FC Barcelona z kolejnym zwycięstwem. Olmo jedynym strzelcem, Szczęsny… właściwie bezrobotny

Hiszpańska La Liga nie zwalnia tempa w końcówce, tak jak i FC Barcelona. Mierzyła się z niespodziewanie włączoną do gry o europejskie puchary RCD Mallorcą. Ostatecznie na Stadionie Olimpijskim w stolicy Katalonii zwyciężyła „Barca”, która przeważając przez całe 90 minut pokonała wyspiarzy 1:0. Świetnie zagrał Leo Roman. Rezerwowy bramkarz Mallorki miał 12 interwencji.
Dominacja nie dała efektów
W pierwszych minutach spotkania u piłkarzy „Blaugrany” widoczna była chęć strzelenia szybkiego gola, aby już na samym początku ustawić sobie mecz i w konsekwencji być bliżej trzech punktów na starcie zawodów. Szczególny rodzaj napięcia w szeregach „Dumy Katalonii” dało się odczuć na lewej stronie boiska, gdzie biegali Hector Fort oraz nieco zapomniany Ansu Fati.
Taki stan rzeczy z pewnością wynikał z faktu, iż obaj ci piłkarze w ostatnich miesiącach nie byli ulubieńcami Hansiego Flicka. Tymczasem niemiecki szkoleniowiec dał im szansę którą zarówno Fati, jak i Fort chcieli wykorzystać w najlepszy możliwy sposób.
🚨 OFFICIAL: Ansu Fati starts for Barça today. pic.twitter.com/vL26s7T1ot
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) April 22, 2025
O ile Fati grał dość aktywnie, to o Forcie w kontekście pierwszych minut nie można było powiedzieć zbyt dużo dobrego. Młody defensor często gubił pozycję, co wykorzystywali atakujący Mallorci, którzy co chwilę próbowali wyjść z akcją właśnie po lewej stronie boiska z perspektywy „Blaugrany”. Barcelona momentami z tej strony przeciekała.
Źle ustawioną a także zaskoczoną defensywę FC Barcelony kilkukrotnie ratować musiał Wojciech Szczęsny, co objawiało się skutecznymi wyjściami z bramki i przecięciami dośrodkowań podopiecznych Jagoby Arrasate. Na szczęście dla fanów talentu osiemnastolatka, później Fort się poprawił i szczególnie w drugiej połowie meczu grał naprawdę dobrze.
W 28. minucie meczu zawodnicy gospodarzy stworzyli sobie pierwszą, w zasadzie stuprocentową sytuację. Bliski strzelenia gola był wtedy Dani Olmo, który chwilę wcześniej otrzymał znakomite podanie od Lamine’a Yamala. Hiszpański pomocnik nie uderzył wówczas źle, jednak na drodze piłki zmierzającej do siatki stanął golkiper gości – Leo Roman.
Chwilę później nastąpiły kolejne szanse „Dumy Katalonii”, które mogły skończyć się golem. Pierwszą z nich była próba Gaviego zza pola karnego, jednak zakończyła się ona odbiciem piłki od słupka. Następnie, jeszcze w tej samej akcji blisko bramki był Ronald Araujo, który nie trafił do… pustej bramki.
📸 – ARAUJO FAILS TO SCORE A MASSIVE CHANCE! pic.twitter.com/YbhiRWqxEA
— The Touchline | Football Coverage (@TouchlineX) April 22, 2025
FC Barcelona i jej dominacja w pierwszej połowie była wręcz porażająca, co poskutkowało dość nietypowo wyglądającą statystyką oddanych strzałów. Jak w okolicach 35. minuty meczu na antenie podali komentatorzy Canal+ Sport, „Duma Katalonii” miała już wtedy oddane 14 strzałów przy zerowej liczbie prób gości.
Mimo takiej przewagi (dodatkowo tuż przed przerwą szanse mieli Ferran Torres i Inigo Martinez) pierwsza połowa meczu zakończyła się bezbramkowym remisem. W przerwie było to 24-0 w strzałach, a w bramkach oczekiwanych jedynie około dwa.
Jedna bramka wystarczyła – FC Barcelona krok bliżej mistrzostwa
Na drugą część spotkania podopieczni Hansiego Flicka wyszli nastawieni podobnie jak na pierwszą, z tymże w 46. minucie meczu w końcu padła bramka na 1:0 dla „Blaugrany”. Strzelcem gola był wracający po kontuzji Dani Olmo.
Były piłkarz RB Lipsk najpierw znalazł sobie miejsce w polu karnym Mallorki, zrobił swoje charakterystyczne „drobne kroczki” i niezbyt silnym, acz dokładnym strzałem pokonał Leo Romana. Dla triumfatora EURO 2024 było to ósme trafienie w tym sezonie La Liga.
Tak trzeba wracać do gry po przerwie! @FCBarcelona drugą połowę rozpoczyna golem Daniego Olmo! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i w serwisie CANAL+: https://t.co/ObSwpSXkQI pic.twitter.com/aRNUbY2GFz
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 22, 2025
Stracona bramka w żaden sposób nie zmieniła obrazu meczu, a praktycznie bezwzględnie dominował zespół gospodarzy. Mimo gry poziomem o półkę lub dwie wyżej, prowadzenie 1:0 należało wtedy traktować jako najniższy możliwy wymiar kary. Barcelona nie ustawała z kolejnymi próbami.
Mimo – wydawałoby się – pełnej kontroli nad wydarzeniami boiskowymi, Hansi Flick chciał podwyższenia rezultatu, o czym świadczy brak polecenia cofnięcia się (FC Barcelona niezmiennie grała ofensywnie) oraz dość ofensywne zmiany. Podczas jednej z nich na murawie Estadio Montjuic zameldowała się ofensywna gwiazda – Raphinha.
🔄 Substitutions
→🟢 Fermín
←🔴 Dani Olmo→🟢 Raphinha
←🔴 Ansu Fati#BarçaMallorca pic.twitter.com/xKOvJ4R08o— FC Barcelona (@FCBarcelona) April 22, 2025
Zameldowanie się na boisku brazylijskiego skrzydłowego spowodowało zintensyfikowanie akcji ofensywnych, jednak raczej to nie sam Raphinha był ich bohaterem. Zdecydowanie najlepszą sytuację w końcówce meczu miał Lamine Yamal, który po kapitalnym, wręcz magicznym podaniu Pedriego znalazł się w sytuacji „sam na sam” ze wspominanym już bramkarzem RCD Mallorci. W tamtym momencie 17-latek przesadził jednak z fantazją i nie zdołał pokonać Leo Romana.
How did Lamine yamal not score from here ? 😭😭😭 pic.twitter.com/6wByo7XGZa
— 𝐂𝐑𝐄𝐄𝐃 (@Creed_printz) April 22, 2025
Ostatecznie starcie na linii FC Barcelona – RCD Mallorca skończyło się więc triumfem gospodarzy 1:0. W strzałach na bramkę mieliśmy 40 do 4 dla gospodarzy. Leo Roman interweniował 12 razy, Wojciech Szczęsny… ani razu.
Dzięki temu zwycięstwu „Blaugrana” znów powiększyła przewagę nad drugim w tabeli Realem Madryt do siedmiu punktów. „Królewscy” mają jednak jeszcze przed sobą spotkanie w tej kolejce, bowiem w środę (23.04) podejmą oni lokalnego rywala – Getafe. Tymczasem podopieczni Hansiego Flicka skupiają się już na najbliższej sobocie (26.04), która w sportowym świecie upłynie pod znakiem El Clasico w finale Pucharu Króla.
fot. PressFocus