Wygrana w cieniu koszmarnej kontuzji. Tottenham zatrzymał lidera Premier League
Druga półfinałowa para tegorocznej edycji Carabao Cup również stała pod znakiem starcia czołowych drużyn. Tottenham przed własną publicznością podejmował Liverpool, z którym dopiero 17 dni wcześniej przegrał u siebie w lidze aż 3:6. Tym razem jednak Spurs wygrali skromnie, aczkolwiek zasłużenie 1:0 i przełamali serię czterech meczów bez zwycięstwa. Przede wszystkim wygrali oni dla Rodrigo Bentancura, który na początku meczu doznał ciężkiej kontuzji.
Tottenham musiał zmazać plamę
Ostatnie starcie Tottenhamu z Liverpoolem zapisało się złotymi zgłoskami na kartach historii Premier League. Padło w nim bowiem aż dziewięć bramek. Tylko sześć razy w historii w meczu tych rozgrywek padło ich więcej. Był to zarazem już 31. przypadek w historii, by w spotkaniu Premier League kibice oglądali przynajmniej dziewięć. Klęska 3:6 przed własną publicznością zapoczątkowała serię czterech ligowych meczów bez zwycięstwa Tottenhamu, choć ich poprzednia tak zła seria w lidze miała miejsce zaledwie osiem miesięcy wcześniej.
Liverpool przed spotkaniem był zaś jedyną drużyną Premier League, która w tym sezonie nie przegrała jeszcze na wyjeździe. Co więcej, ”The Reds” w bieżącej kampanii nie tylko nie przegrali na wyjeździe w rozgrywkach ligowych, ale także w Carabao Cup i Lidze Mistrzów. Ich wyjazdowy bilans brzmiał: 12 zwycięstw i tylko dwa remisy na 14 meczów. Częściej w tym sezonie zespół Arne Slota potykał się u siebie niż na wyjeździe. Przed „Kogutami” było więc bardzo, bardzo trudne zadanie także z uwagi na własne kłopoty.
Zabawny był obrazek, kiedy przed meczem jeden z dzieciaków wyprowadzających piłkarzy na spotkanie zaczepił Virgila van Dijka i powiedział mu: – Przyjdź do Tottenhamu. Nie mamy w tym momencie żadnych dobrych obrońców. Chłopiec ten doskonale wiedział, co dzieje się w jego ulubionym klubie. Ange Postecoglou musi sobie bowiem radzić z istną plagą kontuzji w defensywie i brakiem: Cristiana Romero, Micky’ego van de Vena, Guglielmo Vicario, Destiny’ego Udogie oraz Bena Daviesa, a jeszcze wciąż chory pozostawał Fraser Forster.
🗣️ "Van Dijk come to Tottenham we haven't got any good defenders at the moment!"
Spurs mascots being very honest to the Liverpool players! 🤣 pic.twitter.com/Y6tTsy8gLn
— Sky Sports Football (@SkyFootball) January 8, 2025
Koszmarna kontuzja Bentancura
Po raz pierwszy groźnie zrobiło się w szóstej minucie, gdy po kiksie Heung-Min Sona piłka trafiła pod nogi Radu Dragusina, a ten bez wahania oddał strzał na bramkę. Instynktowną interwencją wykazał się jednak Alisson. Tuż po tym gra została przerwana na kilka minut. Wcześniej po centrze z rzutu rożnego piłki nie sięgnął Rodrigo Bentancur i fatalnie upadł na murawę, prawdopodobnie uderzając o nią głową. Natychmiast otrzymał pomoc medyczną i musiał zostać zniesiony na noszach, bo nie był w stanie się podnieść. Wyglądało to dramatycznie.
Straszny widok, Rodrigo Bentancur próbował uderzyć piłkę głową, padł na murawę… i leżał bez reakcji, twarzą do ziemi.
Od kilku minut zajmują się nim lekarze, oby wszystko było z nim dobrze. pic.twitter.com/8Vqym8G2yR
— Michał Borkowski (@mbork88) January 8, 2025
Po niemal 10-minutowej przerwie w grze piłkarze potrzebowali kilku chwil, by na nowo wejść w rytm tego meczu. W 21. minucie Son przedryblował Connora Bradleya i z lewej strony pola karnego wstrzelił futbolówkę w kierunku Dominika Solanke. Ten spróbował oddać efektowny strzał piętką, ale… jednocześnie nastrzelił siebie w kolano. Chwilę później po raz pierwszy w tym meczu do głosu doszedł Liverpool, ale piłka po uderzeniu Mohameda Salaha sprzed pola karnego przeleciała znacząco obok dalszego słupka.
Tuż przed upływem pierwszych pół godziny gry wymuszona zmiana została także przeprowadzona w Liverpoolu. Kontuzji mięśniowej nabawił się młody stoper Jarell Quansah i w jego miejsce pojawił się Wataru Endo. Choć Japończyk jest nominalnym środkowym pomocnikiem, w tym sezonie Slot wystawił już go na środku obrony. Miało to miejsce w ćwierćfinale Pucharu Ligi z Southampton (2:1). Kolejna przerwa w grze – choć znacznie krótsza niż w przypadku Bentancura – spowodowała, że do pierwszej połowy doliczono aż 11 minut.
🏴 Hoping Jarell Quansah’s injury is not too serious.
Started this game really brightly.
