Haller zdecydował się na sentymentalny powrót
Sebastien Haller w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach przeszedł bardzo wiele. Od udanych przygód we Frankfurcie i Amsterdamie, do nieudanego czasu w Londynie doszedł także nowotwór jądra i zmarnowana jedenastka w meczu, w którym Borussia Dortmund mogła sięgnąć po tytuł. Jesień 2024 to jeden z najgorszych transferów w ligach top5, bowiem Haller bez gola i asysty skończył rundę w Leganes. Przyszedł jednak czas na sentymentalny powrót do Utrechtu.
Haller zdecydował się na sentymentalny powrót
Utrecht to miejsce, w którym Haller jeszcze jako piłkarz narodowości francuskiej wypłynął w świat. Grał tam w latach 2015-2017, początkowo na zasadzie wypożyczenia z AJ Auxerre. Wykupienie Francuza za 750 tysięcy euro okazało się genialnym posunięciem, bowiem po 30 miesiącach od przybycia do okolic kanału Amsterdam-Ren, Eintracht zapłacił za napastnika 12 milionów euro. Dziś Iworyjczyk przybył w znane sobie rejony celem odbudowy swojej formy.
Okazał się on bowiem kompletnym niewypałem w Leganes. W barwach „Los Pepineros” nie zanotował ani bramki ani asysty w dziewięciu spotkaniach. Zebrało się to na 525 minut. Hiszpanie zdecydowali zakończyć wypożyczenie już w styczniu. Jego były klub z Holandii nie musiał więc zbytnio zwlekać z decyzją.
⚪️🔴🤝 Sebastien Haller joins FC Utrecht on loan from Borussia Dortmund, back to the club.
Leganes loan, cancelled. ❌🚫 pic.twitter.com/eEVHQ51wmc
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) January 9, 2025
Kariera Hallera nie zna pojęcia nudy
Po Utrechcie 51 bramek i 10 asyst w 98 spotkaniach, Haller błyszczał w Niemczech. Tam wraz z Ante Rebiciem oraz Luką Joviciem tworzyli znakomity tercet, którego pracę zwieńczył wygrany Puchar Niemiec w 2019 pod wodzą Niko Kovaca. Kolejne półtora roku kariery to średnio udana przygoda w West Hamie, który zapłacił blisko 50 milionów euro za piłkarza. Odbudował się on w Ajaksie, z którego za 31 milionów powędrował do Borussii. Tam jednak jego życie stanęło na chwilę w miejscu.
W lipcu 2022 roku, już jako Iworyjczyk trafił do Borussii Dortmund. W tym samym miesiącu na treningu gorzej się poczuł. Okazało się podczas badań, że zdiagnozowano u niego nowotwór jądra. Wrócił do gry w tym samym sezonie i mógł mieć wkład w mistrzostwo BVB po ponad dekadzie. Niestety, w meczu ostatniej kolejki z FSV Mainz nie trafił z rzutu karnego. Mecz ten zakończył się remisem 2:2, a klub z Signal Iduna Park przegrał tytuł różnicą bramek.
Nieco ponad pół roku później, Haller zdobył jedną z bramek w finale w swojej ojczyźnie w Pucharze Narodów Afryki. Na tym turnieju Haller mógł nawet nie zagrać – poprzedzający turniej święta Bożego Narodzenia spędzał w Afryce jeszcze z kulami i butem ortopedycznym. Fazę grupową także musiał opuścić, ale jego moment, jakże potrzebny dla niego i kadry, nadszedł.
Wybrzeże Kości Słoniowej było bowiem od katastrofy – nie było daleko od odpanięcia w grupie. Doszło nawet do tak desperackiego kroku, że zwolniono, mimo późniejszego szczęśliwego awansu do fazy pucharowej, Jean-Louisa Gasseta. Jego asystent, Emerse Fae, dokonał jednak cudu i doprowadził WKS do końcowego triumfu.
Fot. PressFocus