Wyróżnienia 35. kolejki Premier League

Mistrza kraju znamy, spadkowiczów znamy, więc w pozostałych kolejkach tego sezonu Premier League pozostaje nam emocjonować się walką o Ligę Mistrzów oraz pozostałe europejskie puchary. W tym wydaniu „Wyróżnień” szczególnie więc skupiamy się wokół klubów zamieszanych w walkę o grę na arenie międzynarodowej. Zapraszamy na podsumowanie ostatniej kolejki Premier League, gdzie tradycyjnie wybraliśmy najlepszego piłkarza, gola, młodzieżowca, mecz oraz największą sensację minionej serii gier angielskiej ekstraklasy.
Piłkarz kolejki – Kevin Schade (Brentford)
Poprzednia seria gier nie obfitowała w autora min. dubletu, za to wcześniejsza w aż dwóch. Jednym z nich była gwiazda Brentford – Bryan Mbeumo. Po dwóch tygodniach przerwy ponownie jednemu zawodnikowi udało się dwukrotnie wpisać się na listę strzelców i znów był to piłkarz „Pszczółek”. Nie był to jednak ani Mbeumo, ani inna kluczowa postać „The Bees” – Yoane Wissa, a Kevin Schade. Wychowanek Freiburga ustrzelił dublet w wygranym 4:3 domowym starciu z Manchesterem United, o którym poniżej będzie jeszcze mowa.
W tym segmencie skupiamy się tylko na Niemcu, który już po raz drugi w tym sezonie został przez nas wybrany piłkarzem kolejki. Wcześniej nagrodziliśmy go po 13. kolejce, gdy ustrzelił hat-tricka i dołożył asystę w wygranej przez podopiecznych Thomasa Franka 4:1 rywalizacji z Leicester. Do ostatniego weekendu był to jedyny występ Schade w koszulce Brentfordu, który zakończył z min. dwoma trafieniami na koncie i zarazem jak dotąd jedyny dla klubu z zachodniego Londynu, w którym zarówno strzelił gola, jak i zaliczył asystę.
Z kolei w ostatni weekend po raz pierwszy w barwach „The Bees” zaliczył drugi występ z rzędu z bramką. Zaledwie trzy dni wcześniej 23-letni skrzydłowy otworzył wynik wygranej 2:0 wyjazdowej rywalizacji z Nottingham. Dzięki trzem trafieniom w dwóch ostatnich meczach Schade pierwszy raz w seniorskiej karierze zakończy sezon z dwucyfrową liczbą bramek. Niemiec jest także trzecim najlepszym strzelcem Brentford w tym sezonie Premier League. Więcej bramek zdobyli od niego tylko Bryan Mbeumo i Yoane Wissa (po 18).
🇨🇲 Bryan Mbuemo: 18
🇨🇩 Yoane Wissa: 18
🇩🇪 Kevin Schade: 10Brentford's attackers have been busy bees in the Premier League this season 🐝 pic.twitter.com/rjWVQfRAkC
— CBS Sports Golazo ⚽️ (@CBSSportsGolazo) May 4, 2025
Gol kolejki – Julio Enciso (Ipswich)
Kiedy w 35. minucie starcia Evertonu ze zdegradowanym już do Championship Ipswich w swoim pierwszym występie w wyjściowym składzie od 4 grudnia ub. roku Danny McNeil znakomitym strzałem z dystansu podwyższył na 2:0, wydawało się, że miana gola kolejki wychowankowi Burnley nikt już nie zabierze. Minęło jednak raptem sześć minut, a wyczyn angielskiego skrzydłowego przebił wypożyczony zimą tego roku z Brighton Julio Enciso. Paragwajczyk z jeszcze dalszej odległości pokonał bramkarza rywali, notując swoje drugie trafienie w barwach Ipswich.
Co ciekawe, poprzedniego gola dla „The Tractor Boys” 21-latek także w zremisowanym przez jego zespół na wyjeździe 2:2 meczu. Wówczas wychowanek Libertad otworzył wynik rywalizacji na Stamford Bridge z Chelsea. Na Goodison Park również jako pierwszy ze swojej drużyny wpisał się na listę strzelców, lecz tym razem nie była to bramka na 1:0, a na 1:2. Przeciwko „The Blues” podopieczni Kierana McKenny roztrwonili dwubramkowe prowadzenie, podczas gdy przeciwko Evertonowi zdołali odrobić taką stratę.
