Co za mecz! Co za zwroty akcji! Hit FC Barcelona – Atletico Madryt na remis

Napisane przez Rafał Dubiel, 25 lutego 2025
FC Barcelona

Co to był za mecz! W pierwszym półfinale Pucharu Króla los skrzyżował dwie wielkie hiszpańskie zespoły. FC Barcelona i Atletico Madryt. Podopieczni Diego Simeone w tym sezonie już zdołali pokonać „Dumę Katalonii”. Mawia się jednak, że puchary rządzą się swoimi prawami – rzeczywiście. Po niezwykle ekscytującym meczu FC Barcelona zremisowała 4:4 tracąc bramkę w ostatnich sekundach.

Co za początek!

Hansi Flick posadził Roberta Lewandowskiego na ławce rezerwowych. Pokerowa zagrywka niemieckiego szkoleniowca – w wyjściowej jedenastce zagrał Ferran Torres – mogła zaskoczyć.

Już w pierwszych sekundach Atletico Madryt pokazało, że ma dzisiaj chrapkę na zwycięstwo. Najpierw główkę Juliana Alvareza na rzut rożny sparował Wojciech Szczęsny. Kilka sekund później Francuz jeszcze raz dośrodkowywał i ponownie Argentyńczyk dopadł do piłki na dalszym słupku. Napastnik umieścił ją w siatce, błyskawicznie wyprowadzając „Los Colchoneros” na prowadzenie.

Pięć minut później Atletico wsadziło włócznię w serce kibiców „Blaugrany”. Julian Alvarez odwdzięczył się Francuzowi i tym razem to on zagrał do niego kapitalne podanie prostopadłe. Antoine Griezmann takich sytuacji nie marnuje. W sytuacji sam na sam pokonał Wojciecha Szczęsnego, który co prawda dotknął piłkę, ale to zbyt mało, by zatrzymać strzał.

W 12. minucie pierwszą szansę miała FC Barcelona. Ferran Torres idealnie w tempo urwał się obronie i otrzymał podanie na wolne pole. Hiszpan popędził w kierunku bramki, ale przegrał pojedynek z Juanem Musso zastępującym dzisiaj Jana Oblaka w bramce „Dumy Katalonii”.

Dwie błyskawicznie zdobyte bramki pozwoliły drużynie Diego Simeone na to, co kocha – wykorzystywanie prostych środków. Atletico Madryt oddało piłkę i wyczekiwało okazji do kontry, by jeszcze raz wykorzystać ewentualne błędy defensorów FC Barcelony.

FC Barcelona wraca zza grobu

To jednak szybko się zemściło. W 19. minucie Jules Kounde urwał się obronie Atletico a następnie zagrał w centrum pola karnego. Rodrigo De Paul stracił z radaru Pedriego, do którego trafiła piłka. Perełka z Wysp Kanaryjskich uderzyła mocno w kierunku bramki zdobywając bramkę kontaktową.

Minutę później – mamy remis! Dośrodkowanie Raphinhy z rzutu rożnego wprost na głowę Pau Cubarsiego i mecz zaczyna się od początku. Środkowy obrońca wygrał pojedynek główkowy z Pablo Barriosem i strzelił swojego pierwszego gola w barwach „Blaugrany”.

W 32. minucie jeszcze raz obronie urwał się Ferran Torres. Hiszpan minął bramkarza Atletico Madryt, ale stracił równowagę i uderzył zbyt lekko. Wracający Gimenez zdążył wybić piłkę z przed linii bramkowej ratując drużynę przed stratą kolejnej bramki.

Dziesięć minut później FC Barcelona miała kolejną okazję. Z rzutu rożnego ponownie dośrodkowywał Raphinha. Inigo Martinez miał dookoła siebie więcej wolnego miejsca niż nieśmiały chłopiec na dyskotece szkolnej. Zupełnie zaspał Marcos Llorente, który nie zatrzymał dobrze grającego głową Hiszpana, który wyprowadził „Blaugranę” na prowadzenie.

Tuż przed przerwą strzału z dystansu próbował Lamine Yamal. Młodzieniec w pierwszej połowie do spółki z Julesem Kounde zrobił z lewego defensora Atletico Madryt – Javiego Galana – wiatrak. Hiszpan został wrzucony na karuzelę i gwizdek arbitra kończący pierwsza połowę spotkania był dla niego niczym zbawienie.