– Made the most clearances on the pitch (3)
– The most recoveries (4)
– Won all his duels (1/1) and tackles (1/1)
– And made an interceptionStrong numbers for 30 minutes. pic.twitter.com/cUKHkE1cGf
— Bence Bocsák (@BenBocsak) January 8, 2025
Na dobrą sprawę dopiero w piątej minucie doliczonego czasu gry po raz pierwszy musiał wykazać się debiutujący w bramce Spurs nowy bramkarz Antonin Kinsky. Indywidualny rajd z piłką mocnym strzałem z dystansu zakończył Cody Gakpo, bowiem nie miał z kim rozegrać akcji. Choć Czech złapał piłkę ”do koszyczka”, ta nieco wyślizgnęła mu się z rąk, ale tylko na strachu się skończyło. Niedługo później Gakpo znów miał swoją okazję, lecz tym razem piłka po jego technicznym strzale z lewej strony pola karnego przeleciała wysoko nad poprzeczką.
W rozegranym zaledwie 17 dni wcześniej ligowym starciu między tymi drużynami na Tottenham Hotspur Stadium pierwsza połowa obfitowała w aż 18 sytuacji bramkowych i cztery gole. Tym razem zaś piłka ani razu nie wylądowała w siatce, a obie strony wykreowały łącznie tylko 11 sytuacji, z czego znaczną część tuż przed przerwą. Krótko przed rozpoczęciem drugiej połowy Spurs uspokoili wszystkich kibiców, bowiem oficjalnie poinformowano, że Bentancur jest przytomny, rozmawia i jest w drodze do szpitala na kolejne badania.
We can confirm Rodrigo is conscious, talking and will go to hospital for further checks.
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) January 8, 2025
18-latek dał zwycięstwo gospodarzom
Na pierwszą jakąkolwiek groźną sytuację trzeba było czekać do 56. minuty. Wydawało się, że Alisson zabawił się z Lucasem Bergvallem, jednak nie zauważył, że Szwed szybko podniósł się z murawy i jeszcze raz do niego doskoczył – tym razem skutecznie. To był fatalny błąd. Strzał z pierwszej piłki próbował oddać Pedro Porro, lecz został zablokowany przez Virgila van Dijka. Futbolówka raz jeszcze trafiła do Hiszpana, bowiem dograł mu ją Bergvall. Wpadł z nią w pole karne i zaliczył fatalne pudło, bowiem z bliskiej odległości nie trafił nawet w bramkę. Postecoglou aż uklęknął…
Po stronie Liverpoolu pierwszy raz zrobiło się ciekawie dopiero w 71. minucie. Krytykowany ostatnio – szczególnie przez Roy’a Keane’a – Trent Alexander-Arnold już dziesięć minut po pojawieniu się na placu gry mógł wpisać się na listę strzelców. Z lewego sektora dośrodkowanie na pole karne posłał Kostas Tsimikas, a wychowanek ”The Reds” dopadł do piłki i oddał mocny strzał w światło bramki. Futbolówkę wybił jednak ustawiony tuż przed linią bramkową Radu Dragusin, a do nieudanej dobitki doszedł jeszcze Alexis Mac Allister.
📸 Ange Postecoglou reaction to Pedro Porro miss pic.twitter.com/POFQQ8Q7a2
— The Spurs Watch (@TheSpursWatch) January 8, 2025
W 77. minucie piłka wreszcie wylądowała w bramce, lecz trafienie Dominika Solanke nie zostało uznane. Powtórki VAR wykazały, że w momencie prostopadłego podania od Bergvalla Anglik był minimalnie wychylony przed linię defensywną ”The Reds”. Sędzia Stuart Attwell poinformował o tym ponad 60 tysięcy kibiców zgromadzonych na Tottenham Hotspur Stadium, którzy nie mieli dostępu do powtórek. W półfinałach Carabao Cup arbitrzy informują o podejmowanych przez VAR decyzjach.
Mógł mieć na koncie asystę, ale niemal dziesięć minut później zaledwie 18-letni Szwed wpisał się na listę strzelców. Porro posłał dalekie podanie w kierunku Solanke’ego. Następnie Anglik ”przestawił” Ibrahimę Konatę i dograł do wbiegającego zza jego pleców młodszego kolegi. Nastolatek uderzył z pierwszej piłki i zaliczył swoje pierwsze trafienie w barwach Spurs. Prowadzenie mogło się gospodarzom w ostatnich minutach wymknąć z rąk, ale kapitalną interwencję po strzale Darwina Nuneza zaliczył debiutujący Kinsky.
Lucas Bergvall's first Tottenham goal gives Spurs the lead against Liverpool in the EFL Cup semifinals 😤 pic.twitter.com/otv6CQbvV0
— B/R Football (@brfootball) January 8, 2025
Podopiecznym Postecoglou udało się dowieźć korzystny wynik do samego końca. Przełamali serię czterech meczów z rzędu bez zwycięstwa. Był to także ich 30. mecz w tym sezonie, ale raptem po raz szósty zachowali czyste konto. To również dopiero druga wygrana Tottenhamu z Liverpoolem na 16 ostatnich starć. Do rewanżu na Anfield dojdzie w czwartek 6 lutego. Z kolei finał tegorocznej edycji Carabao Cup rozegrany zostanie w niedzielę 16 marca. W drugiej parze bliżej wyjazdu na Wembley jest zaś Newcastle.
fot. screen Viaplay