To już koniec. Jesus Navas oficjalnie zagrał ostatni mecz

Napisane przez Krzysztof Małek, 22 grudnia 2024
Jesus Navas

Jesus Navas oficjalnie zakończył karierę jako piłkarz. 39-latek przed tygodniem pożegnał się z fanami Sevilli na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Z kolei w niedzielne popołudnie, po raz ostatni zagrał ze swoim klubem przeciwko Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. Jeszcze przed tym meczem doczekał się specjalnego pożegnania ze strony gospodarzy. Hiszpan to legendarna postać „Los Nervionenses” dla których rozegrał aż 704 mecze. Będzie go brakować nie tylko w tym klubie, ale ogólnie w hiszpańskim futbolu. 

Jesus Navas – legenda Sevilli, kapitan

Jesus Navas, wychowanek Sevilli, zadebiutował w pierwszym zespole w wieku 18 lat podczas meczu La Liga przeciwko Espanyolowi. Na początku swojej kariery występował jako prawoskrzydłowy, ponieważ prawa strona obrony była wówczas zarezerwowana dla Sergio Ramosa. Navas wyróżniał się przede wszystkim niezwykłą szybkością, która przez lata była jednym z jego największych atutów, pozwalając mu skutecznie grać na wyższych pozycjach boiska.

39-letni Jesus Navas z każdym tygodniem rozwijał swoje umiejętności w Sevilli, w dużej mierze dzięki Juande Ramosowi, byłemu szkoleniowcowi klubu. To właśnie Juande Ramos zdecydował się przesunąć Navasa na prawą obronę po odejściu Sergio Ramosa do Realu Madryt w 2005 roku. Ten ruch okazał się kluczowy, zapewniając Sevilli stabilność na prawej stronie obrony na wiele lat.

Kiedy myślisz o Sevilli, od razu przychodzi na myśl Jesus Navas. To piłkarz, który mimo czteroletniego wyjazdu do Anglii zawsze pozostał wierny swojemu klubowi. Przez lata z dumą nosił opaskę kapitańską, a jego przywiązanie do barw klubowych uczyniło go symbolem drużyny. Navas rozegrał dla klubu rekordowe 704 mecze, co na zawsze zapisało go w historii jako jedną z największych legend Sevilli. W nich zanotował 39 bramek i aż 119 asyst. Nikt absolutnie nie jest w stanie się zbliżyć w najbliższej przyszłości do takich liczb. Po ostatnim meczu domowym Jesus Navas postanowił podarować klubowi opaskę kapitana oraz koszulkę w jakiej rozegrał mecz przeciwko Celcie Vigo.

Jesus Navas to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii Sevilli. Przez lata zdobył dwa Puchary Króla, Superpuchar Hiszpanii, cztery trofea Ligi Europy oraz dwa Superpuchary Europy. Mimo imponującej kolekcji trofeów, pewnym niedosytem pozostaje brak mistrzostwa Hiszpanii. Sevilla w swojej historii zdobyła tytuł mistrzowski tylko raz, w 1946 roku, a z Navasem w składzie dwukrotnie kończyła sezon na trzecim miejscu.

Wyjazd do Anglii – epizody depresyjne

Jesus Navas dzięki swojej wszechstronności jako prawy defensor zapracował sobie na transfer do Manchesteru City w 2013 roku. Za Hiszpana „Obywatele” wówczas wyłożyli 20 milionów euro. Na obecne czasy to była śmieszna kwota, tym bardziej że klub był już wówczas pod rządami arabskich szejków, którzy zasłynęli już niejednokrotnie z wydawania ogromnych kwot na wzmocnienia.

Po czasie dowiedzieliśmy się, że Jesus Navas nie chciał wyjeżdżać nie tylko z kraju, ale też z miasta Sewilla. To miejsce było jego strefą komfortu. Czuwał często zakłopotanie nawet będąc 100 kilometrów od domu. By 39-latek czuł się pewniej, do Anglii wyjechał wraz z nim jego brat Marco. Co ciekawe, to właśnie on nie wytrzymał tam pół roku, a także był piłkarzem. W Anglii w barwach czwarto ligowego Bury zagrał tylko trzy mecze.

Przez cały swój pobyt w Anglii Jesus Navas mierzył się z zaburzeniami lękowymi i tęsknotą za domem. Mimo to radził sobie całkiem nieźle w Manchesterze City, z którym to już w pierwszym sezonie sięgnął po mistrzostwo Anglii. Do tego dołożył także dwa puchary EFL Cup. W sumie dla „The Citizens” rozegrał 183 mecze, w których zanotował osiem bramek i 35 asyst.