Druga połowa

Po zmianie stron jeszcze raz Atletico Madryt uwierzyło w swoje umiejętności. W 52. minucie Antoine Griezmann otrzymał świetne podanie od Giuliano Simeone na skraj pola karnego. Francuz atakowany przez Pau Cubarsiego nie zdołał oddać dobrego strzału. Mistrz świata z 2018 roku uderzył dobrze, ale fenomenalną interwencją popisał się Wojciech Szczęsny.

W dalszym ciągu fatalnie wyglądał Javi Galan. Po dziesięciu minutach drugiej połowy „Cholo” zdecydował się zdjąć z boiska właśnie jego, oraz swojego syna, który również nie potrafił się odnaleźć w tym spotkaniu.

Chwilę później w polu karnym upadł Lamine Yamal. Młody Hiszpan przedryblował dwóch rywali i próbował wymusić rzut karny. Arbiter zauważył, że 17-latek symulował, ale nie zdecydował się pokazać mu żółtej kartki. Decyzję sędziego szybko potwierdzili arbitrzy VAR – nie ma mowy o rzucie karnym.

W 72. minucie Atletico Madryt umieściło piłkę w siatce bramki strzeżonej przez polskiego bramkarza, jednak sędziowie dopatrzyli się spalonego – słusznie. Cała akcja wydarzyła się po kolejnej stracie piłki w środku pola. FC Barcelona momentami miała problemy z przetransportowaniem piłki z defensywy do ofensywy.

Ciekawa końcówka

Chwilę później Robert Lewandowski, który nie tak dawno pojawił się na boisku strzelił gola. Lamine Yamal popisał się genialnym dryblingiem i wystawił piłkę Polakowi do pustej bramki. Napastnikowi tej klasy pozostało tylko dołożyć nogę – 4:2 dla „Dumy Katalonii”!

W 82. minucie głupi faul przed polem karnym popełnił kapitan „Los Colchoneros” – Jose Maria Gimenez. Rzut wolny z około 22 metrów zawodnicy Barcy rozegrali krótko. Strzał Pedriego zablokował jednak obrońca gości.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – dwie minuty później super zmiennik Angel Correa wycofał piłkę przed pole karne. Tam znalazł się Marcos Llorente, który huknął z dystansu. Piłka muśnięta po drodze przez interweniującego obrońcę zmieniła delikatnie tor lotu, w związku z czym Wojciech Szczęsny nie zdążył nawet zareagować. Hiszpan częściowo odkupił winy z trzeciej bramki dla „Dumy Katalonii”.

Atletico Madryt zwęszyło swoją okazję, FC Barcelona miała problemy – jeszcze raz piłkę na wolnym polu otrzymał Angel Correa. Argentyńczyk źle zabrał się z futbolówką, dzięki czemu Jules Kounde zdążył wrócić i przeszkodzić mu w oddaniu strzału o jakim by marzył. Wojciech Szczęsny złapał tę piłkę jak muchę, która wolno leci.

W 93 minucie już nie potrafił tego zrobić. Alexander Sorloth wykorzystał kapitalne podanie w pole karne z lewej strony i pokonał polskiego bramkarza. FC Barcelona zupełnie się posypała w końcówce, a zawodnikom Diego Simeone sił nie zabrakło. Co za mecz, co za wynik!

FC Barcelona 4:4 Atletico Madryt

19′ Pedri, 21′ Pau Cubarsi, 41′ Inigo Martinez, 74′ Robert Lewandowski : 1′ Julian Alvarez, 6′ Antoine Griezmann, 84′ Marcos Llorente, 90+3′ Alexander Sorloth

fot. screen TVP Sport

Naczelny redakcyjny krytyk. Merytorykę łączy z humorem. Pisze o wszystkim tym, o czym nikt inny nie chce pisać. Prywatnie kibic Realu Madryt i Asseco Resovii Rzeszów, więc można również powiedzieć, że lubi sukces... okraszony szczyptą masochizmu.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Liverpool vs Newcastle
Liverpool wygra i w meczu padnie powyżej 2,5 bramki
kurs
1,86
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)