Atalanta z ważnym zwycięstwem. Popsuła serię AS Romy i na pewno zajmie 3. miejsce w Serie A

Napisane przez Mariusz Orłowski, 12 maja 2025

Atalanta popsuła doskonałą serię AS Romy, która ostatnio w Serie A przegrała… 15 grudnia z Como. Gian Piero Gasperini wprowadził na boisko dżokera w postaci Ibrahima Sulemany, a ten strzałem zza szesnastki zapewnił zwycięstwo „La Dei”. Było to bardzo ważne, bo na dwie kolejki przed końcem Atalanta ma już pewne 3. miejsce w Serie A i zagra w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. 

AS Roma uratowała sezon i walczy o awans do LM

AS Roma miała w tym sezonie trzech trenerów – Daniele De Rossiego, Ivana Juricia, któremu totalnie nie poszło i został zwolniony w listopadzie, a także Claudio Ranieriego, który wszystko uporządkował i uratował. Kiedy zwalniano Chorwata, to rzymianie znajdowali się na 12. miejscu w tabeli. W samej tylko Serie A nowy-stary trener mógł pochwalić się przed tym meczem bilansem 15-5-3 i nie tylko poprawił miejsce w tabeli, ale zrobił to w taki sposób, że AS Roma walczy o TOP 4 i kwalifikację do Ligi Mistrzów.

„Giallorossi” pokonali w tym sezonie Lazio czy Inter, a do meczu z Atalantą przystępowali z fantastyczną serią bez ligowej porażki, która wynosiła… aż 19 spotkań (!). Była po drodze siedem wygranych z rzędu, a ostatnio nikt nie był w stanie trafić do siatki Mile Svilara – świadczą o tym trzy kolejne skromne zwycięstwa po 1:0 z Hellasem, Interem oraz Fiorentiną, a więc całkiem trudnymi rywalami. Najbardziej imponujący był mecz ze świeżym finalistą Champions League, który oddał raptem dwa celne strzały przy aż siedmiu „Giallorossich”. Oni po prostu dobrze grają.

Atalanta zmarnowała setki i to się zemściło

Atalanta przycisnęła już na początku. W szóstej minucie Charles De Ketelaere był bliski tego, aby sięgnąć piłkę po dośrodkowaniu. Odpowiedzieć po drugiej stronie próbował Bryan Cristante – celnie i mocno uderzył z dystansu, ale odbił piłkę Marco Carnesecchi. To Atalanta jednak bardzo szybko objęła prowadzenie w tym meczu i zrobiła to w sprytny sposób. Mario Pasalić szybko wznowił grę, a pomiędzy dwoma zawodnikami pokazał się Charles De Ketelaere i to on podprowadził piłkę, podał ją do Ademoli Loomana i on już się dobrze zajął wykończeniem akcji.

Bardzo szybko mogła wyprowadzić drugi cios. Nakręcony bramką Lookman cofnął się trochę i rozprowadził atak, a z przodu w jego miejsce wbiegł Ederson, który minął przeciwnika efektownie, zakładając mu „kanał”. Później chyba trochę za szybko oddał strzał lewą nogą nad bramką. Wkrótce jednak do głosu doszła też AS Roma. Groźnie było po próbie Manu Kone. Rzymianom udało się odzyskać piłkę po dobrym pressingu na Odilonie Koussounou. Sprawę uratował wracający Mario Pasalić, który zablokował strzał i wściekał się na kolegę za tak głupi błąd.

Ma czego żałować Charles De Ketelaere. Zmarnował on dwie „setki”. Nie wiadomo jakim cudem nie trafił do siatki w poniższej sytuacji. Belg fatalnie skiksował po dograniu od Edersona. Miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, ale skiksował. Jeszcze było blisko, żeby tę piłkę sięgnął Matteo Retegui, lecz mu się to nie udało i futbolówka przeleciała obok bramki.

Atalanta potrafiła szybko przejąć piłkę, ruszyć na bramkę rywali w pięciu-sześciu i rozprowadzić błyskawiczny atak. W 23. minucie Charles De Ketelaere zmarnował kolejną doskonałą sytuację, a była jeszcze dobitka Reteguiego. Najpierw świetnie interweniował Mile Svilar, a gdy piłka trafiła pod nogi włoskiego napastnika, to skupił się na sile, a nie precyzji. „La Dea” śmiało mogła prowadzić już 3:0 w 23. minucie, lecz była rażąco nieskuteczna.

Te wszystkie niewykorzystane okazje się zemściły po stałym fragmencie gry. Obrońcy co prawda wybili piłkę, jednak ta pozostała w posiadaniu AS Romy, która przerzuciła ją szybko na drugą stronę i ponowiła dośrodkowanie – Matias Soule dograł na pole karne, a Bryan Cristante wcisnął się przed kryjącego go Martena De Roona i wyrównał wynik. Do przerwy nie uległ już zmianie. Był to dobry do oglądania mecz z 13 sytuacjami i czterema strzałami celnymi, z których dwa wylądowały do siatce.

Sulemana z trafieniem na wagę 3. miejsca

Obu drużynom zależało na zwycięstwie, dlatego kamera telewizyjna co chwilę jeździła to w prawo, to w lewo. 52:33 – piłkę po efektownej paradzie złapał Marco Carnesecchi, a już gdy na zegarze było 53:16 ta była w rękach Mile Svilara. Minutę później po niecelnym strzale z piątego metra wykopywał ją Carnesecchi. Minęło półtorej kolejnej minuty i… znów byliśmy pod przeciwną bramką i piłkę wznawiał z kolei Svilar.

Świetnych szans jednak brakowało aż do 63. minuty, kiedy to w polu karnym sfaulowany został Manu Kone. Sfaulowany? Tak się przynajmniej wydawało w tempie rzeczywistym, bo w powtórce już wyraźnie widać jak pomocnik AS Romy przewraca się bez kontaktu i robi ewidentną symulkę. Mario Pasalić od początku był pewny, że żadnej nogi rywalowi nie podstawił. Sędzia Simone Sozza sobie to obejrzał i anulował karnego. Dziwne tylko, że Kone nie otrzymał żółtej kartki za taką ewidentną próbę oszustwa.

W 68. minucie trener Gian Piero Gasperini dokonał podwójnej zmiany i omal Ibrahim Sulemana nie zaliczył wejścia smoka. W ostatniej chwili jednak jego uderzenie z około 16 metrów zostało zablokowane przez Devyne’a Renscha. Co nie udało się Sulemanie przy pierwszej próbie, udało się w drugiej – dokładnie z tego samego miejsca przymierzył już mocnym strzałem do siatki. Ghańczyk dopadł do wybitej piłki przez Angelino, znalazł się w odpowiednim miejscu i huknął zza szesnastki, dając jakże ważne prowadzenie gospodarzom.

AS Roma zerwała się jeszcze w końcówce i próbowała doprowadzić do remisu. W ostatnich sekundach doszło nawet do konfrontacji… dwóch bramkarzy, ponieważ Svilar przy stałym fragmencie udał się pod bramkę Carnesecchiego, a później to właśnie w jego stronę powędrowała piłka. AS Roma przegrała i utrudniła swoją sytuację w walce o TOP 4. Na dwie kolejki przed końcem ma punkt straty do Lazio i Juventusu. Ci pierwsi zagrają jeszcze z Interem, ale drudzy mają łatwy terminarz – Udinese i Venezię.

Fot. screen Eleven Sports

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Sevilla - Las Palmas
Wygrana Sevilli
kurs
1,74
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)