Raków wyszarpał zwycięstwo w Mielcu. Mistrzostwo coraz bliżej Częstochowy

W pierwszym meczu 31. kolejki Ekstraklasy Raków Częstochowa mierzył się w Mielcu ze Stalą. Dla obu drużyn ten mecz był kluczowy, jednak z kompletnie innych powodów. Gospodarze znajdują się w strefie spadkowej i wiedzieli, że bez punktów przed własną publicznością ich sytuacja jeszcze się pogorszy. Z kolei drużyna Marka Papszuna jest liderem i faworytem do zgarnięcia mistrzostwa. Finalnie po golach Petera Baratha i Jonatana Brauta Brunesa lepsi okazali się goście.
Kluczowe starcie dla obu drużyn
Raków po raz pierwszy w tym sezonie mierzył się ze swoim przeciwnikiem w 14. kolejce Ekstraklasy. Na stadionie w Częstochowie po wykorzystanym rzucie karnym w doliczonym czasie gry przez Jonatana Brauta Brunesa gospodarze odnieśli skromne zwycięstwo 1:0. Stal Mielec do meczu z liderem przystępowała w wyjątkowo trudnej sytuacji. Zajmowała przedostanie miejsce w tabeli Ekstraklasy ze stratą czterech punktów do bezpiecznej pozycji.
Mogła być ona mniejsza, jednak przed tygodniem drużyna Ivana Djurdjevicia tylko zremisowała z Zagłębiem Lubin, czyli bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Dodatkowo serbski trener nie mógł skorzystać ze swoich dwóch czołowych zawodników – Roberta Dadoka i Ivana Cavaleiro. Mimo to mielczanie przed własną publicznością musieli powalczyć o zwycięstwo, by wciąż marzyć o wydostaniu się ze strefy spadkowej.
❌Dadok, Cavaleiro – uraz
❌Pajnowski, Tkacz – decyzja sztabu https://t.co/UaBHdKcKuv— Mateusz Prokopiak (@m_prokopiak) May 3, 2025
Raków Częstochowa jest w najlepszej sytuacji spośród swoich przeciwników w walce o mistrzostwo. Zespół Marka Papszuna przed tym spotkaniem miał dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań i dodatkowo lepszy bilans spotkań bezpośrednich. Na finiszu to właśnie między tymi klubami rozstrzygnie się sprawa trofeum. Lider Ekstraklasy był zdecydowanym faworytem starcia w Mielcu i wiedział, że jeśli zgodnie z przewidywaniami sięgnie po zwycięstwo to jego sytuacja będzie już naprawdę komfortowa.
📝 𝙈𝙀𝘿𝘼𝙇𝙄𝙆𝙄
Wasza jedenastka na mecz ze Stalą! 🔥#STMRCZ pic.twitter.com/9gHD0XdpYY
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) May 3, 2025
Do przerwy bez bramek
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem został odegrany hymn Polski z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3. Maja. Podobne uroczystości są zaplanowane przed rozpoczęciem każdego spotkania tej kolejki. Już w siódmej minucie mogła paść kuriozalna bramka. Vladyslav Kochergin oddał w teorii dość proste do złapania uderzenie. Jakub Mądrzyk, który jest wypożyczony z Rakowa Częstochowa właśnie do Stali Mielec wypuścił piłkę z rąk i dopiero w ostatniej chwili wychwycił ją tuż przed przekroczeniem linii bramkowej.
Gospodarze ekspresowo mogli odpowiedzieć. Łukasz Wolsztyński kapitalnym prostopadłym podaniem wypuścił Fryderyka Gerbowskiego. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam z Kacprem Trelowskim, jednak w tak doskonałej okazji trafił tylko w poprzeczkę. Dla Stali było to o tyle bolesne, że wiedziała, że w tym meczu wiele takich klarownych szans mieć nie będzie.
Nawet Shkuryn z Gualem by tego nie wymyślili!#STMRCZ pic.twitter.com/4tlHvG2YRB
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) May 3, 2025
W tym meczu na bardzo wiele pozwalał Patryk Gryckiewicz. Nie reagował na wiele drobnych przewinień, przez co gra cały czas się zaostrzała, a piłkarze coraz śmielej sprawdzali na ile mogą sobie pozwolić. Sędzia konsekwentnie unikał stosowania gwizdka. Robił to tylko wtedy, gdy było to naprawdę niezbędne.
W końcu wydawało się, że na kilka minut przed końcem pierwszej połowy Raków dopiął swego. Vladyslav Kochergin poszedł na obieg Adriano Amorimowi i gdy dostał piłkę od razu zdecydował się na dośrodkowanie. W polu karnym odnalazł się Jonatan Braut Brunes, który pokonał Jakuba Mądrzyka. Sędzia początkowo wskazał na środek boiska, jednak po analizie VAR pokazał spalonego i anulował tego gola.
I anulowali#STMRCZ https://t.co/8Wv9kBffPh pic.twitter.com/mslfKCw02q
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) May 3, 2025
Finalnie piłkarze na przerwę schodzili z bezbramkowym remisem. Obie drużyny miały swoje szanse, jednak zdecydowanie nie były to najciekawsze 45 minut w tym sezonie. Szczególnie ze strony Rakowa można było spodziewać się o wiele więcej. Z kolei Stal dobrze realizowała swój plan i skutecznie neutralizowała ataki przeciwnika.
Raków w końcu znalazł sposób na trafienie do siatki
Po przerwie zawodnicy obu drużyn mieli nieco utrudnione zadanie. Nad Mielcem przeszła ulewa i porywisty wiatr. Niezależnie od warunków trzeba było grać. Mogło to nieco wpłynąć na grę, która podobnie jak przed przerwą zdecydowanie nie zachwycała. Strzałów czy dobrych okazji pod obiema bramkami praktycznie nie było. Mecz był wyjątkowo zamknięty, a obrona Stali szczelna.
W końcu Raków w 73. minucie zadał ten skuteczny cios. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i dużego zamieszania w polu karnym piłka spadła pod nogi wprowadzonego wcześniej z ławki rezerwowych Petera Baratha, a ten z kilku metrów trafił do siatki i wyprowadził lidera Ekstraklasy na prowadzenie.
Długo czekaliśmy na gola w Mielcu, a Peter Barath ledwie kilka minut po wejściu na boisko dał prowadzenie Rakowowi ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/sYYMOuyRy0
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
Jonatan Braut Brunes wciąż chciał powalczyć o swoje trafienie i na około 10 minut przed końcem to osiągnął. Ivi Lopez dośrodkował prosto na głowę Norwega, a ten niepilnowany wyskoczył w powietrze i w końcu przypieczętował to co nie udało mu się przed przerwą – zdobył swoją 12. bramkę w tym sezonie. Po tym golu mecz był już praktycznie rozstrzygnięty.
Goście poszli za ciosem! Brunes podwyższa na 2:0 dla Rakowa! 💪
📺Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/Pkz598K695
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
Do ostatniego gwizdka sędziego utrzymał się wynik 2:0 dla Rakowa. Dzięki dwóm bramkom w drugiej połowie zgarnął ważne zwycięstwo i teraz ma już pięć punktów przewagi nad Lechem Poznań, który był jeszcze przed rozegraniem swojego spotkania. Z kolei Stal coraz bardziej przybliża się do spadku na zaplecze Ekstraklasy.
Fot. Screen Canal Plus Sport