Tęsknota za domem okazała się silniejsza, dlatego w 2017 roku Jesus Navas zdecydował się wrócić do Sevilli. Nie zważał na to, że klub stracił wówczas status czołowej siły w Primera División. Spędził tam kolejne siedem lat, nie żałując ani chwili na stadionie Ramón Sánchez Pizjuán, który na zawsze pozostał jego domem.

Utytułowany reprezentant

W reprezentacji Hiszpanii Jesus Navas nie odgrywał tak kluczowej roli jak w Sevilli. Najczęściej pełnił rolę zmiennika dla takich zawodników jak Sergio Ramos, Alvaro Arbeloa czy Dani Carvajal, mimo że w klubie regularnie grał jeszcze jako skrzydłowy. Mimo ograniczonych szans na grę, zawsze dawał z siebie maksimum, gdy pojawiał się na boisku.

Jesus Navas zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii w 2009 roku podczas meczu towarzyskiego z Argentyną. Swojego pierwszego gola dla kadry strzelił rok później w sparingu przeciwko Korei Południowej. Ówczesny selekcjoner Vicente del Bosque powołał go na mundial w RPA w 2010 roku, choć jego obecność na turnieju nie była pewna ze względu na epizody lękowe, które towarzyszyły mu przez całą karierę.

Na samym mundialu Navas odegrał jednak istotną rolę. Wystąpił w trzech meczach, w tym przez 60 minut w finale przeciwko Holandii. Miał szansę na zdobycie bramki w 100. minucie finału, gdy po dynamicznym rajdzie prawą stroną boiska oddał strzał, który trafił w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Maartena Stekelenburga. Wcześniej, w fazie grupowej, zanotował asystę przy golu Davida Villi w meczu z Hondurasem, który Hiszpania wygrała 2:0.

Navas pojechał także na EURO 2012 organizowane przez Polskę i Ukrainę. Tam mimo będąc zmiennikiem Alvaro Arbeloi, dalej był ważnym zawodnikiem „La Roja”. Wystąpił w trzech meczach. Przeciwko Chorwacji w fazie grupowej strzelił nawet bramkę. Po tym turnieju Jesus Navas stał się kolejnym piłkarzem, który zdobył w swej karierze mistrzostwo Świata i Europy.

Jesus Navas znalazł się jeszcze w kadrze na Puchar Konfederacji w 2013 roku, ale z czasem wypadł z reprezentacji na wiele lat. Dość niespodziewanie powrócił w 2019 roku podczas eliminacji do EURO 2020. Tymczasowy selekcjoner Hiszpanii, Roberto Moreno, regularnie dawał wychowankowi Sevilli szanse na grę, doceniając jego doświadczenie i wszechstronność. Jednak po objęciu funkcji trenera przez Luisa Enrique, Navas przestał być brany pod uwagę i znów znalazł się poza kadrą narodową.

Kolejny niespodziewany powrót do reprezentacji Jesus Navas zaliczył już za kadencji Luisa de la Fuente. Ten powołał go na finałowe rozgrywki w Lidze Narodów w 2023 roku. Hiszpanie wygrali te rozgrywki, a Navas sięgnął po kolejne w swej karierze trofeum z reprezentacją. 39-latek mimo upływu czasu nie tracił miejsca w tej kadrze. Luis de la Fuente powołał go również na ostatnie EURO 2024. Jesus Navas w Niemczech rozegrał trzy mecze. Przeciwko Albanii na koniec fazy grupowej był również kapitanem i rozegrał całe spotkanie. Po zwycięstwie w turnieju z reprezentacją Hiszpanii, Navas zakończył swoją bogatą reprezentacyjną karierę.

Problemy zdrowotne i koniec kariery

W połowie września Jesus Navas poinformował, że wraz z końcem 2024 roku zakończy piłkarską karierę. Na taką decyzję piłkarza wpłynęły ogromne problemy zdrowotne z biodrem, z jakim nie mógł już sobie od dawna poradzić.

