Legia wolałaby o nim zapomnieć. Od kilku lat odcina kupony w Tajlandii

Legia Warszawa w najnowszej historii wielokrotnie nie trafiała z piłkarzami pod kątem wzmocnienia kadry. Był choćby przykład Igora Charatina, od którego uwolnienie się klubu porównywano wręcz do cudu. W stolicy widzieli też Jasurbeka Jakszibojewa, który poległ całkowicie i to mimo znajomości języka rosyjskiego przez Czesława Michniewicza. I był też „pianista” Steeven Langil.
Legia gdyby mogła, wymazałaby go z pamięci
Nie tak dawno przypomniał się polskim mediom Armando Sadiku, który dopiero co grał w Indiach i po jednej z bramek sugestywnie się cieszył – klub zerwał z nim przedwcześnie z tego tytułu umowę. Tu z kolei mowa o innym oryginale, którego zakontraktowała Legia w końcowych latach z Bogusławem Leśnodorskim w klubie jako udziałowcem. Steeven Langil trafił bowiem do Legii jeszcze zanim ta zrobiła awans do grupy Ligi Mistrzów sezonu 2016/17.
Kosztował on stołeczny klub 500 tysięcy euro, przybył z Waasland-Beveren po udanym sezonie w Belgii. W lidze zanotował sześć bramek i tyle samo asyst. W Polsce kojarzony był z gry w AJ Auxerre – „polskim klubie” Ligue 1, w którym to zagrał w Lidze Mistrzów i trafił do siatki na wagę wygranej z Ajaksem 3 listopada 2010 (gol z timelapsem). Jego pobyt w Warszawie okazał się jednak katastrofą.
Kojarzy się go przy Łazienkowskiej głównie z… sziszy i gry na pianinie. Legia wykorzystała go celem gry raptem w 12 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach i zanotował tam jedno trafienie. Wszystko to było jesienią 2016 roku. Gdy jego koledzy grali w Dortmundzie jeden z najbardziej widowiskowych meczów Ligi Mistrzów XXI wieku (BVB wygrała 8:4) – on się bawił i wrzucał story na Instagrama.
Cytując „TVP Sport” z 2017 roku – warto też wspomnieć, że Langil oskarżał Legię o… rasizm. Legia dziś może tego ruchu bardzo żałować. Ba, żałowała tego ruchu już w listopadzie 2016 roku. Wtedy to Jacek Magiera odsunął go od pierwszego zespołu.
Steeven Langil – Wulkan z Martyniki zawodnikiem Legii! https://t.co/tRo7qs7YUi #Legia #WulkanzMartyniki pic.twitter.com/JdpYYjTwE1
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) July 26, 2016
Sam piłkarz mówił o kibicach cytowany przez „Gazetę Wyborczą”: – Jestem rozczarowany (…) Jest tu fantastyczna publiczność, choć w trudnych momentach część się ode mnie odwróciła. Jeszcze udowodnię, że jestem bardzo dobrym piłkarzem. W odpowiedzi na zachowanie piłkarza z Martyniki Arkadiusz Malarz nie gryzł się wtedy w język: – Wygląda na to, że robi wszystko, aby się tu nie pojawić.
Teraz Langil gra w Tajlandii
Krótko później nastąpiła u niego kolejna zmiana klubu. Legia wypożyczyła go na pół roku do Waasland-Beveren, doskonale już mu znanego. Po kolejnym roku w Holandii w NEC Nijmegen, trafił do odległej Tajlandii. I co ciekawe, siedzi w niej do dziś. Zasilił szeregi Ratchaburi Mitr Phol dość wcześnie, bo jako 30-latek. Widocznie jednak odkrył, że warto pograć sobie dla frajdy i pieniędzy, bo presja i ciągłe wymagania go znudziły.
Steeven Langil (Kasetsart FC) -> Khon Kaen United (à partir de 01/2025) (saison 2024-25) pic.twitter.com/0lZR3Betzw
— 🇺🇦🇺🇦🇺🇦🇺🇦Слава Україні🇺🇦🇺🇦🇺🇦🇺🇦 (@blazers_on_fire) December 21, 2024
Aktualnie po raz drugi występuje w drużynie Khonkaen United i w ostatnim miesiącu zagrał dwa bardzo dobre mecze. Zdobył dwie bramki z byłym klubem – Ratchaburi, aby w swoim ostatnim do tej pory meczu (27 kwietniu) zanotować dwie asysty z Chiangrai. W międzyczasie – od samego przybycia do Tajlandii – Langil zszedł też na drugi poziom tajski – do Uthai Thani (wtedy beniaminek drugiej ligi) czy w samym 2024 roku – do Kasetsart.
W Ratchaburi sześciokrotnie zagrał w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Sugerując się statystykami – w Tajlandii trafił do siatki 33-krotnie w nieco ponad 170 meczach od 2018. Nie jest to wynik wybitny, ale piłkarz, który w CV ma „Legia Warszawa” prawdopodobnie już od wielu lat chciał właśnie w taki sposób bawić się futbolem. Jego umowa w ostatniej drużynie tajskiej ekstraklasy wygasa z końcem czerwca.
Fot. PressFocus