrzów
Szymon Marciniak ma bardzo spokojny sezon. Na razie poprowadził 17 spotkań, a większość z nich w rozgrywkach naszej Ekstraklasy. Natomiast w rozgrywkach europejskich, sędziował tylko trzy razy. Taki bilans jest spowodowany urazem, jakiego Polak doznał jesienią.
Marciniak miał prowadzić np. mecz Liverpoolu z Milanem w październiku w Champions League. Ostatecznie do tego nie doszło, gdyż na jednym z treningów doznał kontuzji mięśniowej. 43-latek przetrwał ten moment i teraz wraca powoli do gry. UEFA wyznaczyła go do poprowadzenia hitu w najbliższej 6. kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Będzie to mecz Atalanty z Realem Madryt. Dla Marciniaka to będzie trzecie spotkanie w fazie ligowej w tym sezonie. Wcześniej prowadził starcia PSG z Atletico oraz Sportingu z Arsenalem.
🚨 OFFICIAL: Szymon Marciniak is the referee for Atalanta vs Real Madrid on Tuesday.
The last time was against Bayern at the Bernabéu last season. pic.twitter.com/CsfbEzEYBU
— Madrid Xtra (@MadridXtra) December 8, 2024
Polak ostatni raz prowadził spotkanie Realu Madryt w zeszłym sezonie, gdy ten mierzył się z Bayernem w rewanżowym starciu półfinałowym Champions League. Szymon Marciniak nie miał jeszcze okazji poprowadzić meczu z udziałem Atalanty. Wraz z 43-latkiem do Bergamo udadzą się asystenci Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik oraz sędzia techniczny Karol Arys.
Ten mecz to może być rewanż „La Dei” za ostatni Superpuchar Europy. Wówczas na Stadionie Narodowym lepszy okazał się Real Madryt, który wygrał to spotkanie 2:0. Wtedy to w oficjalnym debiucie bramkę dla „Królewskich” zdobył Kylian Mbappe.
Patrząc na obecne położenie obu zespołów, ten mecz może wyglądać zupełnie inaczej. „Królewscy” radzą sobie słabo nie tylko w Lidze Mistrzów. Zajmują dopiero 24. miejsce w tabeli, więc są w diametralnie różnej pozycji co podopieczni Gian Piero Gasperiniego, którzy nie przegrali jeszcze meczu w tej edycji i są już bardzo blisko awansu do 1/8 finału.
Oby tym razem Szymon Marciniak dobrze się pokazał. Dlaczego? Po ostatniej kolejce PKO BP Ekstraklasy nie brakuje wokół jego decyzji kontrowersji po meczu Górnik Zabrze – Lech Poznań.
Nawet on potrafi się mylić
Szymon Marciniak ma bardzo bogate sędziowskie CV. Był już rozjemcą m.in. w finale mistrzostw świata, Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata. W ostatnim finale EURO 2024 pełnił rolę arbitra technicznego. Również na naszym lokalnym podwórku posędziował już wiele ważnych spotkań. Z racji na wybitne w skali krajowej osiągnięcia, wielu przyznało mu już miano najlepszego arbitra świata. Nikt nie jest jednak nieomylny. To pokazało starcie w ostatniej kolejce PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem Zabrze a Lechem Poznań.
43-latek wraz ze swoim zespołem tym razem po meczu mógł usłyszeć więcej głosów krytyki niż pochwał, także w swoim kierunku. Wszystko przez akcję z 59. minuty, gdy Szymon Marciniak napomniał gracza gospodarzy Rafała Janickiego ponownie żółtą kartką i po chwili pokazał mu kartkę czerwoną. Ekspert TVP Sport i były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski twierdzi, że to była błędna decyzja.
Czy Rafał Janicki uderzył Afonso Sousę w taki sposób, że zasłużył na drugą żółtą kartkę – to największa kontrowersja piątkowego meczu Górnika Zabrze z Lechem Poznań.
Więcej na ten temat w artykule na @sport_tvppl. https://t.co/21vY4b4rEu— Rafał Rostkowski (@RafalRostkowski) December 7, 2024
Mowa o walce o piłkę pomiędzy Rafałem Janickim a Afonso Sousą. Szymon Marciniak uznał, że Janicki uderzył rywala. Powtórki telewizyjne pokazały, że nie widać na nich żadnego uderzenia. Sousa próbował zasugerować je sędziom – uderzenie Janickiego ręką w okolice klatki piersiowej rywala wygląda zdecydowanie na bardziej nieostrożne niż nierozważne. Rafał Rostkowski twierdzi, że kartkę powinien dostać gracz Lecha, a nie Górnika.
Fot. PressFocus