39-latek udzielając wywiadu we wrześniu dla radia „Canal Sur” mówił o tym, co wpłynęło na taką decyzję: – Moje życie to piłka nożna, wiem, że będzie to bardzo trudne. Podjąłem tę decyzję, ponieważ jest to kwestia fizyczna. Wszyscy mnie znacie, lubię uprawiać sport, ale z czasem staje się to coraz bardziej skomplikowane i nie chcę, aby jutro móc bawić się z moimi dziećmi. Każdego dnia jestem w takiej sytuacji, ale jestem rzucany przez tego, który nie może już tego znieść. Nie mogę już tego znieść, zdecydowałem. Jestem w takiej sytuacji od czterech lat. Jest to bolesne, staje się coraz bardziej, coraz bardziej ciągłe, bardziej intensywne. To skomplikowane, kiedy ukończysz grę i nie jesteś w stanie chodzić przez dwa lub trzy dni. Dla mnie to było bardzo duże wyzwanie przez te pół roku. Chciałem być z zespołem. Mam nadzieję, że uda mi się dotrwać do grudnia, ponieważ każdy mecz zaczyna być trudny.

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu sytuacja 39-latka nie była pewna. Przed EURO 2024 skończył mu się kontrakt z Sevillą. Było już niemal pewne, że nie tylko odejdzie z klubu, ale też zakończy karierę. Ten jednak postanowił zrobić wszystkim psikusa. Jesus Navas nagrał nawet pożegnalny filmik, w którym pożegnał się z fanami i mówił o najlepszym czasie w karierze. Klub pożegnał go także w oficjalnym komunikacie, aż tu nastąpił zwrot akcji – przedłużono z nim umowę. W niej widniał zapis, że z końcem grudnia 2024 roku kończy z grą w piłkę, a po tym czasie ma zdecydować, jaką funkcję będzie pełnić w klubie z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Co ciekawe również pensja zawodnika od początku sezonu 2024/25 wpływa na konto fundacji wybranej wspólnie z prezydentem klubu.

Mistrz Europy mówił po tej decyzji: – Nie poświęciłem nawet minuty, aby odpowiedzieć na ofertę prezydenta. Chcę przejść na emeryturę w barwach Nervión. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę kontynuować pracę w klubie, który kocham.

Ostatni mecz w ukochanym klubie Jesus Navas rozegrał przeciwko Realowi Madryt. Wszedł na boisko w 65. minucie zmieniając Stanisa Idumbo. 39-latek był do końca meczu kapitanem zespołu. Całe Santiago Bernabeu stanęło na wysokości zadania bo nie tylko przed meczem ukoronowało legendę Sevilli, ale także w momencie jego wejścia na boisko potraktowało zawodnika gromkimi brawami.

Wojna domowa w Sewilli

W Sewilli od lat panuje nie tylko gorący klimat, ale także napięta rywalizacja między dwoma czołowymi klubami Primera Division. Betis i Sevilla, znane z braku wzajemnej sympatii, po raz kolejny znalazły się w centrum nowego konfliktu.

Z inicjatywy władz Sevilla FC zerwano relacje z „Beticos”. Ta decyzja jest pokłosiem kontrowersji, które nastąpiły po derbach miasta z 6 października. Jak podaje hiszpański „sport.es„, Betis złożył skargę na zachowanie zawodników Sevilli, co doprowadziło do ich zawieszenia w meczu z Celtą Vigo. Meczu, który był pożegnaniem Jesusa Navasa.

Włodarze Sevilla FC wystosowali komunikat, w którym wyrazili niezadowolenie z postępowania lokalnego rywala. Klub uważa, że zgłoszenie do organów federacyjnych, a nie do Komisji Antyprzemocowej, łamie ważne zasady i tworzy niebezpieczny precedens. Sevilla również podkreślała, że incydent był częścią świętowania sportowego, a Betis złożył protest, by uprzykrzyć celebrowanie ostatniego meczu Navasa w swoim drugim domu – na stadionie Sevilli.

„Los Nervionenses” zaznaczali również, że w przeszłości wykazywali się wyrozumiałością w podobnych sytuacjach, gdy to Betis publicznie kpił z jej zawodników. Klub wyraża zdziwienie, że takie zachowania, które uważał za przeszłość, znów się pojawiają.

Decyzja o zerwaniu relacji oznacza powrót do napięć między klubami. Sevilla podkreśla, że nie widzi już możliwości kontynuowania współpracy, gdyż Betis celowo dąży do zaszkodzenia jej interesom. Nachodzi więc pytanie, jak będą wyglądać następne derby? Te odbędą się dopiero w marcu przyszłego roku na stadionie Benito Villamarin.

fot. screen Canal Plus Online

Betters baner na start