Miał być wzmocnieniem Widzewa. Nie zagrał ani razu i najpewniej odejdzie

To dość spora klapa transferowa. Piłkarz ten miał być następcą ważnego ogniwa Widzewa Łódź, jednak tuż po transferze doznał kontuzji, wobec czego klub musiał poszukać jego zastępcy. Ten wygryzł swojego konkurenta i w konsekwencji odesłał go na wypożyczenie. Wszystko wskazuje na to, że powrotu z niego już nie będzie.
Niewypał transferowy Widzewa Łódź
Na początku 2024 roku Henrich Ravas po niemal dwóch latach opuścił Widzew Łódź na rzecz New England Revolution, które (wg portalu „Transfermarkt”) zapłaciło za słowackiego bramkarza milion euro. RTS następcę Ravasa znalazł w jego kraju. Za ok. milion złotych czterokrotni mistrzowie Polski sprowadzili z MFK Rużomberok Ivana Krajčírika. Jednak już na pierwszym treningu w Polsce uszkodził więzadło poboczne w kolanie i choć jego absencja miała wynieść trzy tygodnie, nie zdążył on wrócić na start rundy wiosennej. Z czasem wszyscy o tym bramkarzu zapomnieli. Dlaczego?
Bo po pierwszym meczu w 2024 roku łodzianie zdecydowali się ściągnąć Rafała Gikiewicza, który finalnie „wygryzł” Krajčírika. Po powrocie do zdrowia Słowak 14 razy znalazł się w kadrze meczowej Widzewa, jednak nie zaliczył w jego barwach ani minuty. Jakby tego było mało, w trakcie letniej przerwy doznał kolejnej kontuzji – tym razem mięśnia uda. Z tego powodu opuścił pierwsze trzy mecze tego sezonu, po czym udał się na roczne wypożyczenie do czeskiego Slovana Liberec.
🆕 Ivan Krajčírik sezon 2024/25 spędzi w czeskim Slovanie Liberec, do którego został dziś wypożyczony.
Życzymy wielu występów i samych czystych kont! 🧤
Szczegóły 🔗 https://t.co/tiCzOmmah5 pic.twitter.com/NMJ15Za97s
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 7, 2024
Szybki powrót do ojczyzny?
Na debiut w barwach Slovana Liberec musiał czekać niemal dwa miesiące. Z kolei po raz pierwszy w rozgrywkach czeskiej ekstraklasy zagrał dopiero na początku lutego, gdy w meczu z Viktorią Pilzno (2:3) zmienił kontuzjowanego podstawowego bramkarza. W pierwszym zespole klubu z Liberca zaliczył tylko siedem występów, a aż 22 mecze przesiedział na ławce. Tyle samo występów zanotował w trzecioligowych rezerwach, gdzie ostatnio zagrał w marcu. Łącznie w 14 meczach w koszulce Slovana zachował pięć czystych kont, a 15 razy wyciągał piłkę z siatki.
Mimo roli rezerwowego bramkarza słowacki portal „Futbalové Zákulisie” poinformował, że Krajčírik znalazł się na radarze zmierzającego po kolejne mistrzostwo kraju Slovana Bratysława oraz walczącej o europejskiej puchary Dunajskiej Stredy. 24-latek nie jest jednak jedynym bramkarzem, którym kluby te są zainteresowane. Bacznie obserwowany jest także wypożyczony z czeskich Pardubic do słowackiego MFK Zemplín Michalovce siedem lat starszy od Krajčírika Viktor Budinský.
Športové vedenie DAC a Slovana Bratislava hľadá nových brankárov. Podľa našich informácií majú oba kluby na svojom zozname možných posíl rovnaké dve mená: brankára Slovana Liberec Ivana Krajčírika (Widzew Lodž) a brankára Michaloviec Viktora Budinského (Pardubice). pic.twitter.com/WX37Z8RDKs
— Futbalové Zákulisie (@FutZakulisie) April 28, 2025
Nie wiadomo jednak, czy ten czeski Slovan, a więc Liberec zdecyduje się aktywować klauzulę wykupu bramkarza, aby potem sprzedać go na Słowację, czy jednak do swojego kraju wróciłby on po transferze z Widzewa. Dodajmy, że jego kontrakt z RTS-em obowiązuje jeszcze do czerwca 2026 roku. Co ciekawe, o miejsce w bramce rywalizuje on z Tomasem Koubkiem, który w latach 2020-23 był konkurentem Rafała Gikiewicza w Augsburgu.
fot. PressFocus