Liverpool wbił trzy gole debiutantowi Stolarczykowi. Rewelacyjny Salah się nie zatrzymuje

Napisane przez Mariusz Orłowski, 26 grudnia 2024
Liverpool po bramce na 2:1

Liverpool musiał gonić wynik, ponieważ przegrywał od szóstej minuty 0:1. Zdołał jednak odrobić stratę i zwyciężyć 3:1. „The Reds” mkną po mistrzostwo – mają aż siedem punktów przewagi i mecz mniej od drugiej Chelsea. Debiut w Premier League zaliczył… Jakub Stolarczyk z Leicester City. Polak był pewny przy dośrodkowaniach, obronił kilka strzałów i nie popełnił błędu. Przy bramkach Gakpo, Jonesa i Salaha był jednak bez szans. „Lisy” w drugiej połowie praktycznie nie istniały. 

Betters baner bonus powitalny

Debiut Polaka na Anfield

Wieści Geoffa Petersa z „talkSPORT” okazały się prawdziwe! W meczu z Liverpoolem w bramce zobaczyliśmy Jakuba Stolarczyka. To debiut Polaka w Premier League. Wrócił on dopiero po długiej kontuzji. Podstawowym golkiperem Leicester City jest Duńczyk Mads Hermansen, ale musiał opuścić boisko w przerwie meczu z Newcastle 14 grudnia. Zastąpił go doświadczony Walijczyk Danny Ward. W kolejnym meczu – z „Wilkami” – wpuścił jednak trzy bramki i spisał się fatalnie. Przynajmniej przy dwóch powinien zachować się lepiej. Dlatego Ruud van Nistelrooy już go nie wystawił.

Liverpool do tego meczu przystępował jako absolutny lider Premier League. Rozpędzona czerwona lokomotywa wpakowała dopiero co sześć bramek Tottenhamowi. Fantastycznie spisuje się Mohamed Salah, który już w Boxing Day może się pochwalić ligowym double-double. Jakub Stolarczyk mógł się obawiać – przed pierwszym gwizdkiem gwiazdor „The Reds” miał 15 bramek i 11 asyst w 16 kolejkach. Egipcjanin zawłaszczył sobie Premier League i jest w niej największą gwiazdą tego sezonu. Przed Polakiem szykowała się więc misja jednocześnie ekscytująca, ale i niemal niemożliwa.

Leicester z mocnym ciosem

Liverpool natychmiast przejął kontrolę, a Jakub Stolarczyk świetnie zaczął – od podwójnej interwencji. Najpierw nie dał się zaskoczyć przy bliższym słupku Salahowi, a potem jeszcze się rzucił i wygarnął piłkę spod nóg Curtisa Jonesa. Dosłownie moment później… to Leicester prowadziło 1:0! Stephy Mavididi dośrodkował z lewej strony, piłka przeszła obok kilku zawodników, a Jordan Ayew wziął na plecy Andrewa Robertsona i strzelił… po pięcie Virgila van Dijka. Szkot po raz kolejny w tym sezonie źle się zachował w obronie.

„The Reds” musieli więc gonić, ale początkowo szło im dość opornie. Jedyne, co rzucało się w oczy to… rzuty rożne, gdzie tworzyli czerwoną szarańczę przy dalszym słupku i w ostatniej chwili ruszali w środek pola karnego. Cały czas gęsta mgła towarzyszyła obu ekipom. Były nawet takie informacje, że przez nią mecz może się nie odbyć.

Gospodarze przycisnęli, ale Jakuba Stolarczyka trzymało się szczęście. Piłka po zablokowanym strzale Salaha znalazła się na górnej siatce. Potem z kolei Alexander-Arnold kilkanaście sekund później strzelił z główki w słupek, a piłka odbiła się od jednej, potem od drugiej ręki Polaka i wyszła na rzut rożny. Miał fart, że nie wpakował sobie samobója. Polak przy każdym wznowieniu „kradł” czas i irytował kibiców „The Reds”.

Leicester City nie utrzymało prowadzenia do przerwy. Najpierw Mohamed Salah w 45. minucie uderzył po technicznym strzale lewą nogą w poprzeczkę. W tamtym momencie statystyka kontaktów z piłką w polu karnym rywala wynosiła 30:3 na korzyść gospodarzy. Bramkę wyrównującą tuż przed gwizdkiem na przerwę zdobył Cody Gakpo. Zaatakował ze skrzydła, kiwnął Jamesa Justina i uderzył po dalszym rogu. Stolarczyk się wyciągnął, ale nie miał szans. To 10. bramka Holendra we wszystkich rozgrywkach.

Bilans pierwszych 45 minut to: 10:4 w strzałach (2:1 w celnych), ale był jeszcze słupek i poprzeczka Liverpoolu. Posiadanie piłki, co oczywiste, na korzyść zawodników Arne Slota – 73%-27%.

Liverpool dopiął swego

Liverpool już po czterech minutach drugiej połowy prowadził 2:1. O piłkę w polu karnym powalczył Curtis Jones, nie dał jej wybić i potem to on tę samą akcję wykończył z piątego metra po szybkiej wymianie podań: Jones-Salah-McAllister-Jones. VAR sprawdzał jeszcze przez ponad minutę spalonego kilka podań wcześniej, ale wszystko skończyło się pozytywnie dla „The Reds”.

Jeszcze dłużej sędziowie sprawdzali bramkę Cody’ego Gakpo w 68. minucie. Najpierw analizowali jednego spalonego, a później… jeszcze jednego. Finalnie okazało się, że Holender był delikatnie wysunięty za obrońcę przy podaniu Mohameda Salaha. Trwało to jednak dobre trzy-cztery minuty. A „Lisy? Przez całą drugą połowę nie miały na koncie nawet jednego niecelnego strzału. W piłkę grała więc tylko jedna ekipa. Nawet jeśli goście próbowali zawiązać jakąś akcję, to szybko była ona „kasowana”.

Jakub Stolarczyk długo mógł się przynajmniej pochwalić tym, że… nie pokonał go Mohamed Salah. Egipcjanin w 79. minucie uderzył „z czuba” – prosto w środek bramki. Polak nie miał z tym żadnego problemu. W końcu jednak Salah pokonał Polaka – stało się to w 83. minucie. Uderzył klasycznie w swoim stylu – lewą nogą po dalszym rogu. Wykorzystał jeszcze zasłonę z obrońcy. Dalsza część meczu toczyła się już w bardzo wolnym tempie. Choć wynik był już rozstrzygnięty, to arbiter doliczył jeszcze dziewięć minut w związku z przerwami na analizy VAR.

Fot. screen viaplay

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)