Na początku ostatniego kwadransa podstawowego czasu gry, zaledwie 10 minut po wejściu na murawę, dopiero 22. punkt w tym sezonie Ipswich zapewnił George Hirst. Tym samym seria Evertonu bez zwycięstwa u siebie przedłużyła się już do siedmiu meczów. Co więcej, po przejęciu zespołu przez Davida Moyesa „The Toffees” wygrali zaledwie dwa z dziesięciu meczów na Goodison Park i oba w trzech pierwszych domowych meczach pod wodzą Szkota. Na pozostałe osiem zanotowali cztery remisy i cztery porażki.
A wonderstrike from Julio Enciso. 🚀 pic.twitter.com/RO96o9WJHQ
— Ipswich Town (@IpswichTown) May 3, 2025
Młodzieżowiec kolejki – Yankuba Minteh (Brighton)
W ostatniej serii gier na listę strzelców wpisało się czterech zawodników urodzonych w 2003 roku lub później. Dla porównania, taka sama liczba bramek ze strony piłkarzy z tych roczników padła w dwóch poprzednich kolejkach. Do tego grona zaliczyli się m.in. Julio Enciso, o którym mówiliśmy w poprzednim segmencie, czy Dean Huijsen, o którym jeszcze w tych wyróżnieniach będzie mowa. Żeby więc się nie powtarzać, zdecydowaliśmy się wyróżnić Yankubę Minteha z Brighton i nie jest to bynajmniej wybór pierwszego z brzegu „młodzieżowca”.
Gambijczyk został bowiem pierwszym piłkarzem poniżej 21. roku życia, który w bieżących rozgrywkach Premier League zanotował dziesięć bezpośrednich udziałów przy bramkach swojego zespołu. W swoim 29. ligowym występie w tym sezonie strzelił szóstego gola, a wcześniej miał już na koncie cztery asysty. Moment, w którym 20-latek zanotował dziesiąty punkt w klasyfikacji kanadyjskiej był o tyle symboliczny, że dokonał tego w starciu przeciwko swojemu byłemu klubowi – Newcastle United.
Latem 2023 roku „Sroki” sprowadziły go z duńskiego Odense, ale od razu wypożyczyły na 12 miesięcy do Feyenoordu. Po rozegraniu znakomitego sezonu Minteh nie otrzymał jednak szansy na St. James’ Park, a został sprzedany do Brighton za ponad czterokrotnie większą kwotę niż za jaką został kupiony. Choć Gambijczyk nie rozegrał ani jednego meczu dla Newcastle, po golu przepraszał fanów przyjezdnego zespołu. Pojawiły się także domysły, jakoby jego gestykulacja miała oznaczać, że tak naprawdę nie chciał on transferu do Brighton.
Is Minteh saying he doesn’t belong to Brighton after scoring vs his parent club AND APOLOGISED FOR SCORING ??? 😭😭😭😭 https://t.co/KYyOMdihGJ pic.twitter.com/btw2YaRdPp
— – (@CFCFactosv4) May 4, 2025
Tym trafieniem Minteh przerwał serię siedmiu występów bez gola. Co ciekawe, po raz ostatni do siatki trafił w meczu z… Newcastle. Miało to miejsce 2 marca w wygranym po dogrywce 2:1 na St. James’ Park meczu 1/8 finału FA Cup. To jedyny jak dotąd bramka Gambijczyka dla Brighton, której nie zdobył w Premier League. Co ciekawe, za każdym razem, kiedy trafiał do siatki w barwach „Mew”, jego zespół nie przegrywał. Gdy 20-latek w niebiesko-białej koszulce wpisywał się na listę strzelców, Brighton zaliczyło pięć wygranych i dwa remisy.
Mecz kolejki – Brentford 4:3 Manchester United
Równolegle do starcia Brighton z Newcastle w zachodnim Londynie toczyła się rywalizacja Brentfordu z Manchesterem United. To na GTech Community Stadium w ostatniej kolejce Premier League padło najwięcej bramek – siedem. Tak dużej liczby trafień w jednym meczu tych rozgrywek nie obserwowaliśmy od trzech tygodni. Strzelanie rozpoczęły w 14. minucie „Czerwone Diabły” i niespodziewanie na listę strzelców wpisał się Mason Mount, który w wyjściowym składzie znalazł się po raz pierwszy od równo pięciu miesięcy.
Sprowadzony niemal dwa lata temu z Chelsea pomocnik strzelił dopiero drugiego gola dla Manchesteru United. Poprzednią bramkę dla klubu z Old Trafford zdobył w marcu 2024 roku w wyjazdowym starciu z… Brentfordem. Co ciekawe, wtedy również strzelił gola na 1:0, ale jego zespół już po trzech minutach wypuścił z rąk prowadzenie. Teraz „Pszczółki” również doprowadziły do wyrównania, choć nieco później, bo po niecałym kwadransie. Bramki na 1:1 nie zaliczono jednak Mikkelowi Damsgaardowi, a została uznana jako samobój Luke’a Shawa.
Mason Mount has two goals for Manchester United.
Both have come at Brentford (A). pic.twitter.com/ag7Z8ppo7q
— ☈ッ (@TheFergusonWay) May 4, 2025
Bramka samobójcza była mu tego popołudnia wyraźnie pisana, bo już w trzeciej minucie był bliski jej zdobycia w kuriozalny sposób. Minęło nieco ponad pięć minut od gola na 1:1, a Brentford już prowadziło. Kevin Schade po raz pierwszy w barwach „The Bees” strzelił gola w drugim występie z rzędu. W 70. minucie zaś Niemiec po raz drugi w koszulce tego klubu zdobył dwie bramki w jednym meczu. Dzięki temu dubletowi wychowanek Freiburga po raz pierwszy w seniorskiej karierze zakończy sezon z dwucyfrową liczbą trafień na koncie.
Nie minęło nawet pięć minut, a już w czwartym występie z rzędu na listę strzelców wpisał się Yoane Wissa. Żaden piłkarz Premier League nie ma obecnie tak znakomitej strzeleckiej serii. Była to jego 18. bramka w tym sezonie angielskiej ekstraklasy, z czego 12. zdobyta u siebie. 28-latek został tym samym rekordzistą Brentfordu pod względem liczby strzelonych goli na swoim stadionie w jednym sezonie Premier League. O miano rekordzisty będzie walczył z Bryanem Mbeumo, który w tym sezonie Premier League strzelił 11 goli w domowych meczach.
Most home goals scored in a Premier League season for Brentford:
◉ 12 – Yoane Wissa (24/25)
◎ 11 – Bryan Mbeumo (24/25)
◎ 11 – Ivan Toney (22/23)Wissa sets a new record. 💪 pic.twitter.com/DAtv71FHIl
— Squawka (@Squawka) May 4, 2025
Efektownego wyniku jednak nie było, bowiem niemal 10 minut po bramce Wissy Manchester United do tlenu podłączył Alejandro Garnacho. Z kolei w piątej minucie doliczonego czasu gry bramkę kontaktową zdobył wracający po trzymiesięcznej kontuzji Amad Diallo. Tymi dwoma trafieniami „Czerwone Diabły” mogły jednak otrzeć swoje łzy, bowiem zaliczyły już szósty z rzędu ligowy mecz bez wygranej, a w tym czasie zdobyły tylko dwa punkty. W najlepszym wypadku ten sezon zakończą na 12. miejscu, co będzie ich najgorszym wynikiem w lidze od 35 lat.
Sensacja kolejki – Arsenal 1:2 Bournemouth
Najlepsza w historii występów Bournemouth w Premier League seria 11 meczów bez przegranej z rzędu zakończyła się 1 lutego, wraz z porażką 0:2 z Liverpoolem. Choć następnie formalności zostały dopięte i „Wisienki” pokonały słabiutkie Southampton, to w sześciu kolejnych ligowych meczach podopieczni Andoniego Iraoli zdobyli tylko dwa punkty, co było ich najgorszą serią w Premier League od początku kadencji Hiszpana na Vitality Stadium. Wówczas Bournemouth nie wygrało żadnego z pierwszych dziewięciu ligowych meczów pod wodzą Iraoli.
Wyjazdowe starcie z Arsenalem poprzedzała jednak seria czterech meczów z rzędu bez porażki, choć w tym czasie „The Cherries” odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo. Wiele wskazywało, że passa ta w północnym Londynie zostanie przerwana, bowiem Bournemouth przegrało wszystkie osiem dotychczasowych wyjazdowych spotkań z „Kanonierami”. Po godzinie rywalizacji na Emirates Stadium wiele wskazywało, że dziewiąty wyjazd na Arsenal także zakończy się porażką, gdyż Bournemouth przegrywało od 34. minuty 0:1 po bramce Declana Rice’a.
Dopiero w 67. minucie Bournemouth oddało pierwszy w tym meczu celny strzał, ale piłka od razu wylądowała w siatce. Futbolówkę na pole karne daleko z autu wrzucił Antoine Semenyo, a świeżo upieczony 20-latek – Dean Huijsen strzałem głową doprowadził do wyrównania. Reprezentant Hiszpanii strzelił swojego trzeciego gola w barwach „Wisienek” i wszystkie przeciwko klubom „Big Six”. W grudniu ub. roku trafiał do siatki w starciach z Manchesterem United (3:0) oraz rywalem zza miedzy Arsenalu – Tottenhamem (1:0).
Semenyo long throw ✅
Superb header ✅
Chill Guy celebration ✅ pic.twitter.com/fRxOkJ8vFS— AFC Bournemouth 🍒 (@afcbournemouth) May 3, 2025
Nie minęło nawet 10 minut od wyrównującego trafienia Huijsena, a Bournemouth już prowadziło 2:1. Piłka w bramce Davida Rayi znów wylądowała po rozegraniu stałego fragmentu gry. Futbolówkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Alexa Scotta zgrał Marcus Tavernier, a ustawiony przy dalszym słupku Evanilson z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Trafienie Brazylijczyka było jeszcze rozpatrywane przez VAR pod kątem potencjalnego spalonego, faulu na Odegaardzie i zagrania piłki ręką, ale nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości.
Tym samym Brazylijczyk strzelił gola na wagę zwycięstwa w meczu, w którym pierwotnie nie powinno go być. W poprzedni weekend obejrzał on bowiem bezpośrednią czerwoną kartkę, która oznaczała trzy mecze zawieszenia. Bournemouth udało się jednak skutecznie odwołać, dzięki czemu Evanilson wskoczył na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców swojego zespołu za ten sezon. Nie dość, że „The Cherries” odnieśli pierwszą w historii wyjazdową wygraną z Arsenalem, to w dodatku zaliczyli pierwszy w historii dublet z „Kanonierami”.
Pierwsze starcie tych drużyn w bieżącym sezonie zakończyło się bowiem zwycięstwem podopiecznych Andoniego Iraoli u siebie 2:0. Arsenal zaś już po raz trzeci w tym sezonie Premier League przegrał mecz mimo prowadzenia. Co więcej, w bieżącej kampanii angielskiej ekstraklasy stracił aż 21 punktów w meczach, w których jako pierwszy obejmował prowadzenie, co jest wyrównaniem ich niechlubnego rekordu w tych rozgrywkach z sezonu 2019/20. Był to zarazem ich czwarty z rzędu domowy mecz bez wygranej, a drugi z rzędu u siebie przegrany.
Wyniki 35. kolejki Premier League + tabela:
- Manchester City 1:0 Wolverhampton
- Aston Villa 1:0 Fulham
- Leicester 2:0 Southampton
- Everton 2:2 Ipswich
- Arsenal 1:2 Bournemouth
- West Ham 1:1 Tottenham
- Brighton 1:1 Newcastle
- Brentford 4:3 Manchester United
- Chelsea 3:1 Liverpool
- Crystal Palace 1:1 Nottingham