Liverpool rozbił Tottenham i zagra na Wembley! To koniec Ange’a Postecoglou?

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 06 lutego 2025
Liverpool rozbił Tottenham i zagra na Wembley

Po raz piętnasty w historii Liverpool zagra w finale Pucharu Ligi Angielskiej. ”The Reds” w rewanżowym półfinale rozbili u siebie Tottenham 4:0 i wygrali dwumecz ze Spurs 4:1. O pierwsze trofeum za kadencji Arne Slota jego piłkarze powalczą 16 marca na Wembley z Newcastle. Liverpool po raz pierwszy od 41 lat może sięgnąć po Puchar Ligi dwa sezony z rzędu.

Debiutant w podziurawionej obronie Tottenhamu

W pierwszym półfinałowym meczu Carabao Cup między Liverpoolem a Tottenhamem mieliśmy jednego debiutanta. Na głęboką wodę został rzucony zaledwie 21-letni Antonin Kinsky, którego Spurs zaledwie kilkanaście dni wcześniej za 16,5 milionów euro sprowadzili ze Slavii Praga.

Przy okazji rewanżu na Anfield w barwach ”Kogutów” debiutował wypożyczony z Lens Kevin Danso. ”Wypożyczony” tylko formalnie, bo Tottenham zapłaci za niego latem 25 milionów euro, ale nie mógł tego zrobić teraz, by nie naruszać zasad Finansowego Fair Play. Austriaka najpewniej z marszu czeka granie ”od deski do deski”, bowiem wciąż nieznana jest data powrotu kontuzjowanego od 2,5 miesięcy Cristiana Romero.

To nie jedyna absencja w tej formacji, bowiem Mickey van de Ven wciąż nie nadaje się do gry po de facto trzymiesięcznej absencji (tylko 8 grudnia zagrał 80 minut przeciwko Chelsea). Z kolei Radu Dragusin zerwał więzadła krzyżowe i wróci najwcześniej za pół roku. W tym momencie oprócz Danso do dyspozycji na środek obrony są jeszcze tylko Ben Davies oraz przesuwany tam z braku laku Archie Gray.

Dodajmy, że był to już 16. z rzędu występ 18-latka, który zaczynał w wyjściowym składzie. Co więcej, wszystkie z ostatnich 15 meczów rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Wychowanek Leeds United tym razem zastąpił na prawej obronie Pedro Porro, który po raz pierwszy w 2025 roku zasiadł na ławce rezerwowych. Wszystkie dziewięć dotychczasowych występów w tym roku Hiszpan rozgrywał ”od deski do deski”.

Z kolei po raz piąty w wyjściowym składzie znalazł się Rodrigo Bentancur, który wcześniej opuścił trzy mecze z powodu fatalnie wyglądającej w pierwszej chwili kontuzji głowy w pierwszym półfinale z Liverpoolem. Co ciekawe, w środku pola, gdzie występuje Urugwajczyk, zabrakło autora jedynej bramki w pierwszym półfinałowym starciu między tymi drużynami – Lucasa Bergvalla, który 2 lutego obchodził 19. urodziny.

Liverpool odrobił straty do przerwy

Już w trzeciej minucie zaiskrzyło między kapitanem Liverpoolu – Virgilem van Dijkiem, a byłym piłkarzem Evertonu – Richarlisonem. Holender ewidentnie bowiem przesadził w walce o piłkę z napastnikiem i wyraźnie złośliwie uderzył go łokciem w twarz. Nie otrzymał on jednak od sędziego Craiga Pawsona napomnienia w postaci żółtej kartki. Ciekawie między tą dwójką zrobiło się także w siódmej minucie, gdy Richarlison po upadku myślał, że van Dijk pomoże mu wstać, bo wyciągnął do niego rękę. W ostatniej chwili jednak Holender… cofnął ją.

fot. screen Viaplay

W przeciwieństwie do początkowej fazy pierwszego półfinału, na Anfield oglądaliśmy zdecydowanie bardziej żywą grę, jednak podobnie, jak przed miesiącem, brakowało konkretów. Pierwszy raz groźnie zrobiło się dopiero w 26. minucie, gdy Ryan Gravenberch wygrał z piłką przy nodze pojedynek fizyczny z Pape Matar Sarrem, a następnie dograł do ustawionego z prawej strony Salaha. Egipcjanin klasycznie zszedł do środka na lewą nogę i przycelował w kierunku dalszego słupka. Piłka po drodze odbiła się od Yvesa Bissouma i przeleciała tuż obok bramki.

W bramce futbolówka wylądowała już w 30. minucie po strzale Dominika Szoboszlaia, ale chorągiewka sędziego liniowego od razu powędrowała w górę. Węgier znajdował się bowiem na ewidentnym spalonym w momencie prostopadłego podania od Salaha. Prawidłowa już za to była bramka, którą w 34. minucie zdobył Cody Gakpo. Piłkarze Spurs nieumiejętnie wyprowadzili kontratak i w środku pola stracili piłkę. Ta już po chwili była pod nogami Salaha, który zacentrował ”z fałsza”, a Gakpo w ten sam sposób wpakował ją do siatki.

Tuż przed upływem podstawowego czasu gry Salah do asysty mógł dołożyć bramkę, gdy strzałem ”z woleja” nieprzyjemnie dla bramkarza ”puścił piłkę w kozioł”. Czech musnął piłkę, a ta po jego interwencji odbiła się jeszcze od poprzeczki. Kilkadziesiąt sekund później zakończył się występ Richarlisona, który odczuł ból w łydce. Był to dopiero siódmy występ Brazylijczyka po powrocie z dwumiesięcznej absencji. W tym czasie z dorobkiem dwóch bramek był drugim najlepszym strzelcem w zespole Spurs (po Heung-Min Sonie, który strzelił trzy gole).

”The Reds” pogrążyli Spurs po przerwie

W jego miejsce pojawił się wypożyczony z Bayernu Mathys Tel, dla którego był to debiut w barwach Tottenhamu. Już po 30 sekundach zaczął się kolejny napór ofensywny Liverpoolu. Strzał lewą nogą w kierunku bliższego słupka oddał Salah, a Kinsky odbił piłkę poza linię końcową. Po tej sytuacji gospodarze mieli dwa z rzędu rzuty rożne, a najgroźniejszy był ten drugi, gdy po strzał głową w światło bramki po dośrodkowaniu Andy’ego Robertsona oddał wbiegający na bliższy słupek Szoboszlai.

W 49. minucie piłkarze Tottenhamu ponownie stracili piłkę w środku pola i dali się skontrować. Po chwili prostopadłe podanie w kierunku Darwina Nuneza posłał Salah, a wybiegający z bramki Kinsky sfaulował dopadającego do piłki urugwajskiego napastnika. Sędzia Craig Pawson bez wahania wskazał na ”wapno”, a do rzutu karnego podszedł Salah. Egipcjanin przycelował w lewy górny róg bramki i nawet gdyby Kinsky wyczuł kierunek tego strzału, nie miałby najmniejszych szans na jego obronę.

W 61. minucie zaledwie 21-letni Conor Bradley ośmieszył Bentancura, zakładając mu ”dziurę” w polu karnym. Następnie dograł do rodaka pomocnika Tottenhamu – Darwina Nuneza, który oddał instynktowny strzał ”z pierwszej piłki”, ale futbolówka trafiła w boczną siatkę. Zaledwie półtorej minuty później goście znów mieli dużo szczęścia, gdy kompletnie niepilnowany Gakpo przymierzył z lewej strony pola karnego w kierunku dalszego słupka, a piłka odbiła się od obramowania bramki.

W słupek piłka trafiła także w 74. minucie po strzale z dystansu Ryana Gravenbercha. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, bo zaledwie kilkadziesiąt sekund później gwóźdź do trumny Tottenhamu wbił Dominik Szoboszlai. Węgier prostopadłe podanie od Bradley’a i bez problemu wygrał sytuację ”sam na sam” z wybiegającym z bramki Kinsky’m. Pogrążone już Spurs dopiero w 78. minucie po raz pierwszy tego wieczora zagroziło bramce rywali, gdy Heung-Min Son po strzale z ostrego kąta trafił w poprzeczkę.

fot. screen Viaplay

Liverpool znów pojedzie na Wembley!

Ta sytuacja spowodowała, że Liverpool nie zamierzał zdejmować nogi z gazu i w 80. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Alexisa Mac Allistera piłkę głową do siatki wpakował van Dijk. Bramka Holendra może być dobrym omenem przed finałem, który w niedzielę 16 marca podopieczni Arne Slota rozegrają na Wembley z Newcastle. Przed rokiem to właśnie van Dijk swoim trafieniem dał Liverpoolowi zwycięstwo w finale 1:0 przeciwko Chelsea i dziesiąty w historii klubu triumf w Pucharze Ligi.

Już po raz piętnasty ”The Reds” zagrają w finale Pucharu Ligi, co jest absolutnym rekordem w historii tych rozgrywek. Liverpool może dokonać rzeczy historycznej – po raz pierwszy od 1984 roku klub z Anfield drugi sezon z rzędu może wygrać te rozgrywki. Tottenhamowi zaś pozostaje walka o FA Cup i Ligę Europy, choć nie wiadomo, czy Spurs już w najbliższy weekend nie pożegnają się z Pucharem Anglii. Czeka ich bowiem wyjazdowe starcie z Aston Villą. Niewykluczone więc, że jeśli wyjazd do Birmingham zakończy się klęską, to Postecoglou pożegna się po nim z posadą.

fot. screen Viaplay